"Przeszłość jest dla duchów".
Ooo, dzień dobry!
Dziś w nieco innej formie, bo postanowiłam napisać jeden post zamiast trzech osobnych dotyczących książek Jonathana Strauda. Emocje po serialu już (chyba) trochę opadły, więc dzięki wszystkim materiałom jakie zostały mi udostępnione (w tym materiałom od Wydawnictwa Poradnia K), mogę dziś rozwinąć z Wami temat serii "Lockwood i Spółka".
Pozwólcie, że ten wpis będzie raczej podsumowaniem tego, co do tej pory się zadziało w książkach i moich emocji względem tych historii. Nie będę zdradzać niczego, co mogłoby odebrać Wam przyjemność z czytania czy oglądania, obiecuję że ominiemy wszystkie poważne spojlery i że po prostu spróbuję Wam nakreślić nieco fabułę. Dzięki temu może uda Wam się zdecydować, czy to coś dla Was!
Bo dla mnie to zdecydowanie jest TO.
Duchy, zjawy, zjawiska paranormalne, charyzmatyczne postacie, zabawne dialogi ociekające ironią... Takich książek brakowało mi kiedy byłam w gimnazjum, to jest jedna z tych serii, w której wiem, że mogłabym się wtedy zakochać. I teraz też to uwielbiam, oczywiście! Ale poleciłabym te książki szczególnie każdemu, kto zaczyna z czytelnictwem.
Bo czego tu nie lubić? Lockwood, Lucy i George to trio idealne, które zmaga się z różnymi zadaniami w Londynie, nieraz ryzykując życiem. A przy tym... całkiem dobrze się bawią!
Pierwszy tom to wprowadzenie do tego, dlaczego Lucy (czyli nasza narratorka, która przedstawia nam wszystkie swoje obserwacje dotyczące agencji Lockwooda) znalazła się właśnie w Londynie, czym są te całe Talenty, co to Źródło i czemu zjawy mogą dostrzegać tylko dzieci i nastolatkowie. Właściwie jesteśmy zaznajamiani z głównymi wątkami uniwersum Jonathana Strauda, które w dalszych tomach są rozwijane szerzej.
Obserwacje Lucy z tomu na tom zmieniają się.
Jak wiemy, bohaterowie przecież dorastają. W "Krzyczących Schodach", czyli tak naprawdę w pierwszej wspólnej poważnej misji George'a, Lockwooda i Lucy, narracja ponadprzeciętnej panny Carlyle jest jeszcze niepewna i nieokreślona. Lucy nie wie, jak traktować swojego nowego szefa, nie ma nad nimi nikogo dorosłego, kto zajmowałby się niebezpieczeństwem, a Anthony Lockwood zdecydowanie woli mieć wszystko pod kontrolą, we własnych rękach. Każde z nich ma inne zadanie w tej agencji, a epidemia duchów i zjaw przybiera coraz bardziej niebezpieczne oblicze.
Te książki to niesamowita przygoda.
Uwielbiam, kiedy autorzy eksperymentują z motywami, a tutaj Straud poradził sobie bezbłędnie ze stworzeniem bohaterów, których można pokochać i tych, których można znienawidzić. Opanował świat do tego stopnia, że łatwo uwierzyć w zjawiska opisywane w jego powieściach. Londyn skąpany w zagubionych duszach, w mściwych kreaturach? O tak, poproszę!
Serial jest takim dodatkiem, który potwierdza moją opinię o tym, że te książki MUSI poznać więcej osób. Efekty specjalne były zwieńczeniem wyobrażeń z książki, a aktorzy nie mogli być dobrani lepiej. Jest jednak kilka małych mankamentów, kilka drobnych błędów, które da się wyłapać. A to Źródło w książkach było czymś innym, a to rozmowa przebiegła w książkach inaczej niż w serialu. Niektóre kwestie poruszano mniej, inne bardziej. Na pewno naładowano w ekranizację więcej tego, czego oglądający nie znający lektury mogliby oczekiwać, czyli wątku romantycznego i nieco dramatyzmu. W powieściach to wszystko schodziło na boczny tor i potrzebowało trochę więcej czasu by się rozwinąć, ale to nic złego. Sama dzięki takim zabiegom mocno przeżywałam ten serial.
Netflixowa adaptacja książek opiera się na pierwszych dwóch tomach: na "Krzyczących Schodach" i na "Szepczącej Czaszce". Tom trzeci pozostawia dodatkowe pole do przeniesienia na ekran tych silnych emocji, które zrodziły się w bohaterach. Ciekawi mnie, jak rozwinęliby kwestię nowej asystentki i jak wpłynęłoby to na relacje Lucy i Lockwooda, która w serialu już i tak jest dość specjalna.
Dodatkowo, serial kończy się w momencie w którym Anthony otwiera tajemnicze drzwi. I to wydarzenie też jest kluczowe dla akcji. Ciekawi mnie, jak to mogłoby potoczyć się dalej dla bohaterów adaptacji. Jako aktorzy mogą przenieść dużo więcej reakcji i emocji na widza.
Podsumowując, mamy na razie świetne trzy tomy Lockwooda i serial oparty na pierwszych dwóch częściach książki. Obie wersje historii "Lockwooda i Spółki" są warte poznania, a książki mogą wrzucić Was w ciekawy i tajemniczy świat zjawisk paranormalnych. Zapewniam Was, że się tu nie pogubicie, że autor poprowadzi Was odpowiednio przez te historie i że nie zapomnicie o tych akcjach zbyt szybko!
Warto przygotować się na wszystko...
Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Poradnia K. To dzięki nim mogłam przeczytać wszystkie trzy tomy i przygotować dla Was to małe porównanie!
Dziękuję z całego serca, a Was zapraszam do nawiedzonego Londynu, do agencji Lockwood & Sp.!
Będzie się działo...
- Dominika
Komentarze
Prześlij komentarz