Przejdź do głównej zawartości

"Stowarzyszenie Umarłych Poetów" - klasyka, która łamie serca


"Jesteśmy tylko pokarmem dla robactwa. Ponieważ jest nam dane ujrzeć tylko kilka wiosen i kilka jesieni. Ponieważ któregoś dnia, choć trudno w to uwierzyć, każdy z nas przestanie oddychać, zrobi się zimny, umrze!"



























Przy takiej książce ciężko znaleźć właściwe słowa, by ją opisać...

Tym bardziej, że siadam do recenzji świeżo po jej przeczytaniu. 

"Stowarzyszenie Umarłych Poetów"... dlaczego w ogóle sięgnęłam po tę pozycję? Jakim cudem wyłoniła się spośród młodzieżówek, które teoretycznie powinnam czytać? 

Otóż do przeczytania tej historii nakłoniła mnie moja niesamowita polonistka (jeśli to Pani czyta, Pani Iwono, pozdrawiam! Widzę w Pani swojego Keatinga). Gdzieś w mojej głowie zakorzeniła się myśl, że minęłoby jeszcze wiele lat, zanim sama bym odnalazła to niesamowite dzieło. A kto wie, czy w ogóle dane byłoby mi trzymać je w dłoniach?

"Stowarzyszenie..." jest jednak wyjątkowo oparte na scenariuszu filmowym (film również obejrzałam). Prawdę mówiąc, może gdyby nie film, nie byłabym aż tak bardzo przekonana co do przeczytania tego na papierze. Ludzi w moim wieku przerażają lektury, których data wydania sięga roku tysiąc-któregośtam i trzeba to przyznać - niewiele od nich wymagają. Sądzą, że nie znajdą w nich siebie, choć moim zdaniem problemy nie mają daty ważności i sięgają dużo dalej niż wszystkie te książki dla młodzieży. 

To zaledwie sto czterdzieści stron treści, niesamowitych słów naładowanych emocjami i wielkim przesłaniem, które, jeśli ludzie chcieliby go tylko posłuchać, mogłoby uratować kulturę i pomogłoby się jej rozrastać. Tak samo jest ze światem i życiem, ponieważ sądzę, że przeczytanie/obejrzenie tego dzieła pozostawia czytelnikowi/widzowi coś naprawdę ważnego, czego wielu ludzi nie znajduje nigdy.

































W Akademii Waltona rozpoczyna się kolejny rok nauki. To elitarna szkoła, w której największą rolę odgrywa surowa dyscyplina. Od studentów wymaga się maksimum zaangażowania oraz bycia posłusznym wobec praw i dyrektora.

Dla młodych uczniów tej Akademii wszystko się zmienia, kiedy pojawia się w niej nowy nauczyciel języka angielskiego - John Keating.

Mężczyzna przeciwstawia się surowemu prawu panującemu w szkole. Uczy chłopców o poezji w sposób zupełnie sprzeczny z regulaminem, tym samym dając im pewnego rodzaju wolność i otwierając im drogę na nowe możliwości. Pokazuje im, jak ważna jest walka o siebie i ile znaczy sztuka. Zaintrygowani studenci idą za głosem Keatinga, świadomi ewentualnych konsekwencji. Wznawiają dawno zamknięte "Stowarzyszenie Umarłych Poetów", chcąc tym samym czerpać ze słów garściami. 

Neil, Knox, Todd, Charlie... ci chłopcy zapragnęli wyrwać się ze szponów rygorystycznych rodziców i po raz pierwszy stanąć do walki. Ale czy wszyscy wyjdą z niej cało? Czy ten młodzieńczy bunt wygra ze stalowymi zasadami, którymi do tej pory się kierowali?




























Piękno.

Ta książka to piękno zamknięte w szkatułce, obite w okładkę. Oto co o niej sądzę. 

"Stowarzyszenie Umarłych Poetów" czyta się dosłownie w parę chwil, ale jestem pewna, że się go nie zapomina. 

To wciągająca, wzruszająca i uderzająca historia o nastolatkach, którzy przez całe swoje życie byli obdarci z radości życia, z możliwości do jego smakowania, z wszystkich tych małych gestów, których ludzie potrzebują. I zapragnęli to odzyskać. 

