"Nasze życie trwa tak krótko, że wydaje się raczej snem niż doświadczaniem pełnej egzystencji. Nie trać więc czasu na siedzenie w kącie i ukrywanie się przed ludźmi, którzy cię skrzywdzili. Wstań i napraw to, bo jeśli tego nie zrobisz, z pewnością będziesz tego żałował, i to bardzo".
"Drogie Życie" miałam na oku od dłuższego czasu. Może powinnam skupić się raczej na premierach, niż na powieściach, o których już nikt nie mówi, ale jeśli coś mnie zaintryguje, nie mogę sobie tego odpuścić.
Przedsmak w postaci opisu historii Meghan Quinn sprawił, że przy ostatnim zakupie wzięłam pod uwagę tę pozycję. Wierzyłam, że to będzie coś.
Ale być może się pomyliłam...
Dlaczego? Opowiem o tym zaraz po krótkim streszczeniu...
Czwórka nieznanych sobie ludzi trafia do programu Drogie Życie, który ma im pomóc uporać się z bólem. Każdy z nich ma swój własny bagaż doświadczeń - zupełnie nic ich nie łączy. Poza tym, że wszyscy chcą wyjść na prostą...
Program jest podzielony na parę etapów, które mają doprowadzić bohaterów do takiego momentu w ich życiach, w którym będą mogli uwolnić się od przeszłości i zacząć od nowa. Ale to nie jest takie proste...
Hollyn straciła męża, Daisy do tej pory żyła w złotej klatce, Jace otrzymał wielki dar, który musiał oddać w ręce kogoś innego, a Carter został oszukany i okradziony z marzeń. Oni wszyscy chcą nauczyć się żyć od nowa, jednak żeby to się udało, muszą wyjść ze swojej dotychczasowej strefy komfortu i stawić czoła swoim największym problemom.
Ta znajomość na zawsze zmieni ich los.
Każde z nich ma swoje własne demony, z którymi muszą się zmierzyć. Może razem będzie im łatwiej temu sprostać?
Tak jak wspomniałam - wielka pomyłka.
To nie jest pierwszy raz, kiedy daję się zwieść ładnemu opisowi, ale naprawdę pokładałam w tej książce wielkie nadzieje. Sądziłam, że może i ja spróbuję odmienić coś w swoim życiu...
I tak się, prawdę mówiąc, stało, ale jeszcze zanim bardziej zagłębiłam się w treść.
Sam początek wydał mi się naprawdę średni, a im dalej w to brnęłam, tym bardziej przekonywałam się o tym, że tej książce brakuje magii, którą miałam nadzieję w niej znaleźć. Żaden z bohaterów nie wzbudził mojej sympatii, bo byli po prostu nijacy, a dodatkowo sam przebieg akcji był dosyć przewidywalny i nużący. Zmuszałam się by to skończyć, żeby móc napisać recenzję, bo to jednak pieniądze i czas, a ja długo nie pisałam.
W tym momencie muszę przyznać, że się zawiodłam.
Rzadko zdarza mi się aż tak pomylić w kwestii powieści, w które inwestuję, ale nie będę kłamać - taka jest kolej rzeczy. Musiałam kupić "Drogie Życie" żeby się przekonać, że ładnie pokolorowane pudełko wcale nie oznacza równie kolorowej zawartości.
Ale to nie oznacza, że książka jest w ogóle pozbawiona sensu czy przesłania...
Zauważyłam, co autorka starała się przekazać poprzez treść, jednak wydaje mi się, że ci bohaterowie byli złym wyborem, aby to jasno przedstawić. To taki zabieg, który ma za zadanie pokazać czytelnikowi znaczenie konkretnych rzeczy poprzez słowa i czyny bohaterów, poprzez ich charakter i spojrzenie na świat. A te postacie, we mnie na przykład, nie obudziły jakiegokolwiek rodzaju uczucia. Szukałam raczej słów, którymi ładnie mogłabym opakować początek wpisu, żeby nie wyszło na to, że czytałam pobieżnie i dlatego, że szkoda było mi moich pieniędzy. Co po części jest jednak prawdą.
Spojrzałam kiedyś na ten tytuł i pomyślałam: to może się udać. Te listy. Może sama zacznę je pisać? I tak oto, dzięki samemu tytułowi, zaczęłam pisać do Życia. I robię to do tej pory. Przyznam, że czasami to nawet pomaga.
Podsumowując: sam zamysł tej powieści był dobry. I przeczytałabym ją, gdyby zabrał się za nią ktoś, kto będzie wiedział jak udźwignąć ten temat, bo moim zdaniem ta autorka poległa. Gdyby odjąć tym bohaterom parę cech i nieco bardziej zagłębić się w prawdziwy sens ich prób, byłoby to naprawdę w porządku. Wątek miłości został wepchnięty na siłę, po prostu nie dałam rady się na tym skupić. To jak chwytanie się brzytwy - kiedy kończą się pomysły, a w zasięgu wzroku jest ich już kilka, łapiesz je, by podtrzymać to, o czym piszesz. I nie wiesz nawet do czego się tym samym zobowiązujesz.
Może nie była to kompletna strata czasu, ale jestem pewna że, zapytana czy poleciłabym tę książkę, odpowiem zwykłe, krótkie: nie.
- Książkomaniaczka
Komentarze
Prześlij komentarz