Przejdź do głównej zawartości

"Płytkie groby' - Jennifer Donnelly (recenzja)

 


"Płytkie groby zawsze oddają swoich zmarłych".
















Na tę książkę trafiłam przez zupełny przypadek. 

Znalazłam ją na wyprzedaży i pomyślałam, że będzie ciekawie komponować się ze wszystkimi pozycjami w motywie jesiennym jakie mam u siebie na profilu. Dużo nie zapłaciłam, więc zaryzykowałam. 

Tylko... czy było warto? 













"Nowy Jork, XIX wiek. Przed piękną i bogatą Jo Monfort rysuje się świetlana przyszłość. Jednak jej plany unicestwia rodzinna tragedia: ojciec Jo ginie od przypadkowego postrzału. Czy jednak naprawdę był to wypadek? Dziewczyna ma wątpliwości.

Z pomocą Eddiego – młodego, niezwykle przystojnego reportera – Jo próbuje dociec prawdy. Im bliżej jest rozwiązania, tym więcej może stracić. Ale jest już za późno, by się wycofać. A życie bywa mroczniejsze, niż Jo Monfort, dziewczyna z dobrego domu, mogła sobie wyobrazić".

OPIS POCHODZI OD WYDAWCY











Zanim zacznę mówić, co mi się w tej książce podobało, musicie wiedzieć, że ciężko szła mi lektura. 

Ta powieść ma prawie 600 stron i to czuć. Czasami treść jest tak płynna, że ta ilość nie robi czytelnikowi różnicy, ale tu zdecydowanie dało się zauważyć pewien nadmiar informacji.
Przeszkadzało to głównie na początku, potem trochę mniej, później znów bardziej, i znów mniej... Istna sinusoida. Jednak wypada spróbować...

Nasza bohaterka szuka potencjalnego mordercy, pomaga jej w tym dziennikarz, który liczy na sensację... po drodze dużo się dzieje, a dwa różne od siebie światy jeszcze nigdy nie były tak blisko... Ciekawy zamysł, któremu warto dać szansę. 

Wielowątkowość tej książki być może jest jej atutem dla tych, którzy się w tym odnajdą. Dla mnie wątek kryminalny był bardzo ciekawy, zawiły i od czasu do czasu zaskakujący, ale momentami nałożyło się tyle spraw na siebie, że się pogubiłam i za chwilę nie pamiętałam o szczegółach, które później mogłyby zostać przywołane. Ledwie udało mi się zapamiętać imiona bohaterów, bo przez tę książkę przewija się mnóstwo postaci. 

Jak na młodzieżówkę, jest to coś na tyle rozbudowanego i przemyślanego, że wypada to pochwalić. 

Trudno było mi się przekonać, bo życie w XIX w. - wystawne życie Jo i życie nędzarzy i złodziei, z którym Jo się później spotka - są osadzone w czasie, o którym nie czytam często. Jest to dla mnie obce, czasami trudne do zrozumienia, szczególnie ze względu na język czy też panujące wówczas zasady. 

Ale w miarę jak akcja dotycząca śmierci ojca bohaterki się rozwija, mniej to przeszkadza w lekturze. 

To jest kolejna z książek "do przeczytania i do zapomnienia", kolejna z pozycji z przesytem w jednym miejscu i niedosytem w drugim - w każdym razie, wciąż czułam, że jest niekompletna, że coś wypada ukrócić albo coś dopowiedzieć. 

Ale to fajna przygoda dla kogoś, kto lubi takie klimaty - przekręty, mrok, historia sięgająca lata wstecz, dużo informacji naraz, dużo rzeczy, które należy przeanalizować...

Dla mnie to nic wielkiego, ale nie żałuję przeczytania tej powieści Jennifer Donnelly. Na pewno było to coś, czego nie czytam na co dzień i to zdecydowanie ciekawe doświadczenie.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wydawnictwo Insignis z nowymi premierami i pod nową nazwą? - co szykuje imprint, premiery i zapowiedzi

 

"Duma i uprzedzenie" - czyli klasyka gatunku

  "Człowiek w dramatycznej sytuacji nie zważa na etykietę przestrzeganą przez innych". Jane Austen to królowa romansu. Stworzyła klasyk, który po dziś dzień jest swego rodzaju wyznacznikiem dla wielu innych pisarzy i twórców historii miłosnych. A, jak wiadomo, z klasyką nie sposób się sprzeczać.  Nie obawiałam się w zasadzie niczego, a już na pewno nie tego, że autorka mnie zawiedzie. W tej sprawie się nie pomyliłam; historia Elizabeth była mi bliższa, niż z początku się spodziewałam że będzie. I do tej pory mocno nią żyję. Miłosne rozterki, rodzinne konflikty i kłamstwa... wszystko to za sprawą tytułowej dumy i uprzedzeń.  Jak daleko zaprowadzą one bohaterów? "Na początku zeszłego stulecia niezbyt zamożny ojciec pięciu córek nader często musiał zadawać sobie pytanie: kiedyż to w sąsiedztwie pojawi się jakiś odpowiedni kawaler? A kiedy już się pojawił, następowały dalsze perypetie, które Jane Austen z upodobaniem opisywała. "Duma i uprzedzenie" uważana jest za ...

"Yellowface" - rynek wydawniczy okiem autorki trylogii "Wojen makowych"

  "Taki już los człowieka, który opowiada historie. Stajemy się niekiedy ogniskami, w których skupia się makabra".