Jeśli myślicie że po "Złym Romeo" nic Was nie zaskoczy, zapewniam - mylicie się.
Z tej dwójki, kto tak naprawdę jest tym gorszym? Cassie i Ethan grają na scenie niemal idealnie. W życiu jednak zdarza im się zapomnieć paru kwestii... a przecież tych momentów nie mogą zatrzymać w stop-klatce. Powtórzyć od nowa, lepiej, staranniej.
Jeśli pamiętacie poprzednią część, zapewne pamiętacie też emocje jakie towarzyszyły przy czytaniu jej. Totalnie zjawiskowa powieść! Według mnie, mieszanka E.L. James, Kasie West i Nicholasa Sparksa. Naprawdę bomba.
"Zła Julia" jest nie tylko przesiąknięta seksem i miłością (bo jak się okazuje, jedno nie zawsze musi równać się drugiemu). Powieść ta jest zarówno pełna bólu, rozpaczy i smutku. Doświadczamy razem z Cassie upadku, powstania z kolan i znów - upadku. Ale czy powstaniemy po raz drugi?
Są tak różni (serio, czerń i biel nie jest tak różna jak oni i ich charaktery). Ethan już dwa razy złamał jej serce, znów jednak prosi o wybaczenie i JEST PEWIEN że tym razem się uda. Musi.
Cassie jednak jest rozdarta. Boi się że znów zostanie sama, że Ethan znów ją skrzywdzi. To okropnie trudne, bo przecież go kocha, ale to wielka decyzja, na wielką skalę.
Ethana ktoś skrzywdził i to nie na żarty. Był przez to tak zamknięty w sobie, że bał się o przyszłość Cassie. Kosztem swojego szczęścia, chce ją ochronić. Zapewnia że tak będzie lepiej, ale dla kogo?
W drugiej części Ethan jest bardziej otwarty. Z początku wydaje się to dziwne; ze starego Ethana nie ma prawie nic. A przecież takiego go kochała: niezdecydowanego, zamkniętego, tajemniczego i niepewnego.
Teraz jest gotów powiedzieć jej wszystko. Naprawdę wszystko. Rzeczy o których kiedyś bał jej się mówić nie są już mu takie straszne. Ale dla Cassie to wszystko wciąż za szybko... Wciąż pamięta moment pożegnania. Okropne, bolesne wspomnienia.
Lęk przed stratą go może okazać się silniejszy niż miłość do niego. Zawsze może wyjść, trzasnąć za sobą drzwiami i nie wrócić. Ale zapewnia że tego nie zrobi, że wciąż ją kocha.
To wielkie słowa i wielkie obietnice. Oby tym razem zdołał ich dotrzymać...
Chłopak staje się przeciwieństwem dawnego siebie. Wciąż bywa arogancki i bezpośredni, rzadko zamknięty, ale naprawdę się stara zbliżyć do ukochanej. Minęło tyle lat, a on nawet nie pomyślał o żadnej innej. Za to ona, cóż, starała się leczyć rany sądząc, że Ethan jest gdzieś daleko, z kolejną naiwną dziewczyną u boku...
Cassie przytłacza obecność Ethana. Z początku go nawet odrzuca.
Ostatecznie zgadza się jednak na przyjaźń - na nic zobowiązującego. Wie, że to go nie cieszy, ale ona stara się dążyć do wszystkiego małymi kroczkami... Przecież od czegoś trzeba zacząć, prawda?
Przeszłość jednak odcisnęła na nich ogromne piętno. Co dnia Cassie myśli o tym jak musiała żegnać go w drzwiach jego mieszkania, pełna złości i żalu. A on ciągle myśli o tym jak bardzo ją zranił, jak mocno jego słowa zderzyły się z jej uczuciami, z jej sercem. Wciąż pamięta jej smutne, przeszklone oczy. Prośby o to by został...
Wie, że nie da rady naprawić wszystkiego do końca - bo jeśli coś już raz zostało zniszczone, nigdy nie będzie już naprawione. Choć wydaje nam się inaczej.
Jedynym sposobem na zdobycie jej zaufania, jest kategoryczne zamknięcie rozdziału sprzed paru lat, poprzez przekazanie w jej dłonie jego życia, uczuć, przeszłości. Dzienników.
Cassie mimo to nie rozumie wielu rzeczy - ma jeszcze więcej pytań. Ale wie jak wiele musiało go to kosztować, dlatego jego zaufanie musi jej wystarczyć. Co więcej, czas by podarowała mu swoje...
Ich relacja staje się niejasna, rozmyta. Z jednej strony Cassie wciąż chowa do niego urazę, z drugiej jednak - kocha go i chce z nim być. Odpycha go od siebie jak długo może, ale, błagam, kto tak długo opierałby się urokowi Ethana Holta?
Dziewczyna nie może trzymać się od niego z daleka, tym bardziej, że na każdym kroku ten zaznacza, jak to bardzo ją kocha. Jak bardzo tęsknił, jak wiele oddałby za to by wrócić do tego co między nimi było zanim odszedł.
Ethan wyznaje jej jak się przez ten czas czuł. Jak bardzo bolało go to że ją zranił, jak głupie rzeczy robił, jak zranił siebie. I, nareszcie, jak sobie z tym poradził. Jak się zmienił.
Cassie wnioskuje, że też potrzebuje takiej zmiany.
I kiedy wszystko się układa, kiedy ich relacje można ponownie nazwać "związkiem", Ethan dostaje propozycję. Musi jednak wyjechać z miasta.
Cassie nie chce go ograniczać.
Właśnie wtedy, od tak dawna, wyznaje mu że też go kocha. I że poczeka. Że mu ufa i wie, że wróci.
Ten czas to dla Cassie moment, w którym podejmuje decyzję. Tęsknota za nim jest tak silna, że już wie - musi spróbować. Po raz kolejny musi zaryzykować.
A kiedy jej ukochany wraca, następuje coś, co zmieni ich oboje już na zawsze.
Ethan tym samym obiecuje, że będzie z nią już do końca. Do końca przedstawienia i życia.
WOW, WOW, WOW!
Co tu dużo komentować? Zakochałam się!
Po raz kolejny tak wciągnęłam się w książkę tej autorki, że to aż niezdrowe. Chyba nie powinnam czuć tak wielu emocji na raz, co? Ale co tam? Było warto.
"Zła Julia" na pewno nie jest "jakąś tam kontynuacją". Jeśli mam być szczera, bardzo dobrze że ta kontynuacja się pojawiła! Chcę czuć się tak przy każdej powieści.
Obawiałam się tego, że to będzie takie "lanie wody". Wiecie, ci sami bohaterowie, wzorowanie się przeszłością, zapłakana Cassie i "twardziel Ethan". Ale nie, niespodzianka. Zupełne zaskoczenie, totalnie wow!
Jeśli już odwołałam się do przeszłości, wspomnę o stylu pisania: podobnie jak w "Złym Romeo", autorka pisze w czasie przeszłym i teraźniejszym. Jest to taki "przekładaniec". Wiecie, najpierw obecna sytuacja, później, dużo dłuższa, sytuacja sprzed trzech/czterech/pięciu/sześciu lat. Delikatnie wybijało to z rytmu, ale spokojnie, idzie załapać. Z czasem.
Oj, no cóż. Niewiele trzeba tu mówić. Polecam fanom romansów, na pewno znajdziecie tutaj swoje "ja". No i tym, którym nudno w niedzielny wieczór. Przeczytajcie, bo warto. Obie części.
- Ksiązkomaniaczka
Komentarze
Prześlij komentarz