Przejdź do głównej zawartości

"Turbulencje" - David Szalay

 


"To jedno z tych wydarzeń - myślała - które nas kształtują, sprawiają, że jesteśmy tacy, a nie inni, dla siebie i ludzi. Po prostu zdarza się coś przełomowego i zostaje przy nas na zawsze, a my powoli zaczynamy rozumieć, że się od tego nie uwolnimy, że nic już nigdy nie będzie takie samo". 












"Turbulencje" to kompletnie spontaniczny zakup i muszę przyznać, że tym razem nie wiąże się z tym żadna ciekawa historia - po prostu zobaczyłam, wydaje się, ciekawą książkę w dobrej cenie, okładka też miła dla oka.

A później zaczęła pojawiać się na instagramie - więc coś musi być na rzeczy. Zatem załatwiłam sobie egzemplarz, zapoznając się oczywiście z krótkim opisem i oto jestem. 

To może być nieco krótsza recenzja niż zazwyczaj, a dlaczego? To wszystko zależy przecież od treści. 














"Bohaterów Turbulencji łączą podróże międzynarodowe i międzykontynentalne: nie znają się nawzajem, ale wszyscy spotykają się w samolotach. To powieść układanka, której kompozycja, rozpoznawalna po przeczytaniu kilku rozdziałów, wciąga bez reszty".






















Co do jednego na pewno można się zgodzić - historia wciąga. 

To niecałe dwieście stron kilku opowieści, które składają się w jedną historię ludzi, którzy się nie znają. Ale los w jakiś sposób ich łączy poprzez przelot samolotem i tytułowe życiowe "turbulencje".

Ciężko było odłożyć tak krótką książkę, w której z rozdziału na rozdział czytelnik rozeznawał się w akcji. Różni bohaterowie, różne kierunki, ale równie trudne problemy, z którymi muszą się zmierzyć. Każde z nich ma inny bagaż doświadczeń - inaczej postrzegają świat i siebie samych. Nigdy nie wiadomo, w czym domu dzieje się źle i z jakim człowiekiem przyjdzie nam podzielić los.

Ta szybko rozgrywająca się opowieść zaczyna się i kończy w sposób dziwnie przyjemny. To kilka godzin poświęconych krótkiej książce o najróżniejszych problemach życia codziennego ludzi, których mijamy na ulicy. To aż dziwne, jak bardzo podobni są do nas. 

Nie tylko samolotowe, ale również życiowe turbulencje, potrafią człowieka konkretnie przerazić. Nieważne, jak dużo przeszedł - zawsze znajdzie się coś, co go przytłoczy bardziej, niż by się tego spodziewał. 

Choć to przecież tylko chwilowa awaria - i wszystko musi wrócić w końcu na swoje miejsce. 

Ta historia naprawdę porywa, ale nie jest jedną z powieści na długo zapadających w pamięć. Chociaż i tak sądzę, że warto poświęcić na nią te kilka wolnych chwil.  


















- Dominika 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wydawnictwo Insignis z nowymi premierami i pod nową nazwą? - co szykuje imprint, premiery i zapowiedzi

 

"Duma i uprzedzenie" - czyli klasyka gatunku

  "Człowiek w dramatycznej sytuacji nie zważa na etykietę przestrzeganą przez innych". Jane Austen to królowa romansu. Stworzyła klasyk, który po dziś dzień jest swego rodzaju wyznacznikiem dla wielu innych pisarzy i twórców historii miłosnych. A, jak wiadomo, z klasyką nie sposób się sprzeczać.  Nie obawiałam się w zasadzie niczego, a już na pewno nie tego, że autorka mnie zawiedzie. W tej sprawie się nie pomyliłam; historia Elizabeth była mi bliższa, niż z początku się spodziewałam że będzie. I do tej pory mocno nią żyję. Miłosne rozterki, rodzinne konflikty i kłamstwa... wszystko to za sprawą tytułowej dumy i uprzedzeń.  Jak daleko zaprowadzą one bohaterów? "Na początku zeszłego stulecia niezbyt zamożny ojciec pięciu córek nader często musiał zadawać sobie pytanie: kiedyż to w sąsiedztwie pojawi się jakiś odpowiedni kawaler? A kiedy już się pojawił, następowały dalsze perypetie, które Jane Austen z upodobaniem opisywała. "Duma i uprzedzenie" uważana jest za ...

"Yellowface" - rynek wydawniczy okiem autorki trylogii "Wojen makowych"

  "Taki już los człowieka, który opowiada historie. Stajemy się niekiedy ogniskami, w których skupia się makabra".