Przejdź do głównej zawartości

"Mówiąc inaczej" - Czyli książka, która całkowicie zmieni Wasze spojrzenie na język polski

Dawno nie publikowałam wpisów z recenzjami. Wiązało się to z brakiem czasu i nadrabianiem w nauce. Majówka wcale nie oznaczała dla mnie odpoczynku.
Ale teraz powoli wracam "do siebie". Pozwólcie, że zapoznam Was z moją opinią na temat książki "Mówiąc Inaczej" Pauliny Mikuły....

Zacznijmy od tego, że po przeczytaniu książki pani Mikuły byłam zupełnie zdezorientowana, załamana i zagubiona.
W skrócie, z książki możemy dowiedzieć się, że język, jakim się posługujemy i to, w jaki sposób nieraz (nawet z tym "nieraz" mogłam właśnie popełnić błąd) go używamy jest błędny, niewłaściwy, a często nawet żałosny. Załamałam się właśnie z tego powodu - widząc, jak wyraźne błędy popełniam na co dzień.
Nie myślcie nawet, że książka pani Mikuły to jakiś słownik albo książka, która ma za zadanie wytykać Wam błędy - nie, nie jest tak. Oczywiście, na te błędy zwraca ona uwagę, ale w żadnym wypadku nie możemy nazwać tej lektury słownikiem, a pani Mikuły nauczycielką, która stoi nad nami i surowym wzrokiem, wyniosłym tonem i z nienaganną postawą tylko czeka, by nas poprawić.
Pani Mikuła zaznacza niejednokrotnie, że błędy, o których obecności w naszych wypowiedziach pisemnych jaki słownych nie mieliśmy pojęcia mają prawo się zdarzyć. Każdy może się przecież mylić.
Jedną z nielicznych książek polskich autorek jakie przyszło mi przeczytać była właśnie ta książka. Książka, która wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie. Książka, którą użyczyła mi moja... Polonistka. O, ironio... (NIE DOSZUKUJCIE SIĘ PODTEKSTÓW, JESTEM WDZIĘCZNA)
Błędem, którego się chyba nigdy nie oduczę i błędem, który popełniam cały czas jest stawianie małej litery w miejscach, gdzie powinna być wielka litera. Na moim blogu widzę teraz tak wielką ilość błędów, że aż nie mogę się z tym pogodzić. I czasami zastanawiam się nad tym, czy aby na pewno robię dobrze to, co robię. Oczywiście, ten błąd to tylko czubek góry lodowej, moi drodzy. Jest ich sto razy tyle, o ile nie więcej.
"Inaczej mówiąc" jest krótkim przewodnikiem po języku polskim. Stopniowo zaczynamy zauważać to, na co wcześniej nie zwracaliśmy uwagi. I dzięki temu, że tę książkę przeczytałam na pewno będę unikać tych podstawowych błędów szerokim łukiem, przywiązywać do nich większą wagę. Recenzje, jakie tu się pojawiają, wpisy i tak dalej, nie są zwykle sprawdzane przez polonistę, bo przecież nim nie jestem. Może określenie "oko polonisty" będzie tutaj trafniejsze.
"Inaczej mówiąc" to nie tylko książka. "Inaczej mówiąc" to program na YT, prowadzony przez (logiczne) jej autorkę. Tematy, o jakie tam zahacza są tutaj. Możemy o nich przeczytać, jeśli nie lubimy słuchać.
Pani Mikuła to niezwykle charyzmatyczna i (pozwólcie, że zabłysnę słownictwem) nietuzinkowa postać. Opowiada wyraźnie o tym, co jest ważne i o tym, o czym przeciętny polak już nie pamięta. W książce nie brakuje jej poczucia humoru, ironii i nie raz nawet śmiertelnej powagi.
Wiele osób zapytałaby: "Kto dał jej prawo nas pouczać? Kim ona niby jest? Co ona wie?". A wie, wierzcie mi. I wie, że takie komentarze pojawiały się, pojawią i pojawiać się będą.
Pani Mikuła była absolwentką polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim i już od dłuższego czasu interesuje się naszym językiem jak mało kto, musicie mi wierzyć (chociaż, nie. Nie musicie). Oczywiście, nie jest kimś, kto wytyczałby nam drogę, bo to my ją sobie wytaczamy. Ale o to właśnie chodzi.
To nie jest po prostu napisane na szybko "coś". To nie jest żaden podręcznik do języka polskiego - a, daję głowę, że chcielibyście taki mieć.
Tu nie chodzi o to, że autorka co chwilę wywyższa się tym, kim jest i tym, gdzie jest. Wręcz przeciwnie - dosyć często karci się za błędy, które przyszło jej popełnić nie tylko na kanale ale i w życiu. Widzi je i wie, że jest po prostu człowiekiem, który musi je popełniać.
To jedna z nielicznych lektur, których nie "przeskoczyłam". Nie ominęłam, nie odstawiam, nie rzuciłam nią w kąt. Książka o języku dzięki której zrozumiałam, jak język polski potrafi być barwny. Książka, dzięki której widzę, że to, czego mnie uczą nie pójdzie na marne.
Bo właściwie, to ja ciągle się uczę. Nie chcę nawet myśleć, ile błędów już zdążyłam popełnić w tym i w każdym poprzednim wpisie. Ale lubię to robić. Lubię to robić bo dzięki temu wiem, że nigdy nie będę idealna. Ale wiem też, że mogę (a nawet muszę) do tego dążyć.
Pani Mikuła nauczyła mnie wiele. Nauczyła mnie więcej, niż nauczono mnie podczas tych wszystkich lat w szkole przez dwa dni. Może trochę wyolbrzymiam, fakt. Ale to jest coś, co zrozumiałam. Coś, co chciałam zrozumieć.
Bo to jest najważniejsze. Trzeba chcieć, kochani. Chcieć.
Cóż ja więcej mogę powiedzieć? Chyba że polecam tę książkę, tak po prostu. Polecam bo wiem, że warto po nią sięgnąć by zauważyć to, na co do tej pory nie zwracaliście uwagi. Kto wie, może dowiecie się czegoś nowego?

