Przejdź do głównej zawartości

"Patrick Melrose" - moja najtrudniejsza książka? (recenzja+porównanie z serialem)



“Ludzie bez przerwy umierali od uczuć, zmaterializowanych uprzednio w postaci guzów, butelek i kul z pistoletu”.
















Takich książek się nie znajduje "od tak". Takich książek się szuka. 

Skąd moja decyzja o przeczytaniu "Patricka Melrose'a"? Cóż, wcześniej, tak jakoś wyszło, że trafiłam na serial. Był krótki, ale piekielnie trudny. I... niesamowicie dobry. Stwierdziłam, że warto poszerzyć wiedzę, by mniej więcej się orientować o co w tym wszystkim chodzi. 

Muszę przyznać, że targnięcie się na coś takiego nie leży w mojej naturze; równie dobrze mogłabym, poparta ekranizacją, nakręcić się na "TO" od Stephena Kinga, a wszyscy wiemy, że to nie jest byle jaka pozycja. 

Skończenie tego wielkiego tomiska (coś około 860 stron), zajęło mi trochę więcej czasu niż przypuszczałam. Może nie ze względu na objętość, a nawet nie na język, bo był zrozumiały, ale na sytuacje, jakie poruszał autor. Niecenzurowana historia o okrucieństwie i walce o siebie, delikatnie podpierana pewnego rodzaju humorem i masą ironii wprawiała mnie w dziwny stan, na którym czasami musiałam przystanąć. 

Zastanawiałam się, jak do tego podejść (do recenzji). Myślę, że po prostu dam słowom wolną rękę i zobaczymy, jak to wyjdzie. 
























Patricka Melrose'a i jego najbliższe otoczenie poznajemy parę lat przed faktycznymi zdarzeniami. 

Chłopiec wychowuje się pod czujnym okiem ojca tyrana i matki, która popuszcza mężowi każde złe zachowanie względem siebie i syna. Oboje są więźniami Davida, ale żadne z nich nie jest w stanie się mu postawić.

Kiedy Patrick jest jeszcze mały, jego ojciec szuka w nim ucieczki od gniewu i nienawiści. Krzywdzi swoje dziecko tak, że najmłodszy z Melrose'ów nigdy nie będzie w stanie o tym zapomnieć.

A teraz przyszedł czas na to, by mu wybaczyć.

Patrick jest już dorosły i świadomy tego, co zrobił mu David. Nienawidzi rodziców, nienawidzi miłości (może dlatego, że nigdy jej nie zaznał?), nienawidzi nawet samego siebie. Ale teraz nadszedł czas na pożegnanie się z przeszłością - tylko jak miałby o niej zapomnieć? To ona zrobiła z niego człowieka, jakim jest teraz.

Od kiedy pamięta, jego sposobem na radzenie sobie z problemami były narkotyki. Stara się z nimi walczyć, jednak wiele razy polegnie, zanim do tego dojdzie. A może nigdy nie będzie umiał tego rzucić...

Patrick to wrak człowieka. Jest samotny i jakby pusty, przez to, że w jego sercu wielką dziurę wyżarła nienawiść i strach. Nadal jest tym skrzywdzonym chłopcem, tylko trochę wyższym i bogatszym. Nadal pamięta, jak to jest stracić w kogoś wiarę, jak to jest stracić wiarę w życie i chcieć uciec. Ale nie znajdzie ucieczki, ciągle biegnąc w stronę przepaści...
























To, co mogę powiedzieć o tej książce bez zastanowienia to to, że ma w sobie coś, co wstrząsa czytelnikiem.

I zdecydowanie nie jest to książka dla wszystkich. Może nawet nie dla mnie.

Wiele razy zastanawiałam się, czy gdybym była starsza o parę lat, inaczej zrozumiałabym tę powieść. Rzuciłam się na głęboką wodę i jestem tego świadoma.

Po obejrzeniu ekranizacji nie czułam się w obowiązku czytać "Patricka..." od kartki do kartki, bo wierzcie mi, że niełatwo było przechodzić z człowieka na człowieka, z jednej historii na drugiej. Interesowała mnie tylko JEGO historia i ewentualnie tych, którzy byli z nim blisko.



Więc dlaczego serial? Odpowiedź jest dosyć prosta - Benedict Cumberbatch, Jest genialnym aktorem i staram się nie opuszczać żadnego jego występu, nawet tych mniejszych ról. To, jak potrafi operować emocjami, krzyczeć, płakać, wpadać w panikę, ironizować, rozsypywać się... to sprawia, że nie mogę odejść od ekranu. Kiedy cierpi, ja też cierpię. Kiedy jest szczęśliwy, ja też jestem. Wierzcie mi, że drugiego takiego nie znajdziecie i nie widzę nikogo lepszego w roli Patricka Melrose'a niż on.


