Przejdź do głównej zawartości

"Rebeka" - recenzja książki i Netflixowej ekranizacji

 


"Każdy z nas ma swojego demona, który go tyranizuje i zadręcza, aż wreszcie trzeba mu wypowiedzieć walkę".



Witam Was serdecznie w kolejną sobotę! Dziś przychodzę do Was z recenzją głośnej i naprawdę pouczającej książki, jaką jest "Rebeka". Powieść ta doczekała się również ekranizacji, o której także będę wspominać. 

Początki z "Rebeką" były trudne, ale jako że jest to historia bliska mojemu sercu, musiałam jakoś przebrnąć przez skomplikowaną i rozległą narrację, mimo że na co dzień się z nią nie spotykam. Czy było warto? 












"Podczas wyprawy na Riwierę Francuską nieśmiała dziewczyna poznaje zamożnego wdowca, Maxima de Wintera, i po krótkiej znajomości zgadza się za niego wyjść. Szczęśliwe chwile kończą się, kiedy małżeństwo przyjeżdża do Manderley – rodzinnej posiadłości Maxima. W mężczyźnie zachodzą niewyjaśnione zmiany, a nowa pani de Winter uświadamia sobie, że w ogóle go nie zna…
Pozbawiona przyjaciół dziewczyna zostaje sama w ogromnej rezydencji, gdzie wciąż unosi się duch poprzedniej żony Maxima – Rebeki – która zginęła tu rok wcześniej w niewyjaśnionych okolicznościach. Nowa pani de Winter postanawia odkryć, kim była jej doskonała poprzedniczka i jaki straszny los spotkał ją w Manderley…"

OPIS POCHODZI OD WYDAWCY













Ciężko znaleźć słowa, które mogłyby opisać piękno, złożoność i ważność tej powieści. "Rebeka" zachwyca pod każdym względem, ale nie jest pozycją dla każdego. 


Kiedy po raz pierwszy poznałam "Rebekę", działo się to za pośrednictwem Netflixowej ekranizacji. Pamiętam, jak piękno tego filmu mną zawładnęło; czułam, że nie mogę się oderwać od pełnej tajemnic i intryg historii. Niesamowita obsada, muzyka, scenografia... Dużo łatwiej było mi dzięki temu zakochać się w książce. 


Narracja z początku wydała mi się nieco problematyczna, ale z czasem doszło do mnie, że po prostu się z taką jeszcze nie spotkałam. Piękne przemyślenia i mądre uwagi były dla mnie czymś, co wprawiało mnie w konsternację, bo ja zazwyczaj tak złożonych książek nie czytam. Siedząc na co dzień w młodzieżówkach, ciężko jest się przerzucić na dzieła pokroju "Rebeki". 


Bohaterowie byli wykreowani naprawdę dobrze. Dialogi, wydarzenia, cała historia kryjąca się za tytułową Rebeką... Wszystko to mnie oczarowało. Jak daleko może posunąć się kobieta, by mieć pewność, że jest jedyną w życiu swojego męża...? 

Obserwujemy tu przemianę głównej bohaterki. Nowa pani de Winter dowiaduje się, jak wygląda życie w bajkowym Manderley, ale nie spodziewa się, jak dalekie od prawdy są wszystkie plotki o pięknej i spokojnej rezydencji, w której wciąż czuć ducha Rebeki. 

Co naprawdę się z nią stało? I czy nowa kobieta zdoła zakleić pustkę po jej śmierci? 

Serdecznie polecam tę pozycję dla każdego wymagającego czytelnika, który lubi intrygi i tajemnice... 
Na pewno ta pozycja Was zadowoli! 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wydawnictwo Insignis z nowymi premierami i pod nową nazwą? - co szykuje imprint, premiery i zapowiedzi

 

"Duma i uprzedzenie" - czyli klasyka gatunku

  "Człowiek w dramatycznej sytuacji nie zważa na etykietę przestrzeganą przez innych". Jane Austen to królowa romansu. Stworzyła klasyk, który po dziś dzień jest swego rodzaju wyznacznikiem dla wielu innych pisarzy i twórców historii miłosnych. A, jak wiadomo, z klasyką nie sposób się sprzeczać.  Nie obawiałam się w zasadzie niczego, a już na pewno nie tego, że autorka mnie zawiedzie. W tej sprawie się nie pomyliłam; historia Elizabeth była mi bliższa, niż z początku się spodziewałam że będzie. I do tej pory mocno nią żyję. Miłosne rozterki, rodzinne konflikty i kłamstwa... wszystko to za sprawą tytułowej dumy i uprzedzeń.  Jak daleko zaprowadzą one bohaterów? "Na początku zeszłego stulecia niezbyt zamożny ojciec pięciu córek nader często musiał zadawać sobie pytanie: kiedyż to w sąsiedztwie pojawi się jakiś odpowiedni kawaler? A kiedy już się pojawił, następowały dalsze perypetie, które Jane Austen z upodobaniem opisywała. "Duma i uprzedzenie" uważana jest za ...

"Yellowface" - rynek wydawniczy okiem autorki trylogii "Wojen makowych"

  "Taki już los człowieka, który opowiada historie. Stajemy się niekiedy ogniskami, w których skupia się makabra".