Przejdź do głównej zawartości

"Złe serce" - "Miłość to kawał drania"


Jeśli już przejadła Wam się historia Ethana i Cass, a autorka szczególnie do Was trafiła, "Złe serce" to dobry wybór na nudny i szary dzień. Miłość, konflikty i - przede wszystkim - cała masa namiętności. Czy właśnie tego szukacie?







Pisałam kiedyś recenzję "Złego Romeo" i "Złej Julii". Z tą nieszczególnie się spieszyłam. Udało mi się ją dostać niedługo po premierze, ALE... kurczę, lenistwo to grzech. Najgorszy jaki popełniam w ostatnim czasie.

Przeczytałam, ale nie chciałam siedzieć przed komputerem i szukać słów. Uznałam że potrzebuję czasu albo czegoś w tym stylu, bo ciężko jest mi to opowiedzieć. Potrzeba wiedzieć Wam tylko tyle, że jestem wielką fanką Leisy i ogromnie cenię jej pracę. Udało mi się kiedyś nawiązać z nią nawet kontakt, ale to tak na marginesie. Przysięgam, nieziemskie uczucie. To prawie jak uścisk dłoni od idola.

Mniejsza.

Do tych książek podchodzę zawsze kiedy potrzebuję czegoś mocniejszego. Wiecie, romans, ale nie taki zwykły. Nie przesłodzone historie i urocze happy endy - potrzebuję widzieć bohatera w chwili załamania, radości i podejmowania trudnych decyzji. Mierzenia się z rzeczywistością. Te młodzieżówki które czytam często przypominają marne musicale. To już przyzwyczajenie, ale zawsze istnieje szansa, że znajdzie się perełka wśród samych kamieni.

Zanim przejdę do recenzji głównej, zapoznam Was trochę z treścią tej mojej "perełki"...






Jeśli czytaliście już poprzednie dwie części, zapewne znacie Elissę.

To siostra Ethana. Tak, ta sama która nieraz była świadkiem niezręcznych sytuacji pomiędzy Ethanem a jego dziewczyną. Tak, ta drugoplanowa postać. Nie spodziewaliście się, że poznacie ją bliżej, co?

No więc, Elissa bardzo stara się dawać z siebie sto procent. Uwielbia miejsce w którym się znajduje i ludzi, którzy jej towarzyszą. Opiera się na przekonaniu, że romanse w jej przypadku nie mogą mieć miejsca. Wie, że zawsze skończy się to złamanym serce. Przekonała się już o tym. Parę razy.

Dlatego nawet przez myśl jej nie przechodzi żeby zaczynać to, co niedawno zostawiła za sobą.

Jej przeszłość uderza w nią w niespodziewanym momencie. W niespodziewanym miejscu. W niespodziewany sposób. Drastycznie i nieodwracalnie.

Przeszłość powoli do niej wraca i należy wspomnieć o tym, że wcale na to nie liczyła. Bo niektóre wspomnienia powinny zostać zakopane gdzieś głęboko w ciemnym lesie tak, by nie ujrzały światła dziennego po raz kolejny. I nawet jeśli kiedyś były dobre - to minęło.

Liam żyje w innym świecie, z inną kobietą, ale wciąż jest tak samo pociągający dla Elissy. Tylko że ona jest kobietą honoru i za nic w świecie nie odbiłaby nikomu facetowi. Wiedziała, że nie powinna pakować się w ten związek już lata temu. Teraz czeka ją wyzwanie - praca z byłym.

Oglądanie Liama i jego nowej pięknej żony nie jest oczywiście proste, ale koniec końców tak wybrał. I tak musi być. Stosunki czysto zawodowe i nic więcej.

Tylko że Liam ostro wykracza poza przyjacielskie granice.

Z początku im to wychodzi. Ona zakopuje głęboko w sobie ten żal tkwiący w niej przez lata, ale ten facet nie ułatwia jej zdania. Samo jego spojrzenie... ją przytłacza. Ta bliskość ją zgubi, o ile pozwoli mu znowu się do siebie zbliżyć.

