Przejdź do głównej zawartości

"Dzięki za tę podróż" - o ostatniej i pierwszej wielkiej miłości

 


"Ale tak naprawdę nikomu nie chodzi o wieczność, tylko o czas trochę dłuższy niż ten, który im przypadł".
























Z książką tego autora spotkałam się nie tak dawno temu, bo wystarczy cofnąć się jakieś dwa tygodnie wstecz, żeby znaleźć na blogu moją recenzję "Przed końcem świata". Wspomniałam wtedy o tym, że to ma potencjał (a przynajmniej tak to teraz pamiętam), nie wiedząc jeszcze o tym, że będę miała szansę na spotkanie się z Wallachem tak szybko. Nie mając w ogóle pojęcia, że ten potencjał tak szybko dostrzegę. A jednak! 

Udało mi się upolować jego inną powieść, chyba póki co ostatnią, więc od razu wzięłam się za czytanie. 

I trzeba przyznać, że właśnie tutaj pokochałam to, co wyszło spod jego pióra dużo bardziej. 

Dostrzegłam, jak rozwinęła się jego wizja, jego autorska perspektywa, a poza tym jest, przecież młodym mężczyzną, więc i język stał się mi bliższy, a przez to lżejszy. Bo to styl, w jakim ja sama się wypowiadam i w jakim piszę. Poza tym to też najczęściej sposób, w jaki myślę.

Jednak nie w samych tych szczegółach tkwi cały urok "Dzięki za tę podróż". Liczy się przecież treść....














"Siedemnastoletni Parker po tragicznym wypadku samochodowym załamał się i przestał mówić. Zamiast myśleć o przyszłości po maturze, często wagaruje. Spędza czas w hotelach, obserwując i okradając gości. Pewnego dnia spotyka tajemniczą Zeldę o srebrnych włosach, która twierdzi, że jest nieco starsza, niż sugerowałby jej wygląd. Czy dziewczyna i jej gruby plik banknotów sprawią, że Parker znów będzie cieszyć się życiem?


Oryginalna powieść o pierwszej i ostatniej miłości. Doskonała lektura dla fanów prozy Johna Greena".





















Zazwyczaj nie wiem, od czego powinnam zacząć tę ogólną recenzję, ale teraz uznałam, że najlepiej będzie skupić się na narracji.

Początkowo autor próbuje się narracji trzecioosobowej i to buduje jako taką wizję, że tak będzie przez resztę książki, jednak z czasem się to zmienia. Całą historię poznajemy z perspektywy młodego Parkera.

Jak to nastolatek, używa slangu, zdarzy mu się przekląć, przeinterpretować niektóre sprawy w ciekawy sposób, zazwyczaj nieoczekiwany. Bo postać sama w sobie jest zagadką, którą czytelnik pragnie rozwiązać wraz z upływem czasu, kiedy zauważa zmianę chłopaka i jest bezpośrednim adresatem jego myśli.

A jak już wspominam o bohaterach, warto zwrócić uwagę na to, jak kolosalna jest między nimi różnica przeżyć. Dwa bagaże doświadczeń, jeden dużo większy od drugiego. Lata przeżyte na, wbrew pozorom, różnym świecie. Tak przynajmniej twierdzi Zelda. 

W notatkach zapisałam sobie też punkt "ciekawa forma rozdziałów" - to znaczy, że każdy rozdział opisywał sytuacje, która się w nim rozegra. W końcu cała ta historia to nic innego jak jedna wielka odpowiedź na jedno proste pytanie... 

Właśnie. Jakie to pytanie? 

"Dzięki za tę podróż" to jedna z najlepszych młodzieżówek jakie przeczytałam i mówię to szczerze. Nie przeszkadzają mi ani wulgaryzmy, ani to, jak dużo w dorobku ma autor. Jeśli chodzi o mnie, poczułam coś więcej czytając tę powieść i na ten moment ciężko mi określić co to było, ale przysięgam, że mogę nazwać to czymś wyjątkowym. 

Tak jak wspomniano na okładce - to opowieść o pierwszej i ostatniej miłości. O poszukiwaniu sensu w krótkim, acz cennym życiu człowieka. To historia, która pokazuje, że na nikim nie powinniśmy opierać swojego szczęścia, że sami musimy wyznaczyć swoją drogę i nie iść tam, gdzie wydaje się być prościej komuś innemu. To wypowiedź młodego chłopaka, który nie wiedział jak ubrać w słowa to, czego nigdy nie mógł wypowiedzieć na głos. 

Tommy Wallach kupił sobie moje zaufanie i będę czekać z niecierpliwością, aż prace nad filmem ruszą  ( bo ponoć było coś o filmie wspominane ), bo czuję, że to może być coś niesamowitego. A skoro książka już za mną, to nawet lepiej! 

Liczę, że spotkam się jeszcze z czymś, co napisał. Bo zyskał dziś nową fankę. 

























- Dominika 





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wydawnictwo Insignis z nowymi premierami i pod nową nazwą? - co szykuje imprint, premiery i zapowiedzi

 

"Duma i uprzedzenie" - czyli klasyka gatunku

  "Człowiek w dramatycznej sytuacji nie zważa na etykietę przestrzeganą przez innych". Jane Austen to królowa romansu. Stworzyła klasyk, który po dziś dzień jest swego rodzaju wyznacznikiem dla wielu innych pisarzy i twórców historii miłosnych. A, jak wiadomo, z klasyką nie sposób się sprzeczać.  Nie obawiałam się w zasadzie niczego, a już na pewno nie tego, że autorka mnie zawiedzie. W tej sprawie się nie pomyliłam; historia Elizabeth była mi bliższa, niż z początku się spodziewałam że będzie. I do tej pory mocno nią żyję. Miłosne rozterki, rodzinne konflikty i kłamstwa... wszystko to za sprawą tytułowej dumy i uprzedzeń.  Jak daleko zaprowadzą one bohaterów? "Na początku zeszłego stulecia niezbyt zamożny ojciec pięciu córek nader często musiał zadawać sobie pytanie: kiedyż to w sąsiedztwie pojawi się jakiś odpowiedni kawaler? A kiedy już się pojawił, następowały dalsze perypetie, które Jane Austen z upodobaniem opisywała. "Duma i uprzedzenie" uważana jest za ...

"Yellowface" - rynek wydawniczy okiem autorki trylogii "Wojen makowych"

  "Taki już los człowieka, który opowiada historie. Stajemy się niekiedy ogniskami, w których skupia się makabra".