Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2018

"Zaliczenie z tragedii" - granica między młodzieńczością a dorosłością...

"I jeśli mogę, chciałbym ci podziękować, że mnie wysłuchałeś. Zasługujesz na to, by być przedstawicielem" . Książki takie takie jak ta, ciężko teraz znaleźć w księgarniach, szczególnie w tych stacjonarnych. Nie jest jakoś szczególnie "dawna", ale wszyscy wiemy, że świetność powieści na ten moment trwa maksymalnie miesiąc; a po miesiącu na jej miejsce wskakuje coś nowego. O "Zaliczeniu..." nie słyszałam. Nie widziałam go też na instagramie i nie spotkałam się jeszcze z żadną recenzją, choć takowej nie szukałam. Książka ta miała też średnio dobre opinie, ale w momencie, w którym ją kończę, pytam: dlaczego? Podchwyciłam sugestię z tyłu "Zaliczenia z tragedii", że jest ono na poziomie Stowarzyszenia Umarłych Poetów LUB lepsza. I wtedy wiedziałam, że nie mogę jej sobie odpuścić. "Duncan wraca po wakacjach do Szkoły Irvinga. Ma przed sobą trudne zadanie:tradycyjnie zadawany uczniom ostatn...

"Drżenie" - Maggie Stiefvater

Tydzień to dla mnie za wiele. Kiedy czytam książkę dłużej niż tydzień, tym bardziej w takim stylu jak ta, czuję, jakby czas przeciekał mi przez palce.  Każdy kolejny dzień to próba zmuszenia się do dokończenia historii, a czasami trwa to całe popołudnie i wieczór. Uznaję że powieść jest zła albo nudna, dlatego odkładam, ale tego co działo się z "Drżeniem" nie umiem wyjaśnić. Naprawdę. Bo nie było ani nudne, ani złe. Zaczęłam je w poniedziałek, dokładnie siedem dni temu i dopiero dziś piszę recenzję, bo skończyłam tę książkę późnym wieczorem, prawie nocą. Moja aktywność czytelnicza zdecydowanie spadła, bo mózg musiał myśleć, zamiast przewracać kartki. Musiałam sklejać wątki i zapamiętywać imiona, miejsca czy wydarzenia, a ostatnio sporo tego u mnie nie było. To była pobudka. Nie wiem, co będzie po "Drżeniu", ale chyba pora się obudzić. I wrócić do starego rytmu. "Chłód.  Grace od lat obse...

"Kłamstwo minionego lata" - lekka, wakacyjna powieść

Nie wiem od czego zacząć... A nie wiąże się to z książką. Po prostu jestem tak zmęczona, że brakuje mi słów na sklecenie chociaż jednego sensownego zdania. Dlatego dzisiejsza recenzja, niezależnie od poziomu tej powieści, nie będzie zbyt wyczerpująca czy satysfakcjonująca, a przynajmniej nie dla mnie. To co w szczególności pragnę tu zaznaczyć to to, że nie piszę tej recenzji właśnie teraz bez powodu. Tak się składa, że w kolejce przed "Kłamstwem..." znajduje się pewna powieść, której tytułu na razie nie zdradzę. Jeśli kojarzycie Czytacza (YouTube) to podpowiem, że zapowiadał trudne początki tej właśnie książki i zapewniał, że jest na co czekać. I ja akurat jestem w tych trudnych początkach. Nie mogę się przełamać i niełatwo mi przez to brnąć. Ta książka, o której dzisiaj piszę, jest właśnie takim przerywnikiem w tym trudnym dla mnie momencie czytelniczym. I na koniec, zanim opowiem trochę o fabule... Nie będę ukrywać, że poszłam za trendem. Na ...

"Tam, dokąd zmierzamy" - o miłości, przyjaźni i poświęceniu

Chcesz wierzyć, że na końcu coś będzie na Ciebie czekać. I że kiedy przekroczysz granicę, wszystko będzie już tylko lepsze. I może będzie. No chyba że masz niepozałatwiane sprawy tu, na Ziemi. Wtedy tkwisz w stanie zawieszenia. Spróbuj to sobie wyobrazić... Hej, pamiętacie poprzednią recenzję? Tę o 'Skrawkach nieba"? Wydaje się, że nazwałam ją najgorszą książką jaką przeczytałam w te wakacje. Nie to, że ustanawiam jakiś ranking! Sądziłam po prostu, że niesmak po niej pozostanie na dłużej niż dzień czy dwa. Ale wreszcie, kiedy uwolniłam się od tego ciężaru straconych dni, sięgnęłam po coś, co pozwoliło mi dosłownie odlecieć. "Tam, dokąd zmierzamy"... cóż, nie mam dobrej historyjki o tym, dlaczego akurat ta powieść była kolejną spośród tych setek, które mam na oku. Myślę, że to przez ten instagramowy szał na jej punkcie. Pomyślałam: kurczę, warto ją mieć. Wiedzieć o co chodzi i w ogóle. I okazało się, że w rankingu (gdyby ten istniał) jest on...

"Skrawki nieba" - najgorsza książka wakacji?

A mówili: nie oceniaj książki po okładce... Tak, stało się! Oceniłam książkę za szybko i za szybko podjęłam decyzję o kupnie, a potem było już za późno. Okładka super, cena też niczego sobie... Pomyślałam: czemu nie? A powinnam się zastanowić. Bo opis nie mówi za wiele. Widziałam tę powieść w naszej księgarni, ale nie chciałam przepłacać więc zamówiłam ją online. Sądziłam że to będzie strzał w dziesiątkę i czułam, że to coś dla mnie. Tak naprawdę miałam nadzieję, że nie wpadnę z tym pomysłem, bo jednak dwadzieścia złotych to coś. Jak już wspomniałam - okładka. Kupiła mnie już od momentu w którym wzięłam książkę do ręki. Przejrzałam czcionkę i zauważyłam rysunki, do tego tajemniczy skrót z tyłu... Na zdjęciu tego nie widać, ale możecie dojrzeć że to takie 3D (cień). I nie mówcie mi że choć przez moment byście nie pomyśleli nad tym, jak to by było taką książkę przeczytać. Więc zawiodłam się po raz pierwszy tego lata. Myślałam że ten przekl...