I, cóż, ślub Liama zbliża się wielkimi krokami. Jego narzeczona jest cholernie miła i bardzo chce zaprzyjaźnić się z Elissą . A ona nie może przecież się wycofać, bo... Angel nic nie wie. I może tak jest okej?

Dwójka dawnych kochanków zdecydowanie ma się ku sobie, ale ona nie może pozwolić sobie na przechodzenie tego samego od nowa. A on nie może znowu jej skrzywdzić.

Rozterki, trudne decyzje i bolesne słowa sprawiają, że chyba tak naprawdę nigdy już nie będą mogli żyć w ten sposób. Muszą wybrać jedną z opcji, a każda z nich jest ryzykowna. I zawsze ktoś ucierpi.

Pytanie tylko, kto tym razem będzie musiał podjąć się tego wyzwania?







Ja wiem, nie jest to czasochłonna recenzja. FAKT. Ale już mówiłam że zwlekałam i tak za długo. Naprawdę nie mam na tę książkę słów. To nie dlatego że mi się podobała bądź nie. To po prostu chwilowa blokada. Przykro mi, że towarzyszy mi od dłuższego czasu. I przykro mi, że za szybko się nie pojawię.


Chciałam powiedzieć, że seria "Zły Romeo" to jedna z moich ulubionych serii o takiej tematyce. Nienawidzę kiedy porównujecie ją do Grey'a. Przestańcie już :P

Poważnie. To dużo wyższy poziom, według mnie. Przy tej książce idzie się uśmiać i rozpłakać, a taki Grey to po prostu ckliwa historia o szarej myszce i człowieku sukcesu. TO MOJE ZDANIE. Nie pytajcie dlaczego to przeczytałam - sama nie wiem. Może z nudów. Może z ciekawości. Mniejsza.

Kończąc tę okropnie słabą wypowiedź oraz przygodę z serią chcę powiedzieć, że bardzo miło mi się te książki czytało. Porwały mnie i nie chciały puścić. Siedziały mi w głowie jak jakaś manta przez długi czas. To był dobrze zagospodarowany czas.

Części czwartej nie będzie.

Ale, uwaga, zabieram się do czytania "Maybe Now", póki co po angielsku na WATTPAD. Kontynuacja mojej ukochanej książki "Maybe Someday"zapowiada się nieźle, dlatego myślę, że warto czekać. Mam nadzieję, że będzie mi kiedyś dane przeczytać to na papierze.

Pozdrawiam.

- Książkomaniaczka


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wydawnictwo Insignis z nowymi premierami i pod nową nazwą? - co szykuje imprint, premiery i zapowiedzi

 

"Duma i uprzedzenie" - czyli klasyka gatunku

  "Człowiek w dramatycznej sytuacji nie zważa na etykietę przestrzeganą przez innych". Jane Austen to królowa romansu. Stworzyła klasyk, który po dziś dzień jest swego rodzaju wyznacznikiem dla wielu innych pisarzy i twórców historii miłosnych. A, jak wiadomo, z klasyką nie sposób się sprzeczać.  Nie obawiałam się w zasadzie niczego, a już na pewno nie tego, że autorka mnie zawiedzie. W tej sprawie się nie pomyliłam; historia Elizabeth była mi bliższa, niż z początku się spodziewałam że będzie. I do tej pory mocno nią żyję. Miłosne rozterki, rodzinne konflikty i kłamstwa... wszystko to za sprawą tytułowej dumy i uprzedzeń.  Jak daleko zaprowadzą one bohaterów? "Na początku zeszłego stulecia niezbyt zamożny ojciec pięciu córek nader często musiał zadawać sobie pytanie: kiedyż to w sąsiedztwie pojawi się jakiś odpowiedni kawaler? A kiedy już się pojawił, następowały dalsze perypetie, które Jane Austen z upodobaniem opisywała. "Duma i uprzedzenie" uważana jest za ...

"Yellowface" - rynek wydawniczy okiem autorki trylogii "Wojen makowych"

  "Taki już los człowieka, który opowiada historie. Stajemy się niekiedy ogniskami, w których skupia się makabra".