Przejdź do głównej zawartości

"Czasami kłamię" - Alice Feeney



"Czasami kłamię" było spontanicznym zakupem. W prawdzie miałam zamiar kiedyś tę książkę kupić, ale gdyby się nie nadarzyła okazja, prawdopodobnie przeczytałabym ją za około trzy lata. Naprawdę. Nie wyolbrzymiam.























Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o autorce i o tym, jak powstawały jej pierwsze słowa na papierze, możecie zajrzeć tutaj:

http://www.newsweek.pl/kultura/ksiazki/bestsellerowy-thriller-czasami-klamie-juz-w-polsce-,artykuly,417979,1.html

(Jeśli nie możecie skopiować linku, a czasami tak się dzieje, nie wiem dlaczego, wejdźcie na stronę Newsweek i wyszukajcie temat :).)

Myślę że to naprawdę ciekawa sprawa, sama trochę poczytałam :).


Szczerze to na początku nie wiedziałam z czym mam do czynienia. Powinnam wiedzieć że to thriller, chociażby ze względu na zarys fabuły, ale nie wiem, ciężko było mi się tu odnaleźć.

Dawno nie czytałam tego gatunku, a po tak długiej przerwie jest to wręcz "skok na głęboką wodę". Nie byłam psychicznie przygotowana na to, co tu spotkałam. Uznałam że to kolejna książka, któą powinnam przeczytać bo mi ciąży na półce. Myślałam o tym, że warto mieć to za sobą. Nie sądziłam że jeszcze kiedykolwiek jakiś thriller przypomni mi, od czego zaczynałam przygodę z czytaniem - właśnie od tego gatunku.

Do tej pory spotykałam dosyć przeciętne książki "z tej półki". Z jakiegoś powodu odeszłam w romanse i zapomniałam jak to jest siedzieć nad jednym rozdziałem przez kolejne minuty i zastanawiać się do czego właściwie doszło. W tym co obecnie czytam akcja bywa raczej przewidywalna. Przewracam kartki z nadzieją na happy end i zazwyczaj go dostaję. Co dalej? Właśnie.

Przy ostatnich rozdziałach "Czasami kłamię" byłam jak: AHA, OKEJ. JESZCZE RAZ. NIE OGARNIAM. I bywały momenty, w których musiałam wracać do początku by pojąć sens sytuacji; głębię i prawdziwe przesłanie. Bo, wierzcie mi, w tej książce ciężko o przewidywalność i nie zawsze łatwo się tu odnaleźć.

Akcja oparta na "bohaterka vs. reszta świata". Kto naprawdę kłamie?










Nazywam się Amber Reynolds. Są trzy rzeczy, które powinniście o mnie wiedzieć:

Jestem w śpiączce.
Mój mąż już mnie nie kocha.
Czasami kłamię.



Każdemu zdarza się skłamać. Bywa też tak, że na kłamstwach oparte jest czyjeś życie. Może nawet nasze. Może naszych bliskich. 

Amber leży w śpiączce i nie wie czemu. Przeczuwa jednak, że to właśnie one ją tu zaprowadziły. Nie pamięta tego, co działo się w ostatnim czasie ani tego, jak do tego właściwie doszło. Jednak, jakimś cudem, jest świadoma. Dla odwiedzających wciąż jest w fazie snu, ale ona wszystko słyszy i bardzo stara się obudzić by wyjaśnić wszystkie niedopowiedzenia. 

Tylko że nie może. 

Jedyną rzeczą na jaką ją stać, jest składanie wspomnień w całość. Przez głowę przelatują jej nie tylko wydarzenia na krótko sprzed wypadku, ale również te sprzed wielu, wielu lat. Jak się okazuje, nawet najstarsze rany da się rozdrapać, a ona nigdy tak naprawdę nie zerwała z przeszłością. Decyzje podjęte jeszcze za czasów dzieciństwa i wczesnego dorastania odciskają na niej piekielne piętno i właśnie teraz przyszła pora za nie płacić. 

Bohaterka nie może zrobić nic by sprostować sprawę, a pamięta coraz więcej. Pamięta samochód, kłótnię, krew i ją... Claire. Tylko że widzi jeszcze wiele innych rzeczy. Okazuje się, że przestaje już rozróżniać te prawdziwe od fałszywych. Może to halucynacje. Może nie było krwi, może nie było samochodu, kłótni i jej. Może to tylko wyobraźnia płata jej figle.

Demon przeszłości nawiedza ją dosłownie i w przenośni. 

Ktoś nad nią czuwa, to pewne, ale jest też ktoś, kto pragnie, by cierpiała. I ktoś za wszelką cenę nie chce dopuścić do tego, by Amber się obudziła. Ktoś ma coś na sumieniu, a ona chyba zaczyna rozumieć powagę sytuacji. 

