Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2018

"451° Fahrenheita" - Ray Bradbury

451° Fahrenheita - temperatura, w której papier książkowy zajmuje się ogniem... Wybaczcie mi, proszę, jeśli dziś się nieco pogubię w tej recenzji, ale nadal jestem w szoku. Wciąż żyję tą książką i bardzo zależy mi, żebyście i Wy zasmakowali choć odrobiny tego, co to dzieło serwuje... Nie będę kłamać - od razu wiedziałam, że to będzie przełom w moim życiu. Wiedziałam że ta książka będzie genialna już kiedy przeczytałam opis. I, dzięki Bogu, nie myliłam się. Ostatnio trafiam na same "perły" i to coś naprawdę dobrego - fajnie jest mieć co wspominać i za czym tęsknić. Myślę jednak, że ta lektura jest ponad tym. Oczywiście będę o niej pamiętać. I dobrze ją wspominać. Tęsknić za nią i dobrze o niej mówić. Ale to jedno z tych literackich wyjątków, po które sięgnę jeszcze nie jeden raz. Bo to, czego tu zaznałam, właśnie w tej jednej, krótkiej powieści, nie tylko otworzyło mi oczy, ale sