Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2018

"Promyczek" - pozytywny łamacz serc

Jak to możliwe że "pozytywny" i "łamacz serc" mają ze sobą coś wspólnego? Zastanawiałam się nad tym długo. Najpierw napisałam po prostu "Promyczek - Kim Holden", ale skasowałam i w ostateczności wolałam byście stanęli przed pytaniem: czy łamanie serc można nazwać czymś dobrym? Oczywiście wiadomo, że książka nie jest pisana bezpośrednio o nas i nie jest to nasza historia, ale Kim Holden sprawiła, że linia między rzeczywistością a fikcją się zamazała . Że mogliśmy stanąć na miejscu jakiegokolwiek bohatera i poczuć to, co on czuł. Pozwolić innym złamać sobie serce, jednocześnie idąc ku życiu z uśmiechem. Zawsze z podniesionym czołem. W tej drastycznej i pięknej powieści jesteśmy tylko widzami, ale każdy z nas powinien odnaleźć tu część siebie. Bo każdy z nas musi przecież kiedyś odegrać tę jedną życiową rolę. To od nas zależy jak wygląda nasze życie. I od nas zależy czy z nim walczymy, czy jesteśmy z nim w zgodzie. Życie...

"Moje serce należy do ciebie" - hit czy kit?

Za to co dzisiaj napiszę o tej książce możecie mnie trochę znielubić, no ale trudno, czegoś trzeba się czepić :P. Okej, więc mówiłam już o tym, że za polskimi książkami nie przepadam i w sumie wszystko inne mogę sobie poczytać. Myślałam tak do momentu, w którym sięgnęłam po tę książkę... Nie wiem jak to działa we Włoszech, bo autorem jest włoch i w ogóle akcja się tam rozgrywa, ale strasznie ciężko się to czytało. Nie wiem też czy włosi ciągle się do siebie drą i robią sobie żarty z najzwyklejszych rzeczy. Nie podważam ich kultury, ale najzwyczajniej w świecie jej nie rozumiem. Bywały momenty, w których sobie odpuszczałam i musiałam zrobić sobie przerwę. I nawet jeśli książka mnie pozytywnie zaskakiwała, coś zaraz się psuło. Sam pomysł na powieść jest PRZEGENIALNY i jestem na sto procent pewna, że gdyby wziął się za niego ktoś inny, ktoś, przepraszam, bardziej doświadczony w dziedzinie pisania, wywołałaby ona podwójne, a nawet POTRÓJNE emocje. Dobre emocje. ...

"Długa droga w dół" - moja nowa ulubiona książka?

Przyznam, że niełatwo było zdobyć tę książkę. Droga do jej posiadania była trochę męcząca ale, jak to mówią, na każdej drodze potrzebne są przeszkody :).  Zaczęło się od tego, że gdzieś w internecie zobaczyłam pewien film, a mianowicie "Naukę spadania". Później powiem dlaczego zależało mi na obejrzeniu, ale chodzi mi bardziej o to, co było takim ostatecznym punktem do podjęcia decyzji.  No więc oglądam.  Na początku filmu lektor mówi, iż film ten oparty jest na powieści Nicka Hornby'ego. Myślę sobie: hm, okej, to może być ciekawe. I z każdą kolejną minutą ta myśl staje się intensywniejsza.  Następuje koniec, ja mam łzy w oczach i mówię sobie: MUSZĘ mieć tę książkę na swojej półce. MUSZĘ ją przeczytać.  Zatem szukam i szukam. Wpisuję frazę w księgarniach, w wyszukiwarce i nigdzie tak naprawdę nie mogę jej dostać. Wyobraźcie sobie moje załamanie: tak bardzo się napaliłam na tę książkę, a akurat dla mnie jej ni...

