"Może to nie dystans jest ważny, pomyślałem, ale to, jak sobie z nim radzisz".
Tak, wiem, że na książki świąteczne jeszcze troszkę za wcześnie, ale po prostu nie mogłam się oprzeć! "Księga wyznań Dasha i Lily" od miesięcy leży na mojej półce, a do tego Netflix niedawno wypuścił serial oparty na tejże powieści. Klimat wydał mi się po prostu magiczny, ale żeby obejrzeć, chyba wiadomo, że wypada najpierw zapoznać się z pierwotną wersją.
I mimo że serialu jeszcze nie widziałam, to przychodzę do Was ze swoją pierwszą tegoroczną książką o tej tematyce - dobrze znaną młodzieżówką, która roztopiła serca wielu czytelników...
"Pełna wdzięku romantyczna historia z książkami, przedświąteczną gorączką i bożonarodzeniowym Nowym Jorkiem w tle.
„W środku znajdziesz wskazówki. Jeśli chcesz je poznać, przewróć stronę. Jeśli nie – proszę, odłóż notatnik na półkę”.
Zainspirowana przez szczęśliwie zakochanego brata, szesnastoletnia Lily zostawia czerwony notatnik pełen wyzwań na ulubionej półce w swojej ulubionej księgarni. Notes czeka na odpowiedniego chłopaka, który odważy się podjąć grę. Ciekawski, ironiczny, lekko cyniczny Dash nie boi się zagadek - księga wyzwań staje się dla niego tak potrzebną odskocznią od codzienności. Dash i Lily urządzają podchody na wielką skalę – szukają notesu (i siebie) po całym Manhattanie. Podczas gry zaczyna rodzić się uczucie. Tylko czy na żywo zrobią na sobie równie dobre wrażenie, co na papierze? To spotkanie może okazać się największym wyzwaniem!"
Wypada zacząć od tego, co takiego w tej książce mnie aż tak urzekło, że już teraz publikuję recenzję. A dzieje się to naprawdę szybko, bo po raz pierwszy od dawna przeczytałam coś w jeden wieczór!
"Księga wyznań..." już od dawna była jedną z pozycji, którą chciałam poznać. Wydawało się, że zapowiada się na ciepłą świąteczną atmosferę i - jak się okazuje - nie myliłam się. Ciepło i humor bojące z tej powieści nie pozwalały mi się od niej odciągnąć...
Teraz dochodzę do wniosku, że to pewnie zasługa tak skontrastowanych bohaterów, których niemal od razu pokochałam. Dash - nieco wycofany, arogancki, zakochany w słowach i Lily - ograniczona, przestraszona, a jednak poszukująca swojego przeznaczenia. To nastolatkowie, których nie spotyka się na co dzień i pomimo tematyki, nie czuć że są wykreowani na siłę ani że na cokolwiek przesadnie autor nakładał w ich zachowaniu nacisk.
Uważam, że książka była wręcz urocza. Nieraz doprowadzała mnie do szerokiego uśmiechu, nieraz zszokowana wertowałam dalsze strony i tak zleciało mi kilka godzin. To naprawdę TAK się skończyło? Aż chce się wydać kolejne pieniądze na kontynuację.
To jednak musi zaczekać...
Specyficzna korespondencja Dasha i Lily oczarowała mnie od początku. Od ironii po głęboką szczerość, na którą nigdy nie mogli się zdobyć, wreszcie doszło do tego, czego oczekiwałam... a za chwilę znów nastąpiły zmiany. Niby przewidywalne, a jednak wciąż zaskakuje!
Sam klimat miasta i ludzi opętanych szałem zakupowym... to coś, za czym się tęskni w takim czasie. Za śniegiem, kolędami czy seansami w kinach - szczególnie w tak trudnych czasach. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak przyjemna jest to odskocznia.
"Księga wyznań Dasha i Lily" to urokliwa, przepełniona uczuciami powieść niemal dla każdego. Napisana w tak lekki sposób, czaruje, a rozdziału na rozdział zaprasza do przygody z tytułowymi bohaterami i ich słynnym czerwonym dziennikiem.
Na pewno przeczytam ciąg dalszy, być może wkrótce!
I, oczywiście, zapoznam się z serialem... :)
No i cóż, nic więcej nie mogę dodać... Cały sens zapisany jest na kartkach i dopiero tam sami przekonacie się, jak przyjemne uczucia towarzyszą tej książce. Od siebie dodam tylko, że z całego serca polecam tę rozświetlającą serce opowieść dwójki nastolatków, która całkiem przypadkiem staje się dla siebie swoim świątecznym cudem...
A każdy przecież na taki cud zasługuje, prawda?
Pozdrawiam ciepło!
- Dominika
Komentarze
Prześlij komentarz