"Wszystko przemija, miłość do pierwszej, ukochanej dziewczyny, ale również tęsknota za nią, wyobrażenie wspólnej przyszłości. Życie podsuwa nam jednak nowych ludzi, których poznajemy, tworzy nowe sytuacje, które dają radość, dodają otuchy, napawają nadzieją na przyszłość".
Pragnę zaznaczyć, że kiedy kupowałam tę książkę na wyprzedaży, byłam pewna, że jest to literatura zagraniczna. Jednak zdziwiłam się, kiedy zaczęłam czytać - bo okazało się, że autorką jest polka posługująca się pseudonimem. Jak Mróz - wiecie o co chodzi?
Nie byłam z tego powodu zadowolona i nie ukrywam tego; wielokrotnie zaznaczałam, iż czytam tylko to, co wyszło na skalę bardziej ogólną. No ale już zaczęłam, więc wypadało skończyć.
Jak napisałam w tytule wpisu, wygląda na to, że jednak wcale nie było tak źle...
"PRZEPOWIEDNIA, KTÓRA ZMIENIŁA LOSY CAŁEGO RODU
MIŁOŚĆ, KTÓRA ZMIENIŁA ŻYCIE JEDNEJ DZIEWCZYNY
Larysa właśnie skończyła osiemnaście lat i szykuje się do matury. Chociaż ma najlepszą przyjaciółkę, kochających rodziców i talent malarski, to czuje, że czegoś jej w życiu brakuje. Od zawsze marzyła o wielkiej miłości, której będzie mogła się poświęcić. Wierzy, że gdzieś na świecie czeka na nią druga połówka.
Kiedy na swojej drodze spotyka Gabriela, tajemniczego Nieznajomego z jej sennego koszmaru, jeszcze nie wie, że całe jej życie niedługo się zmieni. Zarówno on, jak i Daniel, którego poznaje niedługo później, mają plany względem dziewczyny.
Tylko jeden z nich ma przyjazne zamiary. Czy Larysa wybierze właściwie?"
\
źródło: przypis wydawcy
Miałam kilka dziwnych epizodów podczas czytania "Laristy". Początkowo mocno się zmuszałam, dlaczego - już wiadomo. Później rozkładałam książkę na części, żeby jakoś w miarę szybko się z nią uporać. A dziś, mocno wciągając się w treść, nareszcie skończyłam.
Miała w sobie coś dziwnie interesującego.
Może to po prostu w moim stylu, a może powinnam się przekonać do czytania niezależnie od nazwiska autora. Ale wypada przyznać, że od setnej (o ile dobrze pamiętam) strony, "Wysłannicy" zaczęli mi się bardzo podobać.
Może to przez skrajne różnice charakterów, a może przez relację bohaterów, którzy (pomimo takich samych pobudek), są od siebie kompletnie różni. Teraz sama już nie wiem - po prostu odpłynęłam.
Od początku byłam pewna, kogo bohaterka wybierze, a jednak do samego końca wątpiłam w przewidywalność autorki. No bo w kółko czaiło się na nią zło - któryś z chłopaków, których poznała.
I do tego sama historia sięgająca innych stuleci... coś niesamowitego. Czytałam już podobne powieści, ale mimo wszystko, tutaj kilka rzeczy wydało mi się nowe i całkiem ciekawe. Może właśnie ta ciekawość zaprowadziła mnie aż do końca?
Mimo znanego schematu, który w tego typu książkach musiał się przewinąć, wierzę, że to był mój szczęśliwy traf. Coś czuję, że będę chciała poznać resztę - szczególnie czuję to tak teraz, świeżo po skończeniu pierwszego tomu.
- Dominika
Komentarze
Prześlij komentarz