Dziś trochę z innej beczki, bo o filmach i o serialach.
Jeśli czytacie moje wpisy, pewnie wiecie, że tak samo jak czytać, kocham oglądać. To może być wszystko; horror, komedia, romans czy film akcji. Z serialami mam mały problem, nad którym powoli pracuję. Chyba jestem po prostu nietrwała. :)
Poza recenzowaniem książek, zajmuję się też recenzowaniem filmów (instagram - na_ekranach_kin). Uwielbiam tak odrywać się od rzeczywistości, dlatego wierzę, że ludzie którzy tyle czytają i tyle oglądają, są bardziej uczuciowi i sięgają dalej niż na ogół przeciętny człowiek. Wiem z doświadczenia ile może przynieść to radości. I wcale nie uważam tego za stratę czasu.
To coś, co zdecydowanie warto w nim umieścić.
1. WIĘZIEŃ LABIRYNTU
To była pierwsza seria, która przyszła mi na myśl. Po prostu cudo.
Pamiętam dobrze dzień, kiedy obejrzałam "Więźnia..." po raz pierwszy. To było na parę tygodni przed premierą finałowej części "Leku na śmierć". Musiałam zapoznać się z fabułą, bo bardzo zależało mi żeby pojawić się na premierze tej ekranizacji.
Dopiero po wyjściu z kina, właśnie po części trzeciej, uświadomiłam sobie, że to jest coś, co muszę przeczytać. Bo skoro ta historia potrafiła wycisnąć ze mnie tyle łez i tyle razy mnie zaskoczyć, musiało coś w tym być.
Niestety, z części na część było coraz trudniej. Fabuła rozbijała się na kawałki, przez co, jako czytelnik, nieraz się gubiłam. Ale filmom, mimo że nie odpowiadały w stu procentach powieści, nigdy nie miałam nic do zarzucenia. "Więzień Labiryntu" zdobył wiele serc, w tym moje i moich przyjaciół. Do dziś przeżywamy to zakończenie.
Aktorzy - wspaniali. Sceneria - zapierająca dech w piersi (choć druga część była, według mnie, nieco ograniczona w porównaniu z Labiryntem z pierwszej części i miastem o zaawansowanej technologii z drugiej). Scenariusz - coś pozornie zwykłego, a mimo to parę zdań potrafiło wywołać we mnie huragan emocji.
Teraz, po upływie paru miesięcy od pożegnania się z "Więźniem Labiryntu", widzę, ile ta historia dla mnie jako widza i czytelnika znaczy.
Niezapomniana seria. Polecam każdemu.
2. SHERLOCK HOLMES
Wspomniałam już, że nie przepadam za serialami, ale Sherlock Holmes zdobył moje serce.
Niesamowity Benedict Cumberbatch jako detektyw-socjopata wraz z Martinem Freemanem - Doktorem Watsonem - tworzą zgrany duet, który niełatwo przebić.
Książki Arthura Conana Doyle'a są czymś wspaniałym, kiedy szuka się powieści detektywistycznej. Trzymają w napięciu, są ciekawe i wciągające. Serial rozgrywa się w nieco bardziej nowoczesnym świecie, ale mimo to - wciąż warto.
"Sherlock" był dla mnie przełomem i nie sądzę, że jakikolwiek inny serial będzie dla mnie kiedykolwiek tyle znaczył. Miło wspominam czas spędzony przy tej ekranizacji, za którą wciąż tęsknię.
Ta pozycja musiała się tu znaleźć.
3. GWIAZD NASZYCH WINA
Filmy o ludziach chorujących na raka podbijają rynek - naprawdę. Wiem, że jest na nie popyt. Wychodzą jeden po drugim, bez przerwy.
Ale "Gwiazd naszych wina" jest zdecydowanie moim faworytem.
Pewnie napisałam o tym filmie z sentymentu - przeczytałam powieść mniej więcej w czasie, w którym nie byłam jeszcze tak zaangażowana w książki i recenzje. Właściwie to nawet wtedy za tym nie przepadałam.
