Przejdź do głównej zawartości

"Hopeless" - Colleen Hoover


Colleen złapała mnie za serce, rzuciła nim o ziemię i posklejała je na nowo. Ponownie.




















O "Hopeless" nie jest już tak głośno jak kiedyś, ale z każdej strony po prostu się czuje, że należy sięgnąć po tę pozycję tylko po to, żeby ją po prostu znać. W y p a d a ją znać. To jeden z tych debiutów autorki, o którym nie da się nie słyszeć. I mnie to nie ominęło. Czekała jednak bardzo długo. Po "Maybe Someday" które pokochałam, nie sądziłam że Colleen samą siebie jeszcze przerośnie. Nie twierdzę również, że tak się stało, ale uważam, że z biegiem czasu inaczej to pojmę i całkiem możliwe, że te niewiele książek od niej które przeczytałam/zamierzam przeczytać, stanął na jednym podium. Tak samo ważne, tak samo wzruszające, inne historie - to samo uczucie.

O Colleen nie mogę jeszcze powiedzieć wiele. Przede mną sporo do nadrobienia, ale na dziś dzień jestem w stanie stwierdzić, że to była naprawdę genialna lektura.






Czasem odkrycie prawdy może odebrać nadzieję szybciej niż wiara w kłamstwa. To właśnie uświadamia sobie siedemnastoletnia Sky, kiedy spotyka Deana Holdera. Chłopak dorównuje jej złą reputacją i wzbudza w niej emocje, jakich wcześniej nie znała. W jego obecności Sky odczuwa strach i fascynację, ożywają wspomnienia, o których wolałaby zapomnieć. Dziewczyna próbuje trzymać się na dystans – wie, że Holder oznacza jedno: kłopoty. On natomiast chce dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Gdy Sky poznaje Deana bliżej, odkrywa, że nie jest on tym, za kogo go uważała, i że zna ją lepiej, niż ona sama siebie. Od tego momentu życie Sky bezpowrotnie się zmienia.



Sky jest trochę inna. 

Nie nadąża za technologią tak jak każdy przeciętny nastolatek. Z jakiegoś powodu jej mama nie pozwala jej mieć komórki, a w domu nie ma nawet telewizora, komputera czy internetu. Do tego jednak można przywyknąć. 

Razem ze swoją najlepszą przyjaciółką eksploruje swoje wnętrze. Pragną poczuć "to coś", próbując tego na różne, ale zawsze w miarę przyzwoite sposoby. Nie mówi się o nich dobrze, chociaż tak naprawdę nie mają sobie nic do zarzucenia. 

Wszystko zaczyna się kiedy matka Sky decyduje się zrezygnować z indywidualnego nauczania na rzecz życia towarzyskiego córki i wysyła ją do szkoły (oczywiście za jej namową). Nie zostaje przyjęta zbyt dobrze, ale od razu dostrzega tych, z którymi powinna się trzymać. Pewnego chłopaka, który jest do niej na pozór podobny, a jednocześnie tak inny. Stają się przyjaciółmi i razem walczą o równość w szkole, w której liczy się głównie popularność. 

Sky przywykła do nudnej codzienności. I do tego, że nic nie czuje kiedy jest z jakimkolwiek chłopakiem. 

Tak dzieje się do momentu, aż na jej drodze staje Holder... 

Holder to chłopak, za którym sypie się szklak plotek. Do tego twierdzi, że skądś ją zna. Mieszka na trasie, którą codziennie biega. A kiedy okazuje się, że raczej się pomylił, mimo wszystko stara się dowiedzieć o niej jak najwięcej. 

To jest trochę dziwne, a może nawet przerażające, ale ona widzi w nim coś znajomego. Do tego jest pociągający i jakoś nie umie się temu stawiać. Dlatego wpuszcza go do swojego życia, ale nie wie, na jakie warunki tak naprawdę się godzi. 

Holder bywa wybuchowy. Bywa uroczy. Bywa też irytujący, romantyczny i bezpardonowy. Taki jest. Nieodgadniony. O wielu twarzach. I ona poznaje je wszystkie. 

Chłopak zadaje dziwne pytania o jej przeszłość. Sam zapewnia że jest z nią szczery, ale w tej układance coś jej nie gra. Dlaczego Holder rzucił szkołę? Co stało się z jego siostrą? Co oznacza tatuaż na jego ramieniu? Co przed nią ukrywa? 

Pod warstwą miłości i zrozumienia, którymi ją darzy, kryje się o wiele więcej. Chłopak dba o nią i o jej szczęście, co jest dziwne, przecież dopiero się poznali. Do tego pragnie być jak najbliżej niej. To nie jest dziwne, kiedy jest się w związku. To staje się dziwne wtedy, kiedy twój chłopak wypowiada przez sen innej dziewczyny. Dziewczyny, którą znasz... 

Holder nigdy nie chciał jej zranić. 

Parę lat temu padła decyzja. Postawił kroki w złą stronę, a może tylko tak myśli. Nie pomógł komuś, komu należało pomóc. Nie zobaczył rzeczy, które należało zobaczyć. Nie pomógł ludziom, którym obiecał sobie pomóc. To pokuta. Zapłata za to, że mógł coś zmienić, ale tego nie zrobił. Ze strachu. Przez lęk. Przez bezsilność. 

Sky nie rozumie kim naprawdę jest. Wie, że jedyną osobą, której może ufać, jest ona sama. 

