Przez jakiś moment pomyślałam, że jestem w takim dziwnym okresie, w którym ciężko mi nawet patrzeć na książki. Nie chodzi nawet o czas, ale... o same chęci. Czułam, że nie dam rady mierzyć się z kolejnymi lekturami psychicznie. To brzmi dziwnie, ale nie umiem inaczej tego nazwać.
Zostałam w domu. Miałam mały wypadek w szkole i wróciłam wcześniej (wczoraj). Uznałam, że szkoda marnować czasu. No i przeczytałam wcześniej zaczętą książkę "Gdy słowa zawodzą".
Dziś w ogóle zostałam w domu. I przeczytałam kolejną książkę.
Zatem z radością stwierdzam, że ten "dziwny okres" nie nadszedł. I oby szybko się nie pojawił.
Wiadomo, jest jeszcze szkoła, której nie wypada lekceważyć. Staram się to godzić, a bywa tak, że i szkoła i książki idą ze sobą w parze. Czasami lektury mnie satysfakcjonują, ale wszyscy wiemy, że przez niektóre należy po prostu przejść. Na pewno chciałabym większość zastąpić czymś co by mnie bardziej zainteresowało, ale nie da się mieć przecież wszystkiego.
No, ale mniejsza. Przejdźmy do książki, o której dzisiaj będę trochę pisać.
Kupiłam ją jakiś czas temu, pewnie w styczniu. Miałam na nią ogromną chęć, ale leżała sobie wśród tych innych no i musiała poczekać trochę dłużej.
Myślę, że stoi za tym opis. Wydało mi się, że to coś podobnego do stylu Johna Greena, ale nasz John Green jest jedyny w swoim rodzaju, więc niczego tu nie stawiam na podium. Po prostu coś między Julie a nim zaistniało (jako pisarzami :)).
Ale jest jeszcze jeden powód.
Niedawno, bo chyba wraz z końcem grudnia, skończyłam oglądać pewien serial. No i ten serial okazał się uderzająco podobny do książki (NIE SĄ ZE SOBĄ POWIĄZANE). No, może nie cały serial, a główny bohater. Naprawdę niesamowity, prawie taki jak Sam z "Atypowy". Swoją drogą, polecam.
Jak widać, wiele przemawiało za tym, że powinnam przeczytać tę książkę. Tak się stało i...
Właśnie. O tym później.
David to typowy samotnik. To znaczy, wydaje się, że jest TYPOWY. To naprawdę inteligenty chłopak, głuchy na świat i znajomości, ale nie dlatego, że tak go nauczono i nie dlatego, że taki jest. Ludzie go odtrącają, a on to zaakceptował. To, że go ignorują. To, że według nich jest inny. To, że na stołówce zawsze siedzi sam.
Aż do momentu, kiedy przysiada się do niego Kit.
Kit to jedna z najładniejszych dziewczyn w szkole. Dziwi go to, że wybrała właśnie jego, podczas kiedy jej przyjaciółki siedzą trochę dalej.
Tylko że ona nie przyszła się zaprzyjaźniać. Przynajmniej nie teraz.
Kit spotkała straszliwa tragedia. Straciła kogoś bliskiego, a okoliczności wypadku są nie do końca jasne. Albo wręcz przeciwnie - zbyt jasne, zbyt wyraźne. Nie umie się pozbierać, a że David słynie z siedzenia cicho i nie gadania, uznała, że chociaż tu zazna spokoju.
Ale on jest podekscytowany nową znajomością.
Kit dosiada się do niego coraz częściej. I może to nic nie znaczy, ale... On czuje, że jest w tym coś więcej. Jakaś wiadomość. To chyba czas się odezwać.
Są różni. Chyba niewiele mają ze sobą wspólnego. Ona jest popularna i lubiana. On - nieobecny i obojętny dla wszystkich. Mimo to, sytuacja zachodzi dalej. Są przy sobie swobodni i... szczerzy. A wystarczy, że czasami po prostu pomilczą i już jest lepiej.
Kit odsuwa się nieco od toksycznego towarzystwa, ale niektóre jej znajomości stoją pod znakiem zapytania. Co najmniej trzy czwarte osób z którymi się zadaje kiedykolwiek chociaż raz wyrządziła Davidowi krzywdę. Chybaby tego nie spamiętał, dlatego prowadzi coś na wzór pamiętnika. Jego siostra spisała w nim, komu może ufać a komu nie. On spisał ludzi których widuje i opisał ich z punktu, z którego ich poznał. Albo na podstawie obserwacji. Kit jest jedną z nielicznych osób, które nigdy nie sprawiły mu przykrości.
Podczas kiedy on cieszy się wizją przyjaźni, a może i czegoś więcej, dziewczyna powoli traci kontrolę. Nie może zapomnieć o śmierci ojca. Nie może żyć w nieświadomości.
Tym bardziej, że kiedy coś już raz się posypało, stanie się to okropnie niestabilne, nawet jeśli wyda się odbudowane. Bo nie tylko ona kłamała.
ONA musi nauczyć się żyć od nowa.
ON musi nauczyć się żyć inaczej.