"Czasami kłamię" - Alice Feeney

"Czasami kłamię" było spontanicznym zakupem. W prawdzie miałam zamiar kiedyś tę książkę kupić, ale gdyby się nie nadarzyła okazja, prawdopodobnie przeczytałabym ją za około trzy lata. Naprawdę. Nie wyolbrzymiam. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o autorce i o tym, jak powstawały jej pierwsze słowa na papierze, możecie zajrzeć tutaj: http://www.newsweek.pl/kultura/ksiazki/bestsellerowy-thriller-czasami-klamie-juz-w-polsce-,artykuly,417979,1.html (Jeśli nie możecie skopiować linku, a czasami tak się dzieje, nie wiem dlaczego, wejdźcie na stronę Newsweek i wyszukajcie temat :).) Myślę że to naprawdę ciekawa sprawa, sama trochę poczytałam :). Szczerze to na początku nie wiedziałam z czym mam do czynienia. Powinnam wiedzieć że to thriller, chociażby ze względu na zarys fabuły, ale nie wiem, ciężko było mi się tu odnaleźć. Dawno nie czytałam tego gatunku, a po tak długiej przerwie jest to wręcz "skok na głęboką wodę". Nie byłam psy...

"Lot Komety" - Anna Onichimowska

"Lot Komety" to druga część książki pod tytułem "Hera, moja miłość". Ta niewielka trzytomowa seria to kolejna historia Anny Onichimowskiej, o której jest/było naprawdę głośno. Za polskimi książkami nie przepadam, więc skąd ta zmiana? Wiecie (lub nie), że przeczytałam tę serię bo przystępuję do konkursu. Zatem powód? Obowiązek. To nie tak, że mnie zmuszają. Wiadomo, że każdy mówi za siebie. Podjęłam się, bo chciałam dać sobie szansę. Sobie i literaturze polskiej. Może trochę źle zaczęłam... Wypowiadając się o "Hera, moja miłość", miałam do powiedzenia parę dobrych słów. I naprawdę dobrze o tej książce myślałam. Była w porządku, znośna i nieprzesadzona. Ale "Lot Komety"... to już trochę inna sprawa. Kontynuacja przygód Jacka, jego rodziców i Komety - bohaterów poprzedniej części. Tym razem starają się wyjść z nałogu, ale to Kometa ma największą blokadę. Na miejsce wcześniejszych uzależnień, zawsze łatwo znaleźć nowe. I wy...

"Hopeless" - Colleen Hoover

Colleen złapała mnie za serce, rzuciła nim o ziemię i posklejała je na nowo. Ponownie. O "Hopeless" nie jest już tak głośno jak kiedyś, ale z każdej strony po prostu się czuje, że należy sięgnąć po tę pozycję tylko po to, żeby ją po prostu znać. W y p a d a ją znać. To jeden z tych debiutów autorki, o którym nie da się nie słyszeć. I mnie to nie ominęło. Czekała jednak bardzo długo. Po "Maybe Someday" które pokochałam, nie sądziłam że Colleen samą siebie jeszcze przerośnie. Nie twierdzę również, że tak się stało, ale uważam, że z biegiem czasu inaczej to pojmę i całkiem możliwe, że te niewiele książek od niej które przeczytałam/zamierzam przeczytać, stanął na jednym podium. Tak samo ważne, tak samo wzruszające, inne historie - to samo uczucie. O Colleen nie mogę jeszcze powiedzieć wiele. Przede mną sporo do nadrobienia, ale na dziś dzień jestem w stanie stwierdzić, że to była naprawdę genialna lektura. Czasem odkrycie prawdy może od...

"Chłopak na zastępstwo"- Kasie West

To nie pierwszy raz kiedy spotykam się z twórczością tej autorki, co już zresztą wiecie. Trzeba jednak zaznaczyć, że to ostatnia z jej książek na mojej półce, a tym samym ostatnia książka od niej wydana w języku polskim na dziś dzień. Co o niej sądzę?  Cóż, Kasie West pisze powieści zdecydowanie skierowane do młodzieży - głównie do dziewcząt. I tak samo jest z tą książką. Miałam mieszane uczucia, bo ostatnio trochę się na niej zawiodłam. Przy  "Chłopaku z sąsiedztwa" o tym mówiłam, ale tej recenzji tu nie ma - wypowiadałam się na instagramie, bo uznałam że nie za wiele mam do przekazania. To była po prostu niska poprzeczka jak na próg, który ustanowiłam.  To na jakiś czas przerwie moją niecierpliwość, bo nie mogłam się doczekać aż skończę z Kasie. Nie dlatego, że jej nie lubię (lubię!). Dlatego, że zawsze byłam o mały krok od zakończenia książek, które naprawdę mnie interesowały. I wiem że wielu z Was też, szczególnie blogerki. Wypowiadacie się o nich c...