Wychodzi na jaw dlaczego Holder się do niej zbliżył. Dowiaduje się druzgocących rzeczy ze swojej przeszłości. Nie wie już co widzi kiedy patrzy w lustro. Nie wie gdzie jest jej miejsce. Prawdę mówiąc, ciężko już jest jej komukolwiek spojrzeć w oczy, bo okazuje się, że jej bliscy są jej boleśnie odlegli.

Nie jest pewna, czy umie wybaczyć tak ogromny cios z jego strony. Nie wie, czy umie pozbierać porozbijane kawałki serca z ziemi i nie wie, czy jest w stanie wrócić do miejsc, o których kiedyś mówiła jak o domu. I czy jest na tyle silna by przejść przez to z uniesionym czołem. 

Jedyną rzeczą, jaką wie na pewno, jest to, że niebo jeszcze nigdy nie było tak odległe. I że nigdy przedtem nie myślała o tym, że chciałaby w nie poszybować. 

Odejść. 

Oddychać. 














Ogólnie nie lubię ekranizacji książek, ale już chyba wspomniałam (?) że naprawdę z wielką chęcią zobaczyłabym choć jedną od tej autorki. Wierzcie mi, nieraz to sobie wyobrażałam. To byłoby coś. 

Bo nie wiem jak wy, ja jestem w szoku. Jestem w szoku, bo... bo dawno nikt tak bardzo na mnie nie wpłynął. Jeszcze żaden autor nie wywarł na mnie takich emocji jak Colleen, przysięgam. 

To nie jest typowa młodzieżówka. To nie jest historia usłana różami, żadne "ą" "ę" czy na siłę prawdziwi bohaterowie. To nie teatrzyk, nie kukiełki, którymi kierują bzdury. To coś z wyższej półki. Coś więcej. 

Tak mi nadawali o tym "Hopeless", że po prostu musiałam, rozumiecie. No i teraz jestem wdzięczna. Nie mówię o tym, że dzięki temu widzę teraz większy sens w życiu, zapewne przetrwałabym bez tej książki, ale kiedy myślę sobie o tym, że mogłam w tym czasie czytać na przykład "love, rosie" (przepraszam, nie dzierżę), to na samo mi się ciśnie na usta: dziękuję. Było warto. 

Nie żałuję wydanych pieniędzy, nie żałuję czasu, jaki na nią poświęciłam. W zasadzie niczego nie żałuję. Dostałam to, czego oczekiwałam: dawkę humoru, dramatu, akcję, barwnych bohaterów i o wiele, wiele więcej. Od razu pomyślałam o tym, że dawno nie byłam taka zadowolona z przeczytanej lektury. 

"Hopeless" to książka o zagubionych ludziach. Mówi o tym, że czasami trzeba dać wspomnieniom i sobie czas. O tym, że nie na wszystko mamy wpływ i nie wszystkiemu umiemy zaradzić. O tym, że warto walczyć o siebie i stanąć z samym sobą twarzą w twarz; zrobić rzeczy, które należy zrobić i powiedzieć to, co powinno zostać powiedziane. Zobaczymy tu parę oblicz miłości, sposoby jej okazywania; lepsze i gorsze. Wejdziemy w przeszłość bohaterów i razem z nimi przeżyjemy ją od nowa, zalepimy rany, które nigdy się nie zabliźniły, a może nawet odnajdziemy swoje własne. To opowieść o poznawaniu siebie, o odpuszczeniu sobie rzeczy, których nie dało się zatrzymać, o miłości, o nadziei, o niebie i o beznadziejności, która ma szansę odnaleźć wyjście, jeśli tylko sobie wybaczymy. 

Swoją drogą, kwestia tego, dlaczego książka nosi taki tytuł, jest naprawdę interesująca. Niespodziewana i uderzająca. Bo Hopeless to nie tylko beznadziejność. Wierzcie mi. 

Poznajcie Sky i Holdera. Poznajcie ich historię. 










- Książkomaniaczka 






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wydawnictwo Insignis z nowymi premierami i pod nową nazwą? - co szykuje imprint, premiery i zapowiedzi

 

"Duma i uprzedzenie" - czyli klasyka gatunku

  "Człowiek w dramatycznej sytuacji nie zważa na etykietę przestrzeganą przez innych". Jane Austen to królowa romansu. Stworzyła klasyk, który po dziś dzień jest swego rodzaju wyznacznikiem dla wielu innych pisarzy i twórców historii miłosnych. A, jak wiadomo, z klasyką nie sposób się sprzeczać.  Nie obawiałam się w zasadzie niczego, a już na pewno nie tego, że autorka mnie zawiedzie. W tej sprawie się nie pomyliłam; historia Elizabeth była mi bliższa, niż z początku się spodziewałam że będzie. I do tej pory mocno nią żyję. Miłosne rozterki, rodzinne konflikty i kłamstwa... wszystko to za sprawą tytułowej dumy i uprzedzeń.  Jak daleko zaprowadzą one bohaterów? "Na początku zeszłego stulecia niezbyt zamożny ojciec pięciu córek nader często musiał zadawać sobie pytanie: kiedyż to w sąsiedztwie pojawi się jakiś odpowiedni kawaler? A kiedy już się pojawił, następowały dalsze perypetie, które Jane Austen z upodobaniem opisywała. "Duma i uprzedzenie" uważana jest za ...

"Yellowface" - rynek wydawniczy okiem autorki trylogii "Wojen makowych"

  "Taki już los człowieka, który opowiada historie. Stajemy się niekiedy ogniskami, w których skupia się makabra".