Przejdź do głównej zawartości

"Yellowface" - rynek wydawniczy okiem autorki trylogii "Wojen makowych"

 

"Taki już los człowieka, który opowiada historie. Stajemy się niekiedy ogniskami, w których skupia się makabra". 

Rebecca F. Kuang pewnie nie jest Wam obca. 

W wieku dziewiętnastu lat napisała bestsellerową trylogię "Wojen makowych", które ukazały się również na polskim rynku jakiś czas temu. Przyznam, że śledziłam od tej pory twórczość autorki i jej tytuły, które miały się u nas ukazywać dalej, jednak to "Yellowface" wydawało mi się wówczas najlepszym wyborem. 

Ciężko nie zwrócić na tę książkę uwagi, szczególnie przez szatę graficzną, która generalnie jest prosta, ale zawiera w sobie wiele "smaczków" z powieści. Wiedziałam, że muszę poznać fenomen Kuang i to właśnie z tą pozycją zdecydowałam się rozpocząć tę przygodę. 

I było... ciekawie. 



"Zaczyna się od niespodziewanej śmierci. A później napięcie rośnie dosłownie odbierając oddech, aż do finału, który zaciska się na gardle niczym pętla. Finału, w którym katharsis przeplata się ze stadium szaleństwa a my, nawet poznawszy całą historię, nadal nie jesteśmy pewni, kto jest ofiarą a kto czarnym charakterem. A może, jak w życiu, w tej historii nie ma czarnych charakterów i niewinnych ofiar. Może są tylko mniej lub bardziej zdeterminowane postaci. Ludzie w różnym stopniu zanurzeni w szambie wyścigu po sukces i z nierówną furią obrzuceni błotem przez "opinię publiczną".

"Yellowface" pokazuje rynek wydawniczy, działanie social mediów i drogę do spełniania marzeń od strony, której nigdy nie chcielibyście oglądać. A jednak nie odłożycie tej książki, dopóki nie przeczytacie ostatniej strony".

POWYŻSZY OPIS POCHODZI OD WYDAWCY




Od pierwszych stron "Yellowface" łapie czytelnika za gardło. 

To dość mocne i jednoznaczne słowa, ale nie umiem określić tego inaczej. Jako czytelnicy przywykamy do tego, że wprowadzenie do właściwej akcji często trochę trwa, a tutaj zaczynamy od mocnego i kluczowego wydarzenia, które napędza tę machinę dalej. Od śmierci Atheny - bestsellerowej autorki i "przyjaciółki" June. 

Idealna okazja by ukraść maszynopis i wydać go pod własnym nazwiskiem, skoro Athena nie żyje i nie może zaprotestować... szkoda byłoby zmarnować tak dobry tekst, prawda?

I to właśnie od tej chwili - od tej jednej decyzji, kiedy to June decyduje się ukraść pracę zmarłej autorki - wszystko dąży ku dobremu, a przynajmniej na początku. 

Jako zwykły szary człowiek mamy wgląd w proces wydawniczy, o którym Kuang co nieco musi jednak wiedzieć. W to, jak wygląda promocja, praca nad książką i pierwsze godziny przed jej premierą. Oraz wszystko potem. 

Spotkania, wywiady, wynagrodzenia. Ciepłe słowa, sława i zachwyty... no i krytyka. 

O to właśnie chodzi - June jest białą autorką piszącą o problemach, które jej nie dotyczą. Oczywiście, że tak - bo nie jest przecież prawdziwą autorką tej książki, ale to nie może się wydać. Próbuje więc na wszelkie sposoby omijać niewygodny temat i uczynić z siebie ofiarę.

To w tej powieści jest ciekawe i intrygujące zarazem. To, że June przedstawia nam historię w taki sposób, w jaki jej się podoba. Manipuluje słowami, zadaje mnóstwo retorycznych pytań, przez co angażuje czytelnika. Sprawia, że zastanawia się czy może faktycznie coś takiego można usprawiedliwić. Może faktycznie jej się to należy. Może jej powody są dobre...

I wygląda to jak sinusoida, bo z rozdziału na rozdział coś nowego się dzieje. W jednej chwili June odnosi sukces, w następnej chwili się potyka. Nie może poprzestać na jednym bestsellerze - musi pisać dalej, tylko jak, skoro jej największa inspiracja odeszła? Czy umie stworzyć coś bez Atheny?

Jawi się przed nami obraz obsesji, desperacji i zawiści. Świat autorów nie jest tak kolorowy jak mogłoby się wydawać, a plotki rozprzestrzeniają się bardzo szybko. Niewiele trzeba, by plan bohaterki posypał się na naszych oczach kiedy jej pewność siebie gaśnie wraz z napływającą falą krytyki. 

Obraz psychologiczny June jest przedstawiony w cudowny sposób, bo mimo, iż ona sama jest narratorką tej opowieści, Kuang wplata też w jej wypowiedzi i przemyślenia rzeczy, które pojawiają się mimochodem, podsuwane przez jej podświadomość, nad którą nie ma całkowitej kontroli. W takich chwilach jej manipulacja jest nieskuteczna, przez co znów pojawia się w naszej głowie pytanie: winna czy niewinna? 

To lektura, która wciąga od początku. Każdy rozdział jest wydarzeniem lub sytuacją, pewnym etapem określonym w czasie. Nie ma tu niepotrzebnych wypełniaczy - śledzimy drogę "Ostatniego frontu" od jego powstania aż do chwili, kiedy narastają wokół niego kontrowersje. Ten proces jest tutaj najlepszy. 

Kuang operuje piórem w fenomenalny sposób. Wydaje mi się, że nawet ktoś, kogo te tematy nie interesują, mógłby w tym przepaść. Język jest mimo wszystko prosty, ludzki i dosadny. A akcja toczy się w dobrym tempie. 

Jedyne co mnie zawiodło to zakończenie - fakt, że wszystkie te starania bohaterki zostały spłycone do jednej sytuacji, która wydała mi się po prostu naciągana. Wydaje mi się, że tutaj Kuang było stać na więcej. 

Mimo to, zdecydowanie sięgnę po jej kolejne pozycje.









- Dominika 
















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wydawnictwo Insignis z nowymi premierami i pod nową nazwą? - co szykuje imprint, premiery i zapowiedzi

 

"Duma i uprzedzenie" - czyli klasyka gatunku

  "Człowiek w dramatycznej sytuacji nie zważa na etykietę przestrzeganą przez innych". Jane Austen to królowa romansu. Stworzyła klasyk, który po dziś dzień jest swego rodzaju wyznacznikiem dla wielu innych pisarzy i twórców historii miłosnych. A, jak wiadomo, z klasyką nie sposób się sprzeczać.  Nie obawiałam się w zasadzie niczego, a już na pewno nie tego, że autorka mnie zawiedzie. W tej sprawie się nie pomyliłam; historia Elizabeth była mi bliższa, niż z początku się spodziewałam że będzie. I do tej pory mocno nią żyję. Miłosne rozterki, rodzinne konflikty i kłamstwa... wszystko to za sprawą tytułowej dumy i uprzedzeń.  Jak daleko zaprowadzą one bohaterów? "Na początku zeszłego stulecia niezbyt zamożny ojciec pięciu córek nader często musiał zadawać sobie pytanie: kiedyż to w sąsiedztwie pojawi się jakiś odpowiedni kawaler? A kiedy już się pojawił, następowały dalsze perypetie, które Jane Austen z upodobaniem opisywała. "Duma i uprzedzenie" uważana jest za ...