"Nie zawsze możesz zatrzymać przy sobie ludzi, których kochasz"
Tej powieści nie było na mojej liście książek, które koniecznie muszę przeczytać. A jednak w końcu ją mam.
Widziałam, jak wiele miesięcy temu pojawia się gdzieś w social mediach. Sama nawet myślałam, że fajnie byłoby ją poznać, ale nie była moim pewnikiem i kupiłam ją dopiero, kiedy nadarzyła się okazja. Żebym później nie żałowała.
Bo to ciężki temat. Fabuła jest dla mnie dosyć nowa, choć problem opisany w tej powieści jest - a raczej do niedawna był - przerażająco obecny wśród szkół za granicą.
Człowiek myśli, co popycha ludzi do takich działań. Zastanawia się, czy będzie jeszcze szansa coś naprawić.
A wtedy dzieje się coś takiego. I nic już nie jest takie samo.
"W szkole średniej w małym miasteczku w Alabamie zaczyna się nowy semestr. Jest jak co roku. W auli dyrektorka przynudza o wytężonej pracy i sumiennej nauce.
Wszyscy odliczają sekundy do momentu, gdy będzie można wreszcie wyjść. Żaden uczeń nie spodziewa się jeszcze, że gdy wstaną, by rozejść się do klas, nikt nie opuści auli.
Drzwi będą zablokowane.
Ktoś wyjdzie na scenę i zmieni tę szkołę na zawsze. Każdy z zebranych będzie musiał stanąć twarzą w twarz nie tylko z tym, co nastąpi, ale też z własnymi lękami i pragnieniami.
Tyler konfrontował się z nimi od dawna.
Upływają kolejne minuty. Potem nic już nie będzie takie jak wcześniej".
Ciężko opisać coś takiego.
Sytuacja, o której się słyszy. Sytuacja, o której nagrywa się filmy dokumentalne i pisze się książki takie jak ta. Wiele takich wydarzeń, po których młodzi już nigdy nie wracają do domu.
Ale teraz jest to dużo dosadniej ukazane.
"Chłopak, który bał się być sam". Tyler, który nienawidzi ludzi za to, co mu zrobili. Popadł w szaleństwo i utonął w żalu wywołanym brakiem zrozumienia. A teraz chce zemsty - chce pokazać, że jest niezniszczalny.
Nie chcę i nie będę opisywać tego, co tu się działo. Obraz szkoły pod ostrzałem to nic przyjemnego, ale taka jest rzeczywistość. Uczniowie, którzy się tego nie spodziewali, teraz muszą stanąć oko w oko z tym, kogo zranili.
Wszystkie te narracje ukazują dramatyzm sytuacji w mocno odczuwalny sposób. Każdy ma kogoś, na kim mu zależy. Każdego łączy coś z tym, który stoi na scenie i celuje do nich z broni. Wszyscy się boją, że zostaną z niczym - ale Tyler j u ż niczego nie ma.
Przynajmniej tak twierdzi.
Można myśleć o tym, co mogą czuć ci, co to przeżyli. Ale to jedna z najcięższych prób, bo przezwyciężenie strachu w trosce o swoje życie nie zawsze jest łatwe. Być może ucieczka nie zawsze jest wyjściem.
Ale wtedy zdajemy sobie sprawę z tego, jak wiele rzeczy nie zdążyliśmy zrobić.
Akcja rozgrywa się z minuty na minutę i trwa zaledwie godzinę (jeśli się nie mylę), choć ma się wrażenie, że przeciąga się w wieczność. Słychać kolejne strzały, kolejne osoby upadają - być może dla niektórych będzie za późno, zanim przyjedzie do nich pomoc.
Ale czy to interesuje kogoś, kto wierzy w to, co robi? Chłopaka z bronią chcącego udowodnić światu, że go nie docenił?
W tej książce tragedia rodzi tragedię. Bohaterowie są ze sobą związani i każdy z nich szuka drogi ucieczki, choć nie każdemu będzie dane wyjść z tego cało. Są gotowi na wszelkie poświęcenia, bo choć szkoła pokrywa się krwią, to dalej są jednością.
I tylko razem mogą uciec.
"Chłopaka, który bał się być sam", pomimo tematyki, łatwo i szybko się czyta. Ciągle coś się dzieje i nigdy nie wiadomo, kto będzie następny. Co się stanie, jeśli ktoś spróbuje uciec? Co zrobi Tyler, kiedy uświadomi sobie, co się zbliża? Czy będzie w stanie zniszczyć życie tym, których miał chronić?
To straszne realia życia dzieci i młodzieży w różnych częściach świata. Bo gdyby to się nie działo, nikt by o tym nie mówił. To nie są jednorazowe sprawy.
To co jakiś czas potrafiło się powtarzać. Sporadycznie, ale niosło to za sobą potworne skutki. Śmierć i mrok ogarniała wiele rodzin, kiedy ich dzieci nie wracały do domu.
To my. To nasze społeczeństwo, które gdzieś popełniło błąd ucząc dzieci tej nienawiści.
To dzieci, które - tak samo jak Tyler - czegoś się boją. Ludzie, którzy nie mieli już siły dłużej znosić udręk.
To - niestety - prawdziwe. I dlatego tak dotkliwie dociera do czytelnika.
Komentarze
Prześlij komentarz