"Moje stopy stoją na bezpiecznym, twardym podłożu, ale to tylko złudzenie".
Na wszelkie sposoby, a było ich wiele, starałam się uniknąć tej książki. Wiedziałam, że ma coś do podłoża psychicznego, że kiedy czytamy zaczynamy myśleć nad tym, czy świat faktycznie jest takim jakim go widzimy. I to był powód, dla którego jednak się skusiłam, bo lubię takie książki.
Czy "Głębia Challengera" zalicza się do książek, które lubię? Nie, nie zalicza.
"Głębia Challengera" to książka o chłopaku, Cadenie, który jest dosyć... dziwnym człowiekiem. Jego spojrzenie na świat i ludzi jest co najmniej przerażające, nieraz wymaga dużo czasu to, by go w jakikolwiek sposób zrozumieć. Caden rozumie wiele rzeczy, jest mądry i inteligentny, ale od jakiegoś czasu spokoju nie dają mu niepokojące myśli. Uważa, że świat, cały świat chce go pochłonąć, że ludzie noszą maski i że tylko on może zapobiec katastrofie. Ale Cadena nikt nie rozumie. Nikt mu nie wierzy, w oczach bliskich staje się wariatem.
Życie Cadena poznajemy z dwóch perspektyw; Cadenowi ciężko stwierdzić, która jest prawdziwa. Dla nas oczywiście ta, która rozgrywa się w realnym świecie, miedzy ludźmi, w szkole i w domu chłopaka. Druga z perspektyw to te same przeżycia, ale na statku. Na statku zmierzającym ku Głębi Challengera. Wszystko tam jest podobne, ale dużo trudniejsze.
Caden nie zwariował. A może jednak? Widzi rzeczy, których nie dostrzegają inni. Słyszy to, czego nie usłyszy nikt poza nim. Najnormalniejsze rzeczy budzą w nim strach; wąż ogrodowy sąsiada wygląda w jego oczach jak zwykły wąż, którego ten tresuje by pozabijał wszystkich ludzi, jedynkę w szkole widzi jako piętno odciśnięte na jego czole za karę, za za szeroką wiedzę, a rodziców widzi jako ludzi, którzy chcą się go po prostu pozbyć.
Z psychiką Cadena nie wszystko jest okej. Żyje w dwóch światach i twierdzi, że oba zmierzają ku zagładzie. Czy tak jest naprawdę?
Historia Cadena jest bardzo trudna. Trudna jest w ogóle ta książka, styl pisania i niezrozumiałe obrazki, przekazy oraz znaczenie bohaterów. Ciężko się to czyta. Zmuszałam się, a i tak nie dałam rady jej skończyć. Sama nie wiem więc dlaczego ją recenzuję.
Może dlatego, że książka nie jest zupełnie do niczego. Niesie za sobą parę ważnych morałów, lekcji życiowych, rzuca nowe światło na świat i nasze otoczenie, na intencje naszych bliskich. Zaczynamy myśleć o tym, o czym wcześniej byśmy nawet nie pomyśleli.
Akcja rozgrywająca się w dwóch światach to koszmarny pomysł. Nie zawsze, ale tutaj akurat tak wyszło, to moje zdanie. Wiem, że tak miało być. Jednak według mnie książkę pisano tak: zaczynając od bezsensownych sytuacji, słów i bezcelowych bredni, kończąc na pouczającym cytacie, albo na fajnie zakańczającym rozdział zdaniu. Tu chodzi o zagraniu na psychice czytelnika. Na mojej zagrano. Czytałam o niczym, by na końcu rozdziału doczekać się fajnego cytatu, bym zrozumiała, że rozdział był okej i że faktycznie coś znaczy i coś za sobą niesie. Nic zazwyczaj nie niósł.
Czego możemy się nauczyć? Na przykład tego, że ludzie (i papugi) potrafią być dwulicowi, że czasami wpaja nam się racje, które w rzeczywistości nie są prawdą, że nie pozwala nam się być sobą, bo ludzie przyzwyczajeni są do codziennej rutyny i wierzą w to, co usłyszą w telewizji, że nie możemy wychylać się przed szereg i wiedzieć więcej, bo mówi nam się, że wiemy wystarczająco dużo, a przede wszystkim tego, że powinniśmy ratować siebie za wszelką cenę, bo wrogowie są gotowi zaskoczyć nas w każdym momencie.
Nie jestem pewna jak ocenić tę książkę. Szczerze? Liczyłam na więcej. Na dużo więcej. Tak ją zachwalano, musiałam ją przeczytać. Wiem, że wszyscy mamy odmienne zdanie, moje jest jasne; nie poleciłabym tej książki ludziom, którzy szukają DOBREJ lektury. Ta lektura jest OKEJ, ale nie jest DOBRA, a to ważne.
Pozostawiam Was więc z tą krótką, naprawdę krótką recenzją i liczę, że podzielicie się swoim zdaniem na ten temat; ja chętnie poczytam i odpowiem.
- Książkomaniaczka

Komentarze
Prześlij komentarz