W obliczu śmierci i niebezpieczeństwa jest skazana na przemilczenie okropnych wydarzeń, które są następstwem nie tylko jej błędów, ale także błędów jej bliskich. Kobieta zdaje sobie sprawę, że teraz może ufać tylko sobie. I że w jakimś stopniu tak może musiało być. Może potrzebowała tego, by przemyśleć to wszystko, w czym zawiodła. Jest szansa na to, że odzyska siebie, albo, wręcz przeciwnie - przepadnie. Decyzja należy do niej. 

W ostateczności musi sięgnąć w najgłębsze zakątki swojej duszy. Po te wspomnienia, o których wolałaby zapomnieć. O których myślała, że zapomniała. I może już pora wybaczyć. 

Sobie. 

Jej. 

Im. 














Historia Amber sprawia, że czasami sama czuję się nią. 

Czuję się pogubioną dziewczyną. Tą, na którą spada cały ciężar świata (momentami). Tą, która musi mierzyć się z rzeczami, o których wolałaby zapomnieć. Jej życie może być naszym życiem. No, może przesadzam, takiego życia wam ani sobie nie życzę, ale chyba rozumiecie... 

Amber rozmyśla głównie nad tym, jak funkcjonuje świat i ludzie. 

Autorka pokazała właśnie to: to, w jaki sposób żyjemy i co robimy źle. To nie jest karcenie ani nakazanie zmiany. To po prostu jej opinia, z którą z trudem się zgadzam. Bo, tak, świat jest okrutnym miejscem. Tak, ludzie potrafią zawodzić. Tak, bywa tak, że jesteśmy skazani tylko na siebie i to bywa naprawdę nie do zniesienia. I tak, na całe zło sami pracujemy. Wypada zastanowić się, czy aby na nie nie zasługujemy. 

Książka przedstawia losy Amber w trzech wersjach: przeszłość, teraźniejszość i poprzez zapiski z pamiętnika. Nie od razu jest nam dane zrozumieć kto i o kim pisze. Niełatwo dojść od punktu kulminacyjnego bez głębszego zastanowienia i chwili przerwy. 

Jak już wspomniałam, dawno żadna książka mnie do tego nie zmusiła. 

To nie było tak, że chciałam ominąć sprawę, bo stało się trudno. A często tak, niestety, robię. 

Było tu coś, co kazało mi zostać do końca i spojrzeć na życie bohaterki pod innym kątem. Coś, co kazało mi postawić się na jej miejscu. To coś pokazało mi, że mimo setki różnic, całkiem dobrze tam pasuję. 

Książka pokazuje, że nawet nasi najbliżsi potrafią wbić nam nóż w plecy. Że każdy z nas zasługuje na drugą szansę, nawet jeśli zawalił na całej linii. Że powinniśmy walczyć o godne życie w godny sposób. I że koniec końców najważniejsza jest rodzina. Zaufanie. Miłość. Prawda. 

Bo każdemu z nas zdarzy się czasami kłamać.... 


- Książkomaniaczka 

Komentarze

  1. Po takiej recenzji na pewno muszę ją przeczytać! 😉

    https://aga-tkt-czyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wydawnictwo Insignis z nowymi premierami i pod nową nazwą? - co szykuje imprint, premiery i zapowiedzi

 

"Duma i uprzedzenie" - czyli klasyka gatunku

  "Człowiek w dramatycznej sytuacji nie zważa na etykietę przestrzeganą przez innych". Jane Austen to królowa romansu. Stworzyła klasyk, który po dziś dzień jest swego rodzaju wyznacznikiem dla wielu innych pisarzy i twórców historii miłosnych. A, jak wiadomo, z klasyką nie sposób się sprzeczać.  Nie obawiałam się w zasadzie niczego, a już na pewno nie tego, że autorka mnie zawiedzie. W tej sprawie się nie pomyliłam; historia Elizabeth była mi bliższa, niż z początku się spodziewałam że będzie. I do tej pory mocno nią żyję. Miłosne rozterki, rodzinne konflikty i kłamstwa... wszystko to za sprawą tytułowej dumy i uprzedzeń.  Jak daleko zaprowadzą one bohaterów? "Na początku zeszłego stulecia niezbyt zamożny ojciec pięciu córek nader często musiał zadawać sobie pytanie: kiedyż to w sąsiedztwie pojawi się jakiś odpowiedni kawaler? A kiedy już się pojawił, następowały dalsze perypetie, które Jane Austen z upodobaniem opisywała. "Duma i uprzedzenie" uważana jest za ...

"Yellowface" - rynek wydawniczy okiem autorki trylogii "Wojen makowych"

  "Taki już los człowieka, który opowiada historie. Stajemy się niekiedy ogniskami, w których skupia się makabra".