- Ksiązkomaniaczka

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wydawnictwo Insignis z nowymi premierami i pod nową nazwą? - co szykuje imprint, premiery i zapowiedzi

 

"Duma i uprzedzenie" - czyli klasyka gatunku

  "Człowiek w dramatycznej sytuacji nie zważa na etykietę przestrzeganą przez innych". Jane Austen to królowa romansu. Stworzyła klasyk, który po dziś dzień jest swego rodzaju wyznacznikiem dla wielu innych pisarzy i twórców historii miłosnych. A, jak wiadomo, z klasyką nie sposób się sprzeczać.  Nie obawiałam się w zasadzie niczego, a już na pewno nie tego, że autorka mnie zawiedzie. W tej sprawie się nie pomyliłam; historia Elizabeth była mi bliższa, niż z początku się spodziewałam że będzie. I do tej pory mocno nią żyję. Miłosne rozterki, rodzinne konflikty i kłamstwa... wszystko to za sprawą tytułowej dumy i uprzedzeń.  Jak daleko zaprowadzą one bohaterów? "Na początku zeszłego stulecia niezbyt zamożny ojciec pięciu córek nader często musiał zadawać sobie pytanie: kiedyż to w sąsiedztwie pojawi się jakiś odpowiedni kawaler? A kiedy już się pojawił, następowały dalsze perypetie, które Jane Austen z upodobaniem opisywała. "Duma i uprzedzenie" uważana jest za ...

"Zabójstwo Rogera Ackroyda" - Agatha Christie

  "Pan się ze mnie śmieje... ale nic nie szkodzi. Czasami starzy śmieją się ostatni, a młodzi, ci sprytni, nie śmieją się wcale".