Przyjaźń z Kit nie oznacza samych przyjemności. Ona jest w rozsypce, a David nie wie jak jej pomóc. Przez swoją chorobę nie umie panować nad tym co mówi. Kieruje się logiką i nauką, ale to nie zawsze działa. Nie wie jak zacząć inaczej patrzeć na ludzi, którzy do tej pory byli dla niego wrogami. Nie wie, jak odłożyć swój świat na bok. Jak zdjąć słuchawki i zacząć słuchać.
A ona nie rozumie tak wielu rzeczy... Nie wie już jak mówić o problemach. Nie chce się już o nic starać. Po prostu nie jest sobą.
David składa jej dziwną propozycję, a, co dziwniejsze, ona na nią przystaje. Ma pomóc jej rozgryźć śmierć jej ojca. Przekonać się, czy istniał moment, w którym mógł nacisnąć na hamulec.
To jednak okropnie trudne.
Znajomość z popularną dziewczyną ma swoje minusy. Szkolna "elita" zaczyna interesować się Davidem, a on to tego nie przywyknął.
Ranią go tak mocno, że chłopak traci wiarę w to, że jest jeszcze do czegoś potrzebny.
Naruszają jego prywatność. Patrzą prosto w jego duszę. Szydzą z niego. Życzą mu śmierci, nawet go nie znając. Zamyka się w pokoju i u m i e r a całe jego wnętrze. Dobro, którym chciał podzielić się ze światem nie zostaje docenione. Raczej rozdeptane i oplute.
W takich sytuacjach sądzi, że lepiej byłoby gdyby został w cieniu.
A ona, Kit, czuje się temu winna. Bo to przecież przez nią wszyscy teraz znają o nim prawdę. Stara się to odkręcić, nawet jeśli będzie kosztować ją to sporo wysiłku i wyrzeczeń. On zrobiłby to samo.
W tym czasie David dalej pracuje nad wypadkiem jej taty. I coś mu nie pasuje...
Nie wiadomo komu tak naprawdę można ufać. Ludzie kłamią bez końca, ale czy nie istnieją żadne granice? Czy przyjaciele muszą się ranić?
Prawda potrafi być druzgocąca i bolesna, nawet jeśli wiele wyjaśnia. Życie w kłamstwie boli sto razy bardziej niż konsekwencje prawdy. Ona niesie na barkach ogromne poczucie winy, które będzie towarzyszyć jej do końca życia. On nie wie, jak mógł przeoczyć tak ważną rzecz. Gdyby tylko spróbował... Gdyby nie powiedział zbyt wiele...
Bo czasami słowa naprawdę potrafią zawieść.
Ma się wrażenie, że to już było. Wiecie, ta historia - o popularnej dziewczynie i odosobnionym chłopaku. Gwarantuję, że TO jest zupełnie inne od tego, co do tej pory czytałam.
Na podstawie serialu o którym już wcześniej wspomniałam, wyobraziłam sobie głównego bohatera. Niepewny, inny, samotny, ale mimo wszystko odważny i silny. Bo choroba nikogo nie dyskwalifikuje ani z życia, ani ze społeczeństwa. Wszyscy mamy serca, ale nie wszyscy o tym niestety wiemy.
Najpierw to nie było nic wielkiego. Książka jak książka.
Z czasem zaczęłam żyć jego życiem. Brać do siebie wszystkie te podłe wiadomości, decyzje i ludzi. WIDZIAŁAM jego oczami nieczuły świat. To, jak nieczule go traktował.
Z Kit było mi się trudniej utożsamić.
Bo historia jest pisana z obu perspektyw. Przyznam, że nieco mnie ta bohaterka irytowała, ale wiele wniosła do życia Davida. Tylko że nie umiałam jej zrozumieć.
To jedna z wielu historii, która pokazuje, że jesteśmy podzieleni. My wszyscy. Na lepszych i gorszych. Na złych i dobrych. Na normalnych i dziwnych. Ale kto dał im prawo nas osądzać?
Gadka o tym, że jesteśmy tacy sami już mnie nudzi, bo wszyscy już pewnie to wiecie. Chodzi o to, że wszyscy mamy prawo pokazać kim jesteśmy zanim przypną nam metkę. Mamy prawo być sobą i żyć swoim życiem.
To obraz tego, jak bezlitosny może okazać się okres nastoletniego życia.
Oboje zmagali się z ocenianiem, wytykaniem i plotkami. Ich oboje w jakiś sposób dosięgła nienawiść ludzi, ktorych nawet nie znali. I oni oboje musieli się czegoś nauczyć.
"Gdy słowa zawodzą" nauczyło mnie, że każdy z nas może być prześladowcą i prześladowanym. Tego, że niektóre wydarzenia ogromnie ważą na naszym życiu i nie da się o nich zapomnieć. Że niektóre rzeczy musimy analizować w kółko, by wreszcie do nas dotarły. Ludzie ocenią nas tak czy inaczej, ale nie musimy pozwalać im nad sobą panować. Nasza prywatność i nasza duma to kwestia tego, jak wiele możemy znieść i jak wiele potrafimy przezwyciężyć. Książka uczy, że słowa czasami faktycznie zawodzą. I że jesteśmy na tyle silni, by podnieść się po najgorszym upadku.
Gorąco polecam tę książkę. Wam wszystkim. Naprawdę warto.
-Książkomaniaczka.
Komentarze
Prześlij komentarz