Uznałam, że po lekturze warto to obejrzeć. Żeby popłakać czy coś w tym stylu ;).
Tak, bo... to przykre. Wzruszająca opowieść o miłości przekreślonej przez chorobę.
Książki spod pióra Johna Greena coś w sobie mają. Ten swój humor, tych bohaterów, których aż żal nie kochać. Liczę, że ukarze się więcej ekranizacji opartych na jego powieściach. Szczególnie chciałabym zobaczyć "Szukając Alaski".
Coś się kiedyś mówiło o tym filmie. Ciekawe, czy wyjdzie...
4. DEADPOOL
Czyli najbardziej kontrowersyjny anty-superbohater!
Mówię o Deadpoolu, czyli o postaci komiksowej Marvela, ale mam na myśli całe Uniwersum - od Spider - Mana po Avengersów i tak dalej. Po prostu tylko Deadpoola miałam okazję czytać.
Marvel jest bardzo rozbudowany. Ich filmy mnie kupiły już lata temu, kiedy jako dziewczynka wierzyłam w superbohaterów czuwających nad dobrem świata. Komiksy zaliczam do literatury, bo w końcu się je wydaje i czyta, prawda?
Wiem, że Deadpool jest wulgarny i dzieciom się go nie puszcza, ale musicie mi wierzyć, że nigdzie indziej nie znajdziecie klimatu, jaki ma Marvel. Jestem wielką fanką i zamierzam uzupełnić biblioteczkę ich komiksami, bo, mimo że czyta się to szybko, jest to coś nowego i przyjemnego. Czasami warto dać komuś innemu wyręczyć nas w wymyślaniu sobie bohaterów.
Dobrze bawiłam się na seansie. To się dla mnie liczy.
5. CUDOWNY CHŁOPAK
Czyli historia małego człowieka z wielkimi marzeniami.
Zakochałam się w powieści, a, przeniesiona na ekran, wywołała we mnie podwójnie silne emocje. Coś wspaniałego.
Pamiętam, że uznałam, iż ta ekranizacja jest dosyć bliska książce. Może to dlatego o niej pamiętałam.
Powieść jest lekka i przyjemna, film tak samo. Oba dodają wiary i dają do myślenia. Polecam każdemu!
6. PIERWSZY CZŁOWIEK
Biografie nie są dla mnie, ale zaraz po przeczytaniu "Pierwszego Człowieka" zaczęłam szukać filmu.
A właściwie to nie skończyłam jeszcze książki, jak zabrałam się za ekranizację. Po prostu tak się złożyło, nie mam żadnego konkretnego powodu.
Uważam, iż "Pierwszy Człowiek" jest jedną z najlepiej oddanych biografii jakie czytałam i oglądałam. Życie Neila Armstronga jest co prawda bardziej szczegółowo opisane w powieści, ale i tak - to arcydzieło. Cała ta symulacja kosmosu zapiera dech w piersi. Niesamowita gra Ryana Goslinga.
Nie mogę nawet opisać emocji, jakie mi towarzyszyły kiedy oglądałam ten film. Coś... nieziemskiego. Magicznego.
Znałam już zakończenie tej historii, a, mimo to, pozostałam w szoku aż do końca. Do ostatniej klatki.
Czekając na więcej.
7. KOMÓRKA
Okej, chodzi mi ogólnie o filmy od Stephena Kinga. Wiem, jak ludzie je kochają.
Ale "Komórka" była jedyną książką jaką przeczytałam od tego autora. Nie jestem fanką horroru, ale muszę przyznać, że to czytało się przyjemnie. Bo próbowałam już z "TO" i z "Carrie", ale nie wyszło. Dlatego podałam ten przykład.
Umysł Kinga jest niesamowity i pełen pomysłów. Jego wizje mnie przerażają na tyle, że boję się nawet odpalać film, a co dopiero sama wymyślać sobie te wszystkie kreatury. Po prostu nie mogę. Nie mam takiej wyobraźni jak on, a jest ona wielkim darem dla pisarza. Wierzę, że jeszcze niejedna dobra książka wyjdzie spod pióra Kinga.
