Przejdź do głównej zawartości

"Śmiertelne Zaklęcie" - ciąg dalszy Trylogii mistrza magii Annette Marie

 





Nie minęło wiele czasu od mojego pierwszego spotkania z autorką Trylogii mistrza czasu. Zdarzyła się okazja, więc ją złapałam - tym bardziej, że jeszcze dobrze pamiętałam treść poprzedniej części. 

Zagubiona broń siejąca zniszczenie. Sojusz dwójki nadludzi z innych kast. Konflikty rodzinne i miłosne... a przede wszystkim, nadchodząca wojna. 

To właśnie możemy znaleźć w drugiej części...










"Clio i Lira muszą odzyskać śmiercionośną broń. W niepowołanych rękach Sikor zniszczy świat, jaki oboje znają. Jednak Clio może mieć o wiele poważniejsze problemy na głowie.

W sercu nimfy zaczyna rodzić się bardzo niebezpieczne uczucie. Coraz trudniej jest jej walczyć z tym niecodziennym przyciąganiem. Doskonale jednak zdaje sobie sprawę, że inkuby nie znają miłości i nie są w stanie nikogo pokochać. Nigdy.

W pogoni za niebezpieczną bronią, każdego dnia ryzykując życie, nimfa będzie musiała bardzo uważać, żeby nie stracić swojego serca. Cena jest wyższa, niż się tego spodziewa".











Nadszedł czas na nowe wyzwania. 

Dla Liry i Clio każdy rozdział to coś nowego. A to walka, a to jakieś mieszane uczucia co do ich relacji, a to coś innego... Pełnia wrażeń. I ciągle coś się dzieje. 

Oczywiście ta cecha jest jak najbardziej na plus - wypada jednak zauważyć, iż autorka próbowała iść w trochę inną stronę, co można było odczuć nie raz. W końcu wszystko toczy się głównie o słynną broń zagłady, którą skonstruował pociągający i tajemniczy inkub... A mimo to, o SIKOR-ze dowiadujemy się niewiele i to na samym końcu. A i samo zakończenie jest niedomknięte - przynajmniej dla mnie. 

Możemy śledzić w tej części rozwój relacji Liry i Clio. Do tego autorka daje nam wgląd w relacje rodzinne Clio; poznajemy więcej jej historii, dowiadujemy się o jej rodzinie. O tym, czego pragnie i czego szuka w rodzinnej ojczyźnie, która nigdy nie była dla niej szczególnie bezpieczna. Przynajmniej tak się jej zdaje...

Z jednej strony cieszy mnie, że w drugim tomie bardziej rozwinięto wątek miłosny głównych bohaterów - z drugiej jednak strony, uważam, że autorka rozwijała go zbyt szybko tylko po to, by szybko go urwać i odłożyć na bok. W porządku, jeśli tak ma być - ale w takim razie wypada znaleźć coś równie rozbudowanego, czym można by czytelnika zadowolić. 

Pierwsza część zdecydowanie miała w sobie mniej akcji niż tom drugi, to trzeba przyznać. Tutaj jednak dzieje się tyle, że ciężko tę powieść odłożyć, a jednak - kiedy już uda się ją pozostawić na jakiś czas na półce - to równie ciężko jest znów się za nią zabrać. Sama nie wiem, skąd ta blokada, ale czytałam "Śmiertelne Zaklęcie" zdecydowanie dłużej niż było to konieczne. 

Mimo wszystko, na pewno sięgnę po ostatni tom. No bo jestem już w końcu bliżej niż dalej oficjalnego zakończenia.

A premiera już wkrótce! 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wydawnictwo Insignis z nowymi premierami i pod nową nazwą? - co szykuje imprint, premiery i zapowiedzi

 

"Duma i uprzedzenie" - czyli klasyka gatunku

  "Człowiek w dramatycznej sytuacji nie zważa na etykietę przestrzeganą przez innych". Jane Austen to królowa romansu. Stworzyła klasyk, który po dziś dzień jest swego rodzaju wyznacznikiem dla wielu innych pisarzy i twórców historii miłosnych. A, jak wiadomo, z klasyką nie sposób się sprzeczać.  Nie obawiałam się w zasadzie niczego, a już na pewno nie tego, że autorka mnie zawiedzie. W tej sprawie się nie pomyliłam; historia Elizabeth była mi bliższa, niż z początku się spodziewałam że będzie. I do tej pory mocno nią żyję. Miłosne rozterki, rodzinne konflikty i kłamstwa... wszystko to za sprawą tytułowej dumy i uprzedzeń.  Jak daleko zaprowadzą one bohaterów? "Na początku zeszłego stulecia niezbyt zamożny ojciec pięciu córek nader często musiał zadawać sobie pytanie: kiedyż to w sąsiedztwie pojawi się jakiś odpowiedni kawaler? A kiedy już się pojawił, następowały dalsze perypetie, które Jane Austen z upodobaniem opisywała. "Duma i uprzedzenie" uważana jest za ...

"Yellowface" - rynek wydawniczy okiem autorki trylogii "Wojen makowych"

  "Taki już los człowieka, który opowiada historie. Stajemy się niekiedy ogniskami, w których skupia się makabra".