Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2020

"Amandine. Pragnienie miłości" - recenzja

"Wtedy mnie złamał. Stałam się mechanicznym robotem, seksualną zabawką, workiem treningowym. Stałam się wszystkim tym, czego oczekiwał ode mnie mąż”. Na samym wstępie za egzemplarz książki pragnę podziękować wydawnictwu WasPos. To kredyt zaufania, który wiele dla mnie znaczy; myślę, że dosyć szybko udało mi się wyrobić z opinią, a wszystko to za sprawą płynności czytania, która zrodziła się dzięki lekkości "Amandine".  Jako osoba, która czyta naprawdę sporo w przeciągu roku, mam dosyć sporo do powiedzenia o tej pozycji. I robię to szczerze, tak jak to czuję, w zgodzie z samą sobą.  Skoro to jest już jasne, zapraszam dalej... Dla Amandine koszmar stał się rzeczywistością. Myślała, że ucieczka była jedyną drogą, by uwolnić się od codziennego piekła. Dla Evana zdrada ukochanej żony okazała się ciosem prosto w serce. Myślał, że ucieczka na inny kontynent pozw...

"Ostatni taniec Chaplina" - opowieść o narodzinach kina i nie tylko...

"Śmiali się nie z tego, co się działo, choć było to zabawne, śmiali się ze mnie, z odbicia mojej twarzy skutków tego, co się działo, z mojego nieprawdopodobnego braku zdolności pogodzenia się ze światem; nie od kostiumu zależy, czy jest się naprawdę śmiesznym". Nie chcę zabrzmieć jak ktoś, kto ma nikłe pojęcie o historii i nie chce tego zmienić - bo, jak każdy człowiek, uwielbiam poznawać różne opowieści z przeszłości. Byłam jednak prawie pewna, że ta pozycja mnie zanudzi - a jednak na nią postawiłam, bo tak wypadło w mojej książkowej ruletce. Zatem zaryzykowałam. Kocham kino. Kocham muzykę i co nie co o Chaplinie wiem; raczej ciężko nie znać tej postaci chociażby z widzenia. Obawiałam się jednak biografii, bo niezbyt zaznajomiłam się z opisem przed kupnem książki. Jednak to nie było to, a "Ostatni taniec Chaplina" okazał się kompletną niespodzianką, nad którą myślę do teraz. A raczej analizuję wszystko to, co najpewniej przez swo...

"Ta jedna gwiazda" - czyli wszystkie możliwe stereotypy młodzieżówek

"Ktoś mądry nadał temu nazwę zenosyne . Moment, kiedy życie przecieka ci przez palce".  Ja jestem uzależniona od wszystkiego, co ma w sobie motyw kosmosu. Pewnie dlatego padło na tę powieść. Bo opis wydał się dosyć ciekawy, okładka i tytuł również. Ale, jak się po raz kolejny okazuje, książek po okładce się nie ocenia... To jedna z pierwszych moich wakacyjnych lektur, które skupiają w sobie aż tyle bezpodstawnych stereotypów na temat życia nastolatków i albo to ja z tego wyrosłam, albo to wszystko jest po prostu bardzo naciągane. Ale o tym za chwilę... Gdy spotykasz kogoś naprawdę wyjątkowego, pozwól, by rozświetlił twoje życie swoim blaskiem. Tom Auggie to nieśmiały, trochę wycofany nastolatek, którego największą pasją jest astronomia. Liczy się dla niego tylko kosmos, gwiazdy i wszystko, co z nimi związane. Wkrótce jednak w jego życiu pojawi się coś znacznie ważniejszego od jego kosmicznego hobby, a to...

"Człowiek, który spadł na ziemię" - obcy na Ziemi, antyutopijna wizja naszej planety

"- Newton, ja chcę, żebyś uratował nasz świat. Uśmiech Newtona nie zmienił się.  - Nathan, a warto go ratować?" Po "451* Fahrenheita" od razu wiedziałam, że zapoznam się z całą resztą serii. Niepowiązane ze sobą, odpowiadają na podobne pytania i wysnuwają te same wnioski - czy dążymy do zniszczenia? I jak długo świat przetrwa w takiej kondycji? "Człowiek, który spadł na Ziemię" tak naprawdę zaimponował mi samym opisem. Obcy na naszej planecie, całkowicie osamotniony, po drodze staje się jednym z nas. Ale przecież wszystko ma swoje konsekwencje. I po raz kolejny dochodzę do wniosku, że to właśnie te krótkie historie - niby okrojone, a jednocześnie obszerne w niezwykle ważną treść - są najlepsze, jeśli szuka się sensu tego wszystkiego.  Jako człowiek, który żyje na Ziemi od samego początku, a czuje się równie samotny co przybysz z kosmosu...

"Gdyby ocean nosił twoje imię" - mój pierwszy wakacyjny faworyt 2020

czy to dziwne? chcieć, by ktoś się o mnie martwił? nie dziwne po prostu ludzkie Nie sądziłam, że w tym roku zdarzy się jeszcze taki fenomen, który sprawi, że na nowo odpali się we mnie pasja czytelnicza. A jednak - te młodzieżówki dalej mają w sobie to coś!  Odeszłam od przekonania, że każda książka musi definiować moje życie i moje samopoczucie. Zaufałam temu tytułowi ze względu na autorkę, która już raz zdobyła moje serce serią "Dotyk Julii". I po chyba dwóch latach spotkałyśmy się ponownie. Tym razem z czymś bardziej realnym i znanym człowiekowi.  Bestsellerowa autorka „Dotyku Julli” powraca z poruszającą i wyjątkową powieścią o sile miłości w świecie pełnym nienawiści.  Bycie inną nie musi oznaczać bycia gorszą. Ale świat nie jest idealny i Shirin naprawdę nie ma łatwego życia. Minęło kilkanaście miesięcy od głośnego zamachu z 1...