"Nie można w pełni wyzdrowieć jeśli się udaje, że pęknięcia nie istnieją".
Czytałam wtedy "Wodę, która niesie ciszę" i pamiętam, że się w tym zakochałam. Uznałam więc, że trzeba sięgnąć po kolejną pozycję od niej.
"Poza rytmem" było akurat jednym z najnowszych jej wydań, dlatego właśnie na to się skusiłam, totalnie pomijając serię "Żywioły", którą zaczęłam.
I wydaje mi się, że dzięki niej ponownie złapałam "wiatr w żagle" - czytam tak, jak kiedyś.
Oto kilka słów o książce...
Poznali się w szkole średniej: on - nieśmiały i wycofany, dręczony przez rówieśników, ona - lubiana, utalentowana i wiecznie starająca się dogodzić matce.
Ich młodzieńcze uczucia były naprawdę silne, a to, że ich charaktery się ze sobą spotkały, było cudem. Oboje nie mieli łatwych chwil w życiu, ale szczerze się wspierali.
Ona była gotowa za nim stanąć, a on - choć nie miał zbyt wiele sił - bronił jej tak, jak potrafił.
Jednak ich drogi musiały się rozejść...
Jasmine musiała wyjechać, a w mieście wydarzyła się tragedia, która na zawsze odmieniła Elliotta.
Spotykają się kilka lat później - oboje złamani przez życie, samotni i pokonani. Oboje się zmienili, a świat stał się dla nich chłodniejszy niż przedtem.
Czy wydarzenia z przeszłości przekreślą ich wspólną szansę na jeszcze jeden nowy start?
Nie bardzo wiem nawet od czego mogłabym zacząć... Pewnie przez tak długą przerwę.
Ale może warto powiedzieć o tym, że czas przy tej lekturze zleciał mi niesłychanie szybko - to były zaledwie godziny. Fabuła ogólnie zdaje się być dosyć trudna, a jednocześnie jest wciągająca i zrozumiała.
Zauważyłam też coś, co u tej autorki jest raczej typowe - te długie, poetyckie opisy. Z czasem bywają zbędne, jednak tu trzeba przyznać, że nadają książce jako takiego blasku.
Moja pierwsza powieść od Brittainy była jednak bardziej trafiona lecz mimo to zauważam, że pióro tej pisarki w jakiś sposób do mnie przemawia (nawet jeśli tutaj jest to tylko chwilowe).
Historia Jazz i Eli'ego była trudna, ale również pouczająca. Bohaterowie udowadniają, jak ważne są w życiu muzyka, miłość i nadzieja - oraz rodzina. Nie zawsze z krwi, ale z serca.
Z jakiegoś powodu poczułam się nawet poruszona, mimo że to wszystko zleciało tak szybko. Niewiarygodne, przez jak wiele momentów w życiu przeszliśmy będąc "słabymi", a nadal tu przecież jesteśmy - i tego właśnie się dowiedziałam z tej książki. Że trzeba sobie czasami wybaczyć swoją słabość i nad nią konkretnie popracować...
- Książkomaniaczka
Komentarze
Prześlij komentarz