Przejdź do głównej zawartości

"Crescendo" - "Kiedy nie masz komu wierzyć, ufaj tylko sobie" (Saga "Szeptem", tom 2)

Jak obiecałam, tak zrobiłam. Sięgnęłam po następny tom, by nakarmić swoją ciekawość. By wiedzieć jak potoczą się dalsze losy Patcha i Nory.
Ostatnio zakupiłam tę i następną część, pozostało mi więc tylko "Finale" zakańczające tę sagę. Nie wiem czy po czwartej części wciąż będę nienasycona, czy może wręcz przeciwnie - poczuję przesyt. Wiem jednak, że nie odpuszczę sobie tego tak łatwo.
Od "Crescendo" oczekiwałam więcej niż dostałam. Oczekiwałam wielkiej miłości głównych bohaterów, walki dobra ze złem, konfliktów, walki o uczucia i o wolność.
Ale sam początek książki delikatnie rozwiał moje nadzieje. Tak, z początku wielka miłość była, ale nie potrwała ona zbyt długo. Co ją zniszczyło? Oczywiście, to kim jest Patch. I to że nie umie się przed sobą przyznać do tego że kocha Norę.


Jak zakończyła się ostatnia część? Nora usłyszała trzepot skrzydeł. A obok niej pojawił się Patch. Można by powiedzieć, że już po wszystkim. Że niebezpieczeństwo zniknęło.
Dziewczyna czuje się bezpiecznie przy swoim aniele stróżu. Są razem, tak jak chcieli. Ale czy Patch traktuje to poważnie?
Na znak miłości, Patch przekazuje swojej dziewczynie naszyjnik. Ten, którego nigdy nie ściąga, o którym nie mówi. Nora odpłaca się tym samym, oddaje mu pierścień, który dostała od ojca. Jedyną rzecz jaka jej po nim pozostała.
Nora jest pewna, że podziałało to jak przysięga. Przysięga miłości. Wyznaje ją więc bez ogródek, mając nadzieję że usłyszy te dwa, wielkie słowa z ust ukochanego. Jednak on na nie nie reaguje. Wręcz przeciwnie - odrzuca je, puszcza mimo uszu. Każe jej odejść.
Od tego momentu coś zaczyna się między nimi psuć.
Do tego do miasta wprowadza się nowa rodzina. Matka Nory mówi, że należy do niej Scott, jej dawny przyjaciel z dzieciństwa. Dziewczyna tak naprawdę nie za bardzo go lubiła, ale jej matka chce za wszelką cenę odciągnąć ją od niebezpiecznego, nieprzewidywalnego Patcha. Zaprasza więc chłopaka wraz z jego matką na kolację.
Kobieta uważa że jej syn to czysty ideał, chłopak, za którym lata niejedna dziewczyna. Wie dobrze że przeskrobał już nie jeden raz, ale to nie zmienia go w jej oczach. Wciąż jest dobrym, poukładanym dzieckiem.
Nora poznaje go na nowo, w nowym wydaniu. Wredny, ironiczny i wiecznie nieogarnięty Scott kryje więcej tajemnic niż może się z początku wydawać. I jeszcze niejeden raz stanie na drodze Nory.
Tymczasem Nora zaczyna widywać Patcha coraz częściej w towarzystwie Marcie.
Nie może uwierzyć. Dlaczego spotyka się z jej wrogiem? Dlaczego przestał ją chronić? Dlaczego nie ma go kiedy go potrzebuje?
To łamie jej serce. Czuje się zdradzona, oszukana i wykorzystana. Zrywa więc z Patchem. Nie chce już by ją chronił, by przy niej był i kłamał że ją kocha. Stara się o nim zapomnieć. Raz na zawsze.
Vee spotyka się z Rixonem i co jakiś czas opowiada Norze o relacjach Patcha z Marcie. A może tak dla niego jest łatwiej? Bez ryzyka, bez uczuć, bez obietnic? Związek bez zobowiązań.
Ale nie może przestać o nim myśleć. Przecież nie chce zapomnieć.
Problemy nawarstwiają się. Dziewczyna otrzymuje list, w którym napisane jest kto zabił jej ojca, do tego otrzymuje również jakiś dziwny pierścień. Zastanawia się kto jej ten list dał. Kto za tym stoi? Kto zna zabójcę?
Patch, wchodząc do snu Nory, ostrzega ją przed Scottem. Twierdzi że jest dla niej zagrożeniem, na które ona musi uważać. A może to zazdrość?
Patch wyznaje jej tam, kim on jest naprawdę. I okazuje się że może jej pomóc w odnalezieniu sprawcy.
Scott jednak milczy w tym temacie. Teraz, kiedy Nora już wie, musi uważać. Odsunąć się od niej, zapomnieć. Teraz to ona jest niebezpieczeństwem.
Scott nie udzielił Norze konkretnej odpowiedzi. Podejrzenia jednak padają na Patcha...
Dowiaduje się kto kryje się pod pseudonimem "Czarna Ręka", ale nie chce w to wierzyć. Ta osoba nie mogła jej skrzywdzić. Miała ją chronić. A tymczasem zabrała jej ojca.
Patch nie wypiera się tego, ale stara się wyjaśnić. Bo może nie on to zrobił? Ona po prostu nie dała mu dojść do słowa. Patch by tego nie uczynił. Jest jaki jest, ale nie zraniłby jej tak. Wiedział do kogo przychodzi i wiedział że musi ją chronić.
Mimo to, przecież ją opuścił. Ciągle jest z Marcie, tym samym bez przerwy kruszy w dłoniach serce byłej dziewczyny.
Chłopak tłumaczy jednak, że między nim a wrogiem Nory nie ma ŻADNYCH uczuć. Że nie jest z nią z wyboru. Stał się jej aniołem stróżem. W końcu Nora się jego wyrzekła.
Ale wciąż coś jej grozi.
Scott chce odzyskać to co Nora mu zabrała, za to Rixon chce uchronić się przed piekłem. Do tego potrzebne jest złożenie ofiary, Nory, w ręce aniołów śmierci.
I pada strzał.
Czy umarła? Nie do końca.
Nora znów musi zmierzyć się z Patchem. Zabiera ją w miejsce, gdzie nikt ich nie znajdzie. Tam wyznaje dziewczynie miłość...
Po czym każe jej uciekać.