Świat Patricka w pewnym momencie pęka i my jesteśmy tego świadkami. Zdjęcie powyżej pokazuje pewną scenę z serialu, w książce przedstawioną trochę inaczej. To był moment przełomowy w życiu młodego arystokraty.


Serial jest zbudowany na częstym powrocie do wspomnień. Główny bohater przypomina sobie twarze i samego siebie lata temu. Zastanawia się nad tym, kiedy upadł, kiedy doszło do największej tragedii. Inaczej jest przeczytać o tym, jak Patrick nie panuje nad swoim umysłem, a inaczej to zobaczyć. Jednak ta historia, jakkolwiek nie przedstawiona, dalej pozostaje niecenzurowana i drastyczna. Jak samo życie.


Każdy odcinek to pewien moment w życiu Melrose'a. Poznajemy go jak ma parę lat, a historia kończy się właściwie na jednej wielkiej niewiadomej (jeśli ograniczamy się do serialu). Możecie dopowiadać sobie koniec, ostatecznie nie wiemy, jaką decyzję podejmie. I może to jest najlepszym wyjściem.













“Dlaczego ojciec mu to zrobił? Nikt nikomu nie powinien tego robić, pomyślał, nikt nikomu nie powinien tego robić”.

Patrick Melrose to skrzywdzone dziecko. Dziecko, które nigdy nie miało rodziców, dziecko rzucone w wir brutalnego świata, z którym musi mierzyć się w pojedynkę. 

Bardzo starałam się wyjaśnić zachowanie jego ojca. Bo być może miał powód, by nie kochać syna i żony. Ale później stało się TO. I TO się powtarzało. "Nikt nikomu nie powinien tego robić". I nie da się tego wytłumaczyć, bo jakkolwiek tego nie rozumieć, to jest krzywda wyrządzana dziecku, które nie zawiniło. Nie wyobrażam sobie nawet jaki to musiał być ból; sama myśl, że trzeba wierzyć, tylko wierzyć, że będzie lepiej, bo jesteśmy bezsilni, zbyt słabi, by cokolwiek zrobić. 

“...upojne poczucie, że oto ma przed sobą czysty umysł, na którym może pracować; doznawał wielkiej przyjemności, gniotąc tę plastyczną glinę swoimi kciukami artysty”

David, ten zniszczony człowiek, któremu los przez pomyłkę sprowadził na drogę dziecko, sądził, że ma władzę nad jeszcze nieświadomym umysłem, a nawet te świadome potrafił przejmować. Patrick dorasta i stara się pokonać wrażenie, że staje się swoim ojcem - walczy, by do tego nie doszło, choć to bardzo trudna walka.


“Poczucie bezsilności, jakiego doświadczał, było nie do zniesienia. Poczucie niesprawiedliwości było nie do zniesienia. Nie wiedział, kim jest ten człowiek, to nie mógł być jego ojciec, skoro tak go krzywdził”


Życie młodego Melrose'a było oparte na przekonaniu, że nic już na niego nie czeka. Właściwie nigdy nic nie ułożyło się do końca po jego myśli. Gdzie tylko się nie ruszył, znajomi jego ojca przypominali mu, że chyba tylko jego tak bardzo ranił. To arystokracja, która przymykała oko na jego drastyczne metody wychowania nawet jeśli siedzieli w jego domu i widzieli, jak traktuje swojego syna. Chłopiec musiał radzić sobie z tym sam, a nawet jeśli pojawiał się ktoś, kto chciał pomóc, niedługo potem znikał.


“A co najgorsze, kiedy zaczął wygrywać walkę z narkotykami, zrozumiał, żę przysłania mu ona walkę o to, by nie stać się takim jak ojciec. Twierdzenie, iż człowiek zabija to, co kocha, wydawało mu się czczą spekulacją wobec graniczącego z pewnością przekonania, iż człowiek staje się tym, czego nienawidzi”

Patrick musiał walczyć z wieloma rzeczami, nie tylko z dramatyczną przeszłością, ale z równie dramatyczną teraźniejszością. Tylko że teraz miał wybór - zatem, czy chciał przestać tak żyć? Czy może myśl, że może być lepiej była tylko nieśmiałym marzeniem zagubionego mężczyzny? 

Był odpowiedzialny za swoje decyzje; za każdy nieudany romans, za nieprzespane noce, za słowa, które nigdy nie powinny zostać wypowiedziane i rzeczy, których nigdy nie powinien był dokonać. Ale to było właśnie to, co pozwalało mu choć na sekundę odpocząć od myśli, że to wszystko mogło wyglądać zupełnie inaczej.

