Przejdź do głównej zawartości

"Wampirze Cesarstwo" - o zemście, długu krwi i bitwach Gabriela de Leona

 

"Wiem, że świat jest okrutny. Święci i grzesznicy cierpią tak samo. Wiem, że za każdym razem gdy dajesz komuś coś z siebie, ryzykujesz, że to coś zostanie złamane. Wiem, że pewne rany nigdy się nie goją i czasem jedyne, co zostaje z człowieka, to blizny. Wiem, że czas pożera nas żywcem". 






O "Wampirzym Cesarstwie" słyszałam już od baaardzo dawna, ale nadarzyła się ta wielka okazja by kupić tę książkę na dużej promocji za bezcen i miałam wrażenie, że zaopatrzyło się w nią pół społeczności bookstagramowej. No więc jestem i ja. 

Z polecenia wielu osób które zakochały się w opowieści Gabriela de Leona, postanowiłam wziąć się w garść i przeczytać tę cegłę w odpowiednim czasie, by zaliczyć ją jeszcze do moich pozycji z 2022 roku. Udało się! Prawie 900 stron o zemście, o dumie, nieposłuszeństwie, rodzinie, braterstwie i krwi, o bitwach które nadeszły i dopiero nadejdą... Tylko czy było warto? 

Sześć dni. Każdy na osobną część historii ostatniego Srebroświętego. 

Jest o czym mówić...











"Od ostatniego wschodu słońca upłynęło dwadzieścia siedem długich lat. Niemal trzy dekady temu wampiry wypowiedziały ludziom wojnę, by zbudować swoje wieczne cesarstwo na zgliszczach naszego. W morzu ciemności tlą się dziś tylko nieliczne iskierki światła.
Gabriel de León jest srebroświętym, członkiem świętego bractwa, które przysięgło bronić cesarstwa i Kościoła przed istotami nocy. Ale kiedy zabrakło światła dziennego, nawet Srebrny Zakon nie był w stanie powstrzymać naporu bestii. Teraz został tylko Gabriel.

Uwięziony przez potwory, które poprzysiągł zniszczyć, Ostatni Srebroświęty zostaje zmuszony do opowiedzenia dziejów swojego życia, historii legendarnych bitew i zakazanej miłości, utraconej wiary i nawiązanych przyjaźni, Wojen Krwi, Wiecznotrwałego Króla i pogoni za ostatnią nadzieją ludzkości: Świętym Graalem".


POWYŻSZY OPIS POCHODZI OD WYDAWCY 









Miałam bardzo sceptyczne podejście do tej książki. 

Jako osoba która kocha motyw wampirów i wszystkiego co z nimi związane, zdecydowałam, że warto zapoznać się z tą pozycją, jednak pojawiały się te myśli, że nie jest to najtańsza książka, a objętość jest spora więc całkiem możliwe, że autor nie sprosta tak obszernej fabule. I bardzo, bardzo nie chciałam się męczyć. Wiecie jak to jest z takimi dużymi opowieściami - coś w końcu się potknie i będzie ciężko. 

Ale to, że ta książka trafiła w moje ręce, było sygnałem. 

Jay Kristoff idealnie wykreował świat, po którym swobodnie się poruszał. Jego uniwersum niczego nie brakowało, niczego w nim nie pominięto, o niczym nie zapomniano. Nadawał tym istotom wiele tytułów, nazywał dziesiątki miejsc i nigdy nie miało się wrażenia, że o czymś nie powiedziano.

Nie jest to również zwykła retrospekcja, nie tak naprawdę. Gabriel opowiada o swoim życiu w czasie teraźniejszym, z przerwami na komentarze kronikarza, któremu udziela odpowiedzi. Nie jest ich wiele, ale daje to jasno do zrozumienia, że wszystko dzieje się tu i teraz, a jednak czytelnik ma wrażenie, że znajduje się w obu miejscach w których znajduje się Gabriel. Na polu bitwy lub w wielkim fotelu przy kieliszku wina.

Każda z ksiąg zawartych w tym tomie opowiada o innym wydarzeniu. 

Raz są to wydarzenia z wczesnej młodości Srebroświętego, a za chwilę wydarzenia nie tak dawne, siedemnaście lat po dołączeniu do Zakonu. Widzimy bardzo klarowną zmianę bohatera, dowiadujemy się w miarę upływu historii tego, co starał się ukryć w swojej opowieści. Ale nie tylko on ewoluuje - zmieniają się ludzie wokół niego, miejsca, uczucia. 

Gabriel opowiada o swoich bitwach i stara się przekreślić narrację o tym, że jest bohaterem. Za pieśniami o słynnym Lwie kryje się znacznie więcej bólu i poświęceń niż można było się spodziewać.

W "Wampirzym Cesarstwie" ważną rolę dla mnie odegrało to, że nie była to czarno-biała opowieść o walce dobra ze złem. Nie była to sucha terminologia, smutna opowieść o straconych nadziejach. Ta książka miała wszystko, co było potrzebne - błyskotliwy humor, wzruszające wydarzenia, ironiczne odzywki. Pojawił się wątek miłości, straty i bezsilności ale też wątek przyjaźni i jej utraty. 

A zakończenie było idealnym domknięciem historii Gabriela. Przynajmniej na razie...

Srebroświęty nie zdążył w tych 900-stronach opowiedzieć wszystkiego, ale zapowiada się, że dokończy tę narrację. I będę z niecierpliwością na to czekać. 

Było tu naprawdę mało rzeczy których mogłabym się przyczepić, ale ostatecznie składam w stronę autora wielki ukłon za to, co tu się wydarzyło. Ta książka jest genialna.










- Dominika 






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wydawnictwo Insignis z nowymi premierami i pod nową nazwą? - co szykuje imprint, premiery i zapowiedzi

 

"Duma i uprzedzenie" - czyli klasyka gatunku

  "Człowiek w dramatycznej sytuacji nie zważa na etykietę przestrzeganą przez innych". Jane Austen to królowa romansu. Stworzyła klasyk, który po dziś dzień jest swego rodzaju wyznacznikiem dla wielu innych pisarzy i twórców historii miłosnych. A, jak wiadomo, z klasyką nie sposób się sprzeczać.  Nie obawiałam się w zasadzie niczego, a już na pewno nie tego, że autorka mnie zawiedzie. W tej sprawie się nie pomyliłam; historia Elizabeth była mi bliższa, niż z początku się spodziewałam że będzie. I do tej pory mocno nią żyję. Miłosne rozterki, rodzinne konflikty i kłamstwa... wszystko to za sprawą tytułowej dumy i uprzedzeń.  Jak daleko zaprowadzą one bohaterów? "Na początku zeszłego stulecia niezbyt zamożny ojciec pięciu córek nader często musiał zadawać sobie pytanie: kiedyż to w sąsiedztwie pojawi się jakiś odpowiedni kawaler? A kiedy już się pojawił, następowały dalsze perypetie, które Jane Austen z upodobaniem opisywała. "Duma i uprzedzenie" uważana jest za ...

"Yellowface" - rynek wydawniczy okiem autorki trylogii "Wojen makowych"

  "Taki już los człowieka, który opowiada historie. Stajemy się niekiedy ogniskami, w których skupia się makabra".