Moje serce zostało rozbite przez wielkość tych słów.

"By nie odkryć tuż przed śmiercią, że nie umiałem żyć..."

Będąc w tym wieku, w którym jestem, w tym miejscu, w którym obecnie się znajduję, czuję się dodatkowo popchnięta ku tej myśli, że dni trzeba chwytać. 

Kiedy czyta się coś takiego, zdaje się sprawę z tego, ile tak naprawdę nam umknęło. Ile momentów przespaliśmy w trosce o wygodę innych, ile razy odpuszczaliśmy, ile razy oddawaliśmy coś komuś za darmo. 

"Marzy nam się jutro, ale ono nie przychodzi, 
Marzy nam się chwała, której przyjąć nie chce nikt..."

Ludzie, którym odebrano głos, uciekają od szarej codzienności, zrywają kajdany i toczą walkę tylko po to, by móc wreszcie przemówić. By dać sobie kolejną szansę na prawdziwe życie, na bycie sobą.
To bunt, który wstrząśnie ich rzeczywistością. 

"Marzy nam się nowy dzień, choć dzień nowy już za nami
Uciekamy z pola bitwy, tej jedyną, którą trzeba stoczyć nam..."

"Uciekamy z pola bitwy..."... dlaczego? 

Dlaczego tak właściwie uciekamy? 

W naszym życiu jest wiele bitew, które trzeba stoczyć, ale tylko jedna z nich może zyskać miano tej najważniejszej. Nie wiemy kiedy przyjdzie nam w niej zawalczyć, ale na pewno to się stanie. Dla chłopców była to ta jedyna szansa, której się chwycili, kiedy tylko ktoś pomógł im ją dostrzec. 

Ci Umarli Poeci. Żywi, lecz zabijani. 





Pozwólcie, że tym razem uniknę porównania do wersji na ekranie. Uważam, że całokształt tej sprawy, koniec końców, i tak pozostanie taki sam. 

To, co zdecydowanie chcę powiedzieć, to to, iż jest to jedna z najpiękniejszych i najlepszych książek jakie kiedykolwiek przeczytałam. I z pewnością do niej wrócę. 

Mogłabym pisać dłużej, używać metafor, ale w tym momencie braknie mi słów, a tę historię trzeba po prostu poznać samemu. 

Moja opinia? 

Dla takich książek żyję. 

W takich książkach znajduję sens. 

Takie książki przypominają mi, dlaczego czytam. 
















- Książkomaniaczka



















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wydawnictwo Insignis z nowymi premierami i pod nową nazwą? - co szykuje imprint, premiery i zapowiedzi

 

"Duma i uprzedzenie" - czyli klasyka gatunku

  "Człowiek w dramatycznej sytuacji nie zważa na etykietę przestrzeganą przez innych". Jane Austen to królowa romansu. Stworzyła klasyk, który po dziś dzień jest swego rodzaju wyznacznikiem dla wielu innych pisarzy i twórców historii miłosnych. A, jak wiadomo, z klasyką nie sposób się sprzeczać.  Nie obawiałam się w zasadzie niczego, a już na pewno nie tego, że autorka mnie zawiedzie. W tej sprawie się nie pomyliłam; historia Elizabeth była mi bliższa, niż z początku się spodziewałam że będzie. I do tej pory mocno nią żyję. Miłosne rozterki, rodzinne konflikty i kłamstwa... wszystko to za sprawą tytułowej dumy i uprzedzeń.  Jak daleko zaprowadzą one bohaterów? "Na początku zeszłego stulecia niezbyt zamożny ojciec pięciu córek nader często musiał zadawać sobie pytanie: kiedyż to w sąsiedztwie pojawi się jakiś odpowiedni kawaler? A kiedy już się pojawił, następowały dalsze perypetie, które Jane Austen z upodobaniem opisywała. "Duma i uprzedzenie" uważana jest za ...

"Yellowface" - rynek wydawniczy okiem autorki trylogii "Wojen makowych"

  "Taki już los człowieka, który opowiada historie. Stajemy się niekiedy ogniskami, w których skupia się makabra".