Nie wiem od czego mogę, a od czego powinnam zacząć. Może powiem tak: liczyłam na więcej.
Wspomniałam już o czym sądziłam że ta książka będzie i na co liczyłam, ale wciąż ściskało mnie nieprzyjemnie w żołądku na myśl o Marcie i Patchu, o straconej miłości Nory i upadłego anioła. Naprawdę, chciałam odłożyć tę książkę za taki przebieg akcji. Czytałam ją opornie, naprawdę opornie.
Zniosłam ją z wielkim trudem, ale jakoś się udało. Dobrnęłam do końca!
Nie spełniła moich oczekiwań, ale nie mogę też powiedzieć że mnie zawiodła, bo wszystko jest po coś i może bez niektórych wątków nie powstałyby ważne wydarzenia i sytuacje.
MIMO TO wiele zmieniłabym w tej książce. Ale co ja tam mogę?
Zaintrygował i zadowolił mnie jedynie koniec, ostatecznie ta miłość była, ale czy będzie - nie wiem. Mam taką nadzieję.
Doszło paru nowych bohaterów.
Scott na przykład. Pojawił się znikąd, ale odegrał w tej części kluczową rolę, ważną rolę. Był dużą częścią tego tomu, ważnym wątkiem.
Z drugim tomem na jaw wychodzi również to kim naprawdę jest Rixon. Zmienia się diametralnie, tak po prostu, nagle i znikąd. Nie jest już przyjacielem. Nie wolno mu już ufać.
Patch, jak to Patch. Zawsze był nieodgadniony i zamknięty w sobie. JEDNAKŻE w tym tomie kompletnie się na nim zawiodłam, gdyż wiele z jego decyzji nie miało sensu.
Nora, jak to na nią przystało, jest zazwyczaj naiwna i uległa urokowi Patcha czego by on nie zrobił. Jej decyzje, jak zawsze zresztą, są pochopne i niebezpieczne, ale kto by się tam tym przejmował? Przecież ma anioła stróża.
Cóż, póki co pozostaję przy tym, że ten tom był nieco wkurzający, irytujący i mało wciągający, jednak podobała mi się pierwsza część i mogę stwierdzić że warto przebrnąć przez "Crescendo" by poznać ciąg dalszy losów Nory i Patcha.
Polecić nie polecę, a jeśli już to tym co przeczytali "Szeptem" bo, to oczywiste, jeśli nie czytało się pierwszej części, po co ruszać drugą? Po prostu druga bez pierwszej nie ma sensu. To wiadomo.
Więc, zaraz po "Szeptem", zachęcam do sięgnięcia po "Crescendo".
 - Ksiązkomaniaczka 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Duma i uprzedzenie" - czyli klasyka gatunku

  "Człowiek w dramatycznej sytuacji nie zważa na etykietę przestrzeganą przez innych". Jane Austen to królowa romansu. Stworzyła klasyk, który po dziś dzień jest swego rodzaju wyznacznikiem dla wielu innych pisarzy i twórców historii miłosnych. A, jak wiadomo, z klasyką nie sposób się sprzeczać.  Nie obawiałam się w zasadzie niczego, a już na pewno nie tego, że autorka mnie zawiedzie. W tej sprawie się nie pomyliłam; historia Elizabeth była mi bliższa, niż z początku się spodziewałam że będzie. I do tej pory mocno nią żyję. Miłosne rozterki, rodzinne konflikty i kłamstwa... wszystko to za sprawą tytułowej dumy i uprzedzeń.  Jak daleko zaprowadzą one bohaterów? "Na początku zeszłego stulecia niezbyt zamożny ojciec pięciu córek nader często musiał zadawać sobie pytanie: kiedyż to w sąsiedztwie pojawi się jakiś odpowiedni kawaler? A kiedy już się pojawił, następowały dalsze perypetie, które Jane Austen z upodobaniem opisywała. "Duma i uprzedzenie" uważana jest za ...

Wydawnictwo Insignis z nowymi premierami i pod nową nazwą? - co szykuje imprint, premiery i zapowiedzi

 

"Rebeka" - recenzja książki i Netflixowej ekranizacji

  "Każdy z nas ma swojego demona, który go tyranizuje i zadręcza, aż wreszcie trzeba mu wypowiedzieć walkę".