8. OSTATNIA PIOSENKA
Nicholas Sparks nie ma sobie równych.
Od tego autora obejrzałam chyba każdy film i aż korciło mnie, żeby zamiast "Ostatniej piosenki" napisać o "Wyborze", który był dla mnie wielkim rollercoasterem uczuć. Ale nie czytałam, a szkoda.
Zamierzam się wziąć wreszcie za tego Sparksa, bo ekranizacje są niesamowite, a książek przybywa. Czytałam tylko "Ostatnią piosenkę", która też była naprawdę dobrą robotą.
Ludzie szaleją za tym filmem. Rozumiem, dlaczego.
9. BYŁ SOBIE PIES
Psy to najlepsze co nam się mogło na tym świecie przytrafić. Kocham historię tych czworonogów i ich właścicieli, ale "Był sobie pies" bije wszystko na głowę!
Czytanie książki było trudnym zadaniem, bo z perspektywy psa wszystko wygląda tak inaczej... Ale i tak poczułam się poruszona tą opowieścią.
Film... o Jezu, film...
Był niesamowity. Wspaniały. Wzruszający do łez. Niezapomniany.
Wierzcie mi, że niełatwo mnie złamać, ale historia Bailey'go i jego desperackiej próby wrócenia do domu poprzez najróżniejsze przeszkody jest mi bardzo bliska. Nie mogę się doczekać drugiej części, która już powoli się szykuje.
Zdecydowanie pojawię się na niej w kinie.
Narracja psa i świat jego oczami to coś, z czym wielu scenarzystów i pisarzy sobie nie poradziło. A tu wszystko było takie naturalne...
10. PATRICK MELROSE
Miniserial oparty na powieści opowiadającej o arystokracie, który po śmierci ojca kata musi zmierzyć się z demonami przeszłości.
Kolejna rola Benedicta, z którą poradził sobie bezbłędnie. To aktor nie do podrobienia, unikalny i jedyny w swoim rodzaju. Kino pragnie takich nazwisk.
"Patrick Melrose" to wstrząsająca i trudna historia. Właśnie ta ekranizacja zmusiła mnie do zakupu książki, która liczy sobie około 1000 stron. Wierzcie mi, że niełatwo było przez nią przebrnąć.
To nie jest przeznaczone dla wszystkich. Jeśli uda wam się pojąć wagę tego przekazu, ukłon w waszą stronę. Zrozumienie tego dzieła wymaga czasu i wiele cierpliwości.
Takich słów, takich twarzy i obrazów się nie zapomina.
To są ekranizacje, które uważam za godne uwagi. Wiele seriali i filmów opartych na książkach kończy się fiaskiem lub niepoprawnym poprowadzeniem akcji. A niektórych książek nie warto przenosić na ekran, a mimo to, się tam pojawiają.
Osobiście liczę na więcej od Johna Greena (o czym już wspomniałam). Poza "Szukając Alaski", które ostatecznie chyba się nie pojawi w kinach, myślałam o "Żółwiach aż do końca" albo coś w tym stylu.
Ogromnie zależy mi, żeby ktoś wreszcie nagrał coś od Colleen Hoover! Ta autorka pisze wspaniałe romanse, niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju. Niech ktoś wreszcie coś zrobi z tym "Hopeless" albo "Maybe Someday". Błagam.
Chciałabym też zobaczyć sagę "Szeptem". Myślę, że wśród młodzieży to by się bardzo przyjęło, gdyby obsadzić dobre osoby.
No i Kasie West! Dziewczyny by to pokochały. Jej historie są urocze, proste i lekkie. Kino potrzebuje czasami takich historii. Osobiście poszłabym na wszystkie ekranizacje, gdyby tylko ktoś dał im szansę.
- Książkomaniaczka
Komentarze
Prześlij komentarz