"Ale jestem już wyczerpany tą nienawiścią do niego. Dłużej tak nie mogę. Ta nienawiść wiąże mnie z tamtymi zdarzeniami, a już nie chcę być dzieckiem”

Wybaczenie ojcu byłoby równe pożegnaniu się z przeszłością, ale wszyscy zadajmy sobie pytanie - czy my wybaczylibyśmy? Czy bylibyśmy w stanie zrzucić z serca ciężar tylko dlatego, że tak wypada zrobić? 

Każde spotkanie z ojcem przywracało go do tamtych czasów, kiedy biegał po polu, kiedy siedział na schodach w nadziei, że przyjdzie do niego matka, do czasów, kiedy było dobrze i nagle zrobiło się okropnie, a on nie mógł temu zaradzić. Więc jak mógł cierpieć po stracie kogoś, kogo nienawidził? Kogoś, kogo nienawidził nazywać swoim ojcem? 

“Może coś było w tej ni to płytkiej, ni to głębokiej myśli, że trzeba stracić wiarę w życie, żeby zrozumieć jego wartość”


Poznanie Patricka Melrose'a było, koniec końców, niesamowitym doświadczeniem. Poznając jego dorosłą wersję można pomyśleć o nim, że jest niegrzeczny i zdecydowanie nieprzyjacielski. Ale w tym człowieku bije złote serce. Serce pokryte bliznami, po wielu przejściach, dotkliwie popękane. Patrick potrafi kochać, naprawdę. Patrick potrafi współczuć, przyznać się do błędu, słuchać okropnych rzeczy z pochyloną głową, a przede wszystkim, potrafi być człowiekiem. Nałóg, w który się zaangażował był jednym z najtrudniejszych wyzwań, z jakimi się mierzył. I choć bywały chwile, kiedy upadał, zawsze wstawał. Z myślą o samobójstwie zasypiał na podłodze, pokonany przez życie. I choć niejednokrotnie stał na krawędzi, nigdy nie skoczył. 

Życie, ze wszystkich jego problemów, było najtrudniejszym przeciwnikiem. I warto docenić go za to, że podjął się walki. Powiedziałabym nawet, że wygrał. 


Powieść Edwarda St Aubyna pokazuje, że nawet jeśli komuś kiedyś świat rozpadł się na pół, istnieje jeszcze szansa na lepsze zakończenie. Że miłość ma wiele znaczeń i można wyrażać ją w różne sposoby. Że trucizna przechodząca z pokolenia na pokolenie może mieć wpływ na niczemu niewinne osoby, czemu Melrose starał się zapobiec. Uczy, że kiedy wpuścimy do naszego życia nienawiść, ta zakiełkuje i rozrośnie się po nas jak wirus. Że czasami warto zmienić zdanie, "od tego przecież jest". 

Serdecznie polecam "Patricka Melrose'a" wszystkim tym, którzy wymagają od książek więcej i nie boją się trudnych tematów. Serial też warto obejrzeć. 























- Książkomaniaczka 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wydawnictwo Insignis z nowymi premierami i pod nową nazwą? - co szykuje imprint, premiery i zapowiedzi

 

"Duma i uprzedzenie" - czyli klasyka gatunku

  "Człowiek w dramatycznej sytuacji nie zważa na etykietę przestrzeganą przez innych". Jane Austen to królowa romansu. Stworzyła klasyk, który po dziś dzień jest swego rodzaju wyznacznikiem dla wielu innych pisarzy i twórców historii miłosnych. A, jak wiadomo, z klasyką nie sposób się sprzeczać.  Nie obawiałam się w zasadzie niczego, a już na pewno nie tego, że autorka mnie zawiedzie. W tej sprawie się nie pomyliłam; historia Elizabeth była mi bliższa, niż z początku się spodziewałam że będzie. I do tej pory mocno nią żyję. Miłosne rozterki, rodzinne konflikty i kłamstwa... wszystko to za sprawą tytułowej dumy i uprzedzeń.  Jak daleko zaprowadzą one bohaterów? "Na początku zeszłego stulecia niezbyt zamożny ojciec pięciu córek nader często musiał zadawać sobie pytanie: kiedyż to w sąsiedztwie pojawi się jakiś odpowiedni kawaler? A kiedy już się pojawił, następowały dalsze perypetie, które Jane Austen z upodobaniem opisywała. "Duma i uprzedzenie" uważana jest za ...

"Yellowface" - rynek wydawniczy okiem autorki trylogii "Wojen makowych"

  "Taki już los człowieka, który opowiada historie. Stajemy się niekiedy ogniskami, w których skupia się makabra".