Przejdź do głównej zawartości

"Druga strona" - autorka "Promyczka" ponownie łamie serca czytelników (moje na pewno)


"O niektórych ludzi nie warto walczyć, Toby. Ale ty nie jesteś jednym z nich".




















Nie sądziłam, że w najbliższym czasie uda mi się tak szybko przeczytać jakąkolwiek książkę. Ta, o której dziś będzie mowa, zajęła mi dwie noce. I to tylko dlatego, że miałam ciężkie i pracowite dni.

Kim Holden znałam już z "Promyczka", który drastycznie wpłynął na moje emocje. Dlatego ufałam jej, bo byłam pewna, że nie zawiedzie. I że potrafi dotrzeć dalej niż wielu innych autorów.

Ale to, co stało się tutaj... kompletnie i nieodwracalnie we mnie uderzyło. I nie wiem, co z tym faktem mogłabym zrobić. 

Nie wiem, co jest w takiej sytuacji właściwe i jak pogodzić się z tym, co zrozumiałam. 

Bo coś w końcu do mnie dotarło.






















"Każda historia ma dwie strony. Pierwszą, przedstawioną światu. I tę drugą. Prawdziwą. Tę, która ma znaczenie.

Siedemnastoletni zbuntowany i gburowaty Toby Page jest samotny. Nie ma rodziny. Przyjaciół. Pracuje dorywczo, w ten sposób zarabia na własne utrzymanie i dach nad głową. Każdego dnia walczy z niewidzialnymi dla innych demonami. I każdego dnia pragnie się poddać. Ale nie może. Jeszcze nie. Do budynku, w którym mieszka, wprowadza się Alice Eliot i rozświetla nieco mroczny świat chłopaka. Stojąc na rozdrożu, ciężko zachować perspektywę. Trudno dostrzec swoją wartość, kiedy jest się czarnym charakterem w swojej własnej historii. Na szczęście dla Toby’ego, dziewczyna rozbudza w nim nieznane dotąd uczucia. Dwie strony Toby’ego sprawiają, że staje się kompletny, pozwalając dostrzec prawdę. Tak powstają niezwykli bohaterowie. Ale czy to wystarczy, by go ocalić?"
























I to właśnie jeden z tych momentów, w których nie wiem od czego zacząć. Bo tak tego dużo...

Chyba chciałabym zwrócić uwagę na to, że źle się za to wszystko zabrałam.

Chciałam wyrobić się w terminie, mieć z głowy kolejną powieść, dowiedzieć się, o co chodzi. I wydaje mi się, że przez to umknęło mi coś cennego. 

To książka napisana w sposób, który przebija duszę czytelnika na wskroś, a jednocześnie tę pozycję czyta się po prostu płynnie i na tak zwanym "jednym wydechu". Nie wiesz, kiedy doszedłeś do końca, ale już tu jesteś. I co masz z tym wszystkim teraz zrobić?

"Druga strona" to opowieść o chłopaku, który pomaga wszystkim wokół nie oczekując i nie otrzymując niczego w zamian. To opowieść o wielkim i bolesnym poczuciu winy, które nigdy nie odpuszcza, które wciąż ściąga nas w dół i nie pozwala ruszyć dalej. Ale, przede wszystkim, to opowieść o zagubionym siedemnastolatku, który nie wie jak dalej powinien żyć. I nie wie, czy w ogóle jest po co. 

Kim Holden zrobiła coś niewiarygodnego i w dobitny sposób opowiedziała o uczuciach, które tak często tlą się gdzieś w każdym człowieku. Pokazała mrok depresji i żalu, i wszystkie jego strony.

Jednak tym razem było to coś więcej niż kolejna młodzieżowa love story. 

Ta książka szczególnie zapadnie mi w pamięć i czuję to, a wiecie dlaczego? Bo wreszcie coś do mnie dotarło. 

Zmagając się z depresją, nigdy nie sądziłam, że ktoś kiedykolwiek wypowie do mnie takie słowa, jakie Kim Holden w posłowiu (i nie tylko tam) skierowała do swoich czytelników. I strasznie mi żal, że tak rzadko się je wypowiada. 

"Druga strona" to dowód na to, że każdy z nas ma swoją rolę; nieważne jak mała czy podła by się nam wydawała. Że jesteśmy godni walki. Że możemy być kimś więcej niż swoim własnym cieniem. I przysięgam, że mówię to tylko na podstawie tego, co tu przeczytałam.

Musicie uwierzyć, że życie jest warte tego, by je wykorzystać tak mocno, jak się da. I, sądząc po wyznaniu Holden w podziękowaniach, nie uznaję tego za umoralniającą gadkę, którą mógł napisać każdy. Uznaję to za akt odwagi, który pozwoli każdemu tkwiącemu w mroku depresji choć na chwilę, za pomocą "głupiej" książki pojąć sens tego, co go otacza.

Polecam jak najbardziej, z czystym sumieniem tę i inne pozycje Holden. I oby każda następna była równie dobra. 

"Pieprzyć to, jestem". 

Jesteśmy. 

I to liczy się najbardziej. 

Ta książka zdecydowanie nadaje się dla każdego, kto kiedykolwiek zwątpił. A poza tym, jest po prostu ciekawa i tak uzależniająca, że aż żal ją sobie odpuścić. 

I to czyni ją moim wakacyjnym faworytem 2020. 




















- Dominika 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wydawnictwo Insignis z nowymi premierami i pod nową nazwą? - co szykuje imprint, premiery i zapowiedzi

 

"Duma i uprzedzenie" - czyli klasyka gatunku

  "Człowiek w dramatycznej sytuacji nie zważa na etykietę przestrzeganą przez innych". Jane Austen to królowa romansu. Stworzyła klasyk, który po dziś dzień jest swego rodzaju wyznacznikiem dla wielu innych pisarzy i twórców historii miłosnych. A, jak wiadomo, z klasyką nie sposób się sprzeczać.  Nie obawiałam się w zasadzie niczego, a już na pewno nie tego, że autorka mnie zawiedzie. W tej sprawie się nie pomyliłam; historia Elizabeth była mi bliższa, niż z początku się spodziewałam że będzie. I do tej pory mocno nią żyję. Miłosne rozterki, rodzinne konflikty i kłamstwa... wszystko to za sprawą tytułowej dumy i uprzedzeń.  Jak daleko zaprowadzą one bohaterów? "Na początku zeszłego stulecia niezbyt zamożny ojciec pięciu córek nader często musiał zadawać sobie pytanie: kiedyż to w sąsiedztwie pojawi się jakiś odpowiedni kawaler? A kiedy już się pojawił, następowały dalsze perypetie, które Jane Austen z upodobaniem opisywała. "Duma i uprzedzenie" uważana jest za ...

"Yellowface" - rynek wydawniczy okiem autorki trylogii "Wojen makowych"

  "Taki już los człowieka, który opowiada historie. Stajemy się niekiedy ogniskami, w których skupia się makabra".