Przejdź do głównej zawartości

"Sherlock Holmes" Tom 4 - "Dolina Strachu"


"Drzemie we mnie dusza artysty i od czasu do czasu domaga się, abym podjął się reżyserki".



























Muszę przyznać, że czytanie "Sherlocka Holmesa" idzie mi gorzej niż sądziłam. Pamiętam "Studium w szkarłacie". Pamiętam, że była to niezwykle interesująca podróż po umyśle detektywa, dla którego zaryzykowałam i kupiłam w ciemno wszystkie książki o nim. Ale coś po drodze się stało - nie z tą serią, a ze mną. 

Myślałam, że to przejściowe. Ostatnio miałam podobny problem ze "Znakiem czterech", ale tu akurat trzeba zaznaczyć, że przez czytelników jest to powieść wytypowana jako najgorsza z serii. Tylko że nie o to chodzi. 

Mam dziwne wrażenie, że w powieściach Arthura Conana Doyle'a jest coraz mniej... Sherlocka. Relacje Doktora Watsona ograniczają się już jedynie do sprawy, a ja mam niedosyt tego pięknego umysłu - poznałam go niewystarczająco dobrze, by wiedzieć do ewentualnie mógłby zrobić. 

Nie zrażam się jednak. Myślę, że wątpliwości pojawiły się przez to, że coraz mniej zaznajamiam się z treścią, a coraz częściej szukam czegoś, czego już na tym etapie nie powinnam oczekiwać. 

Skończę serię o Sherlocku, ale zdecydowanie później niż zamierzałam. Bo zmuszanie się do czytania tomu po tomie jest niewygodne i niesatysfakcjonujące. 





















Sherlock dostaje zaszyfrowany liścik. Niedługo potem pojawia się zgłoszenie o morderstwie w Birlstone Manor House. Detektyw wierzy, że w sprawę jest zamieszany profesor Moriarty - jego odwieczny wróg, który jest geniuszem zła. Holmes przyjmuje sprawę, w której dostrzega wiele luk.

Niestety, w jego pracy pojawiają się miejscowi specjaliści, którzy tylko po części zawierzają detektywowi z Londynu. Sherlock musi radzić sobie z wiecznie spekulującymi dwoma mężczyznami oraz z czasem, który jest niezwykle ważny, a zawsze jest go za mało. 

Podejrzana staje się żona zmarłego oraz jego przyjaciel, ale czy to dobry trop? Ktoś musi kłamać, a morderstwo nie wygląda na spontaniczną decyzję. 

Czy Sherlockowi uda się rozgryźć, kto stoi za tak dobrze zaplanowaną zbrodnią? I czy zdoła pogodzić się z myślą że może, tylko może, Moriarty gdzieś tam na niego czeka? 











To co miałam do powiedzenia, już powiedziałam wyżej. 

Nie będę kłamać, że po przeczytaniu książki pojawiały się jakieś problemy w skleceniu paru zdań, bo już w połowie czułam, że się zmuszam. Wspomniałam, że wynika to z moich osobistych pobudek. Miałam głupie wrażenie, że reszta serii pójdzie w jakiś sposób za pierwszym tomem. Wiem, wiem...

Ale tym, co nie podoba mi się na pewno (a powinno, bo daje to dużo światła na sprawę) są retrospekcje. W "Znaku czterech" napisane pochyłą czcionką, tutaj poświęcono jej aż całą część książki (około 100 stron; książkę podzielono na dwie części). Oczywiście, że zagadka była interesująca. Tylko myślę, że poszło to trochę za daleko i szczerze nie tego szukałam. 

Wolałam tomy, w których duet Doktora i Sherlocka wyjaśniał sprawy samodzielnie, zwracając uwagę na rzeczy, które czytelnik mógł przeoczyć. Myślę że to najważniejsze, czego mi tutaj brakowało. 

Nie oceniam "Doliny Strachu" źle. Zastanawiałam się nawet czy nie podejść do tego ponownie, ale na razie odstawię przygody Sherlocka na bok i dam sobie czas. 

Żeby później nie szukać czegoś, czego nie ma. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wydawnictwo Insignis z nowymi premierami i pod nową nazwą? - co szykuje imprint, premiery i zapowiedzi

 

"Duma i uprzedzenie" - czyli klasyka gatunku

  "Człowiek w dramatycznej sytuacji nie zważa na etykietę przestrzeganą przez innych". Jane Austen to królowa romansu. Stworzyła klasyk, który po dziś dzień jest swego rodzaju wyznacznikiem dla wielu innych pisarzy i twórców historii miłosnych. A, jak wiadomo, z klasyką nie sposób się sprzeczać.  Nie obawiałam się w zasadzie niczego, a już na pewno nie tego, że autorka mnie zawiedzie. W tej sprawie się nie pomyliłam; historia Elizabeth była mi bliższa, niż z początku się spodziewałam że będzie. I do tej pory mocno nią żyję. Miłosne rozterki, rodzinne konflikty i kłamstwa... wszystko to za sprawą tytułowej dumy i uprzedzeń.  Jak daleko zaprowadzą one bohaterów? "Na początku zeszłego stulecia niezbyt zamożny ojciec pięciu córek nader często musiał zadawać sobie pytanie: kiedyż to w sąsiedztwie pojawi się jakiś odpowiedni kawaler? A kiedy już się pojawił, następowały dalsze perypetie, które Jane Austen z upodobaniem opisywała. "Duma i uprzedzenie" uważana jest za ...

"Yellowface" - rynek wydawniczy okiem autorki trylogii "Wojen makowych"

  "Taki już los człowieka, który opowiada historie. Stajemy się niekiedy ogniskami, w których skupia się makabra".