"Artysta natomiast płacze, marudzi i zabija się z a w s z e, na każdym etapie kariery..."
Na książkę Szmidta polowałam już od dłuższego czasu, bo rzadko się zdarza, żeby literatura polska mnie tak zachęcała. A krótki zwiastun na kilku księgarniach w postaci opisu wydawało mi się po prostu trafiać tam, gdzie powinno. Więc jestem.
Byłam pewna, że to będzie trudna lektura, jednak na pewno nie sądziłam, że będzie pod TAKIM względem trudna. Moje oczekiwania zostały kompletnie zmienione, niekoniecznie zaniżone ani nic w tym stylu, ale tak naprawdę to od pierwszych stron musiałam całkowicie przestawić tok myślenia i oddać się historii, która już od początku zaczyna się dosyć konkretnie, a to stawiało dla mnie książkę pod dużym znakiem zapytania...
"Zamach na przeciętność, który przyniesie nieoczekiwane skutki.
Polska, Warszawa, XXI wiek. Świat rządzony lajkami, subami, wyświetleniami. I buntownik, który zamierza wziąć sprawy w swoje ręce i zdyskredytować popularność idiotów. Walter to trzydziestoparoletni warszawiak, który chciałby zrobić karierę w branży muzycznej, ale na razie komponuje jedynie muzykę do reklam. Z wyglądu tak przeciętny, że znajomi często nie pamiętają jego imienia i mówią o nim "ten typ". Wewnętrznie poskręcany, nie akceptuje czasu i miejsca, w którym przyszło mu żyć.
Wkurzają go wszyscy i wszystko: brudne miasto, tępi koledzy i ich puste dziewczyny, rodzinny dom, nudny ojczym, masowa muzyka. Nie ma tu miejsca dla twórczej jednostki. Dlatego Walter postanawia zaprowadzić porządek. Szybko okazuje się, że toczona przez niego walka z otumaniającą codziennością i wszechobecną komercją odsłania zasady, którymi sterowana jest nasza rzeczywistość – wszyscy jesteśmy ofiarami fake newsów. Soczysta, trafna i znakomicie absurdalna opowieść o patologiach czasów współczesnych. Inteligentna i zabawna odtrutka na czyhającą zewsząd nudę".
Także tak, mamy tu wiecznie narzekającego na swoje jestestwo bohatera, przyziemne i ludzkie problemy, różne środowiska, jedno miasto - stolica, kilka scenerii, dosyć prosty język - bo i historia, wbrew pozorom - jest prosta.
Wspomniałam na początku o tym, co mnie zaintrygowało i pozwolę sobie przywołać cytat: "Na początku wcale nie chodziło o zamordowanie szkodnika. Wszystko zaczęło się od myśli samobójczych". Dosyć mocne, co?
Co do tego wstępu - bo zacytowałam Wam pierwsze słowa w tej powiastce - przyznam, że nie spodziewałam się czegoś takiego. Przede wszystkim takiego języka i w ogóle bohatera takiego pokroju.
Wewnętrzny konflikt to znane nam podłoże literackie, jednak w Walterze to tkwi gdzieś zupełnie indziej i sprawia że mocno się wyróżnia na tle tego, co ja sama już znam. To prosty człowiek, ambitny, ale kompletnie zagubiony w świecie, nieprzystosowany do przyjętych norm, a raczej nie akceptujący ich ktoś z Warszawy, na kogo na ogół nie zwraca się uwagi.
Sprawy zaczynają nabierać tempa, kiedy w całej tej swojej opowieści Walter rozlicza się ze swoich grzechów. Ma coś do zrobienia, ma misję i chce naprawić świat, choć w pojedynkę to przecież niemożliwe, awykonalne. Podlicza błędy otoczenia, błędy społeczeństwa, i krok po kroku je likwiduje.
"Zamach na przeciętność" to akurat dobre określenie, które mocno zaznacza rolę Waltera w tym wszystkim. Ma jakiś plan, chce coś zrobić, ale przedtem dużo musi narazić - tylko czy warto? No właśnie. To tym człowieka, który siedzi cicho w domu, a jednak później słyszy się o nim w radio, w telewizji, bo próbował coś zmienić, ale źle się za to zabrał, potknął się czy był zbyt nieuważny.
To dobra książka. Pouczająca, krótka, piekielnie wciągająca, momentami trudna. O niczym jak o samym życiu z nutą adrenaliny, z kilkoma szczegółami odstającymi od realizmu, jednak koniec końców - prawdziwa.
Walka warszawiaka z codziennością staje się zacięta i choć niewiele pozostało do zrobienia, on się nie podda, dopóki własnymi rękoma czegoś nie zmieni. Bo być może dla takich jak on po prostu nie ma miejsca - może próbuje je sobie znaleźć, a może po prostu oszalał.
Sami musicie się przekonać. Posłuchać go, zwizualizować sobie te wydarzenia, kilka razy przeczytać niektóre zdania, pomyśleć co z czym się łączy, gdzie to się zaczęło i dlaczego akurat tam.
To warte Waszego czasu, a i tak zajmie go niewiele.
- Dominika
Komentarze
Prześlij komentarz