Przejdź do głównej zawartości

"Blizny" - Lucy van Smit


"- Tak właśnie postępują rodzice. Zawsze, kiedy ich potrzebujemy, zawodzą. 
- Ale dlaczego musza przez to cierpieć dzieci? - pytam. 
- Dzieci zawsze będą cierpieć. - Lukas się uśmiecha. - Ja nauczyłem się walczyć".




























Od bardzo dawna nie czytałam książki, która byłaby dla mnie tak interesująca. Sama nie wiem czemu to akurat "Blizny", bo niczym szczególnym się chyba nie wyróżniają, a nawet zakładam, że gdybym czytała tę książkę rok temu, pewnie byłoby tu więcej krytyki niż pochwał. 


Ale coś w sobie miała.

Codziennie do niej siadałam, czytałam i analizowałam. Bo jest na swój sposób jedyna w swoim rodzaju, może trochę dziwna, ale nadal - jedyna. 

Nie chciałam nic w siebie wmuszać, bo przesyt nie jest dobry. Ale na tej historii zleciały mi zaledwie trzy dni. I bardzo dobrze wspominam czas z tą lekturą. 

Dlaczego? 

O tym dalej. 









































Nell nienawidzi swojego ojca alkoholika, bycia zmuszoną do opieki nad chorą na raka siostrą i towarzyszącej jej na co dzień tęsknoty za matką, która ją porzuciła.

Kiedy dziewczyna poznaje Lukasa – przybranego syna właścicieli kopalni naftowej i spadkobiercę fortuny – po raz pierwszy w życiu zaczyna wierzyć w miłość i widzieć dla siebie szansę ucieczki od znienawidzonego życia. Jednak chłopak o mrocznej przeszłości okazuje się skrywać przerażające tajemnice…

Nell szybko musi odpowiedzieć sobie na pytanie, jak daleko jest w stanie posunąć się dla miłości. Porwanie dziecka? Ukrywanie się w górskim lesie zamieszkanym przez wilki? Przed dziewczyną brutalna lekcja przetrwania. Czy miłość do chłopaka o wilczej naturze jest warta jej duszy?



























Chyba sobie przypominam, o co mi chodziło. Całkiem możliwe, że to ten motyw z wilkami - chociaż przyznam, że poprowadzony w kompletnie nieznany mi dotychczas i dosyć ryzykowny sposób, bo dało się odczuć to, jak dziwna była to opowieść. 

Zdaje mi się, że urzekł mnie również ten słynny Lukas. Czyli, ładniej to nazywając - charakter postaci. 

Bo zawsze lubiłam niezależne, tajemnicze i delikatnie pokręcone charaktery. Z Lukasem bywało różnie, tak samo z bohaterką, która musiała zmierzyć się w trudnymi emocjami i warunkami - i to nadało barw tej powieści.

Tym razem porwał mnie początek, a to na końcu ciężko było przebrnąć.

Najbardziej istotna była dla mnie relacja Lukasa i Nell - i to na niej się skupiłam. 

"Blizny" w ten sposób zakrawają o młodzieżówkę i trochę o przygodówkę. 

Oczywiście, za cała intrygą kryje się wielka tajemnica, którą przez jakiś czas musiałam analizować - bo tak pogmatwane było to wszystko na końcu. Toksyczna relacja, rodzinne tajemnice, majątek i natura Lukasa - i na czym tu się skupić?

Jedak to naprawdę przyjemna lektura. Na dwa, trzy wieczory. Dla wymagających czytelników - pewnie zbyt prosta. Ale w swojej prostocie, mimo wszystko - ma coś wyjątkowego.

Nie jest to wielce głębokie dzieło analizujące jestestwo człowieka, ale zdecydowanie dobrze się bawiłam czytając "Blizny" - i odkrywając, co za tym wszystkim stoi. Jeśli zamierzacie dać książce szansę, to uwaga: zwracajcie uwagę na szczegóły! 

Bo czasami najmniejsza rzecz potrafi być istotna, prawda?








































- Dominika 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wydawnictwo Insignis z nowymi premierami i pod nową nazwą? - co szykuje imprint, premiery i zapowiedzi

 

"Duma i uprzedzenie" - czyli klasyka gatunku

  "Człowiek w dramatycznej sytuacji nie zważa na etykietę przestrzeganą przez innych". Jane Austen to królowa romansu. Stworzyła klasyk, który po dziś dzień jest swego rodzaju wyznacznikiem dla wielu innych pisarzy i twórców historii miłosnych. A, jak wiadomo, z klasyką nie sposób się sprzeczać.  Nie obawiałam się w zasadzie niczego, a już na pewno nie tego, że autorka mnie zawiedzie. W tej sprawie się nie pomyliłam; historia Elizabeth była mi bliższa, niż z początku się spodziewałam że będzie. I do tej pory mocno nią żyję. Miłosne rozterki, rodzinne konflikty i kłamstwa... wszystko to za sprawą tytułowej dumy i uprzedzeń.  Jak daleko zaprowadzą one bohaterów? "Na początku zeszłego stulecia niezbyt zamożny ojciec pięciu córek nader często musiał zadawać sobie pytanie: kiedyż to w sąsiedztwie pojawi się jakiś odpowiedni kawaler? A kiedy już się pojawił, następowały dalsze perypetie, które Jane Austen z upodobaniem opisywała. "Duma i uprzedzenie" uważana jest za ...

"Yellowface" - rynek wydawniczy okiem autorki trylogii "Wojen makowych"

  "Taki już los człowieka, który opowiada historie. Stajemy się niekiedy ogniskami, w których skupia się makabra".