Do "Pax" podejść było wiele, ale niewiele okazji żeby naprawdę po niego sięgnąć. Przez jakiś czas był dla mnie nieosiągalny, a tak się składa że na ten moment m u s z ę znać treść więc sobie go jakoś zorganizowałam. No i przeczytałam. Niektórzy twierdzą że to coś na miarę "Małego Księcia". Jak dla mnie to stek kłamstw. Dlaczego? Dlatego, że mimo iż książka faktycznie była dobra, z tą lekturą jest jak dla mnie nieporównywalna. Nawet jeśli jest dłuższa, nowsza czy ma ładniejszą okładkę. Choć tak szczerze to żadna z nich mi się nie podoba, ALE mniejsza o to. Pax to odrębna historia, inny autor, inne czasy i zupełnie nowi bohaterowie. I choć znajdują się tu pewne podobieństwa, to nieważne. To po prostu nie to samo i już. "Pax" to opowieść o chłopcu i jego lisie (lub lisie i jego chłopcu). Peter znalazł go bezbronnego, zdanego na siebie, i przygarnął. Oswoił zwierze które powinno żyć wśród swoich. Był jego przyjacielem i opiekunem. Nadchodzi je...