"Zdumiewające jest, jak wiele z tego, czym jesteśmy, łączy się z łóżkami, w których budzimy się rankiem. I jak niezwykle krucha jest ta świadomość".
Bardzo długo czekałam na okazję, by przeczytać "Koralinę", która po raz pierwszy skradła moje serce dzięki animacji filmowej. Pamiętałam, że bajka wydała mi się czarująca i wyjątkowa, dlatego zapragnęłam, by poznać tę historię jeszcze raz - od podstaw.
"Koralina" miała być lekką i przyjemną książką, której nie sposób odłożyć na bok. W tym natłoku obowiązków, w końcu połowy wakacji, ma się nadzieje na takie właśnie lektury. Czy tak rzeczywiście było? I czy książka skradła moje serce tak, jak adaptacja filmowa?
OPIS POCHODZI OD WYDAWCY
Ciężko jest powiedzieć wiele o książce, która liczy sobie zaledwie sto stron i ma tematykę tak luźną i niezobowiązującą.
"Koralina" od pierwszych stron sprawia, że czytelnik wchodzi w świat dziewczynki, o której zapomnieli rodzice; w szary świat nudy i powtarzalności. Z czasem jednak mamy okazję poznać krainę zupełnie do niego alternatywną - to wszystko, o czym marzy Koralina, tylko że w życiu nic nie przychodzi tak łatwo...
Ta lektura zajęła mi zaledwie kilka godzin. Była przyjemna i ciekawa, fabuła nie zdążyła na niczym stracić, bo - jak już wspomniałam - to bardzo krótka książka, choć w trakcie czytania wydaje się być to bardziej rozległa historia. Świat "Koraliny" zachwyca i bez względu na wiek, łatwo jest się tu odnaleźć.
Ta krótka historia nadaje się w sam raz dla każdego, kto nie ma zbyt wiele czasu na czytanie. I dla każdego, kto posiada choć trochę wyobraźni, by zaangażować się w poszukiwania naszej bohaterki i wspólnie z nią szukać drogi powrotnej do domu...
O ile ta droga w ogóle istnieje...
- Dominika
Komentarze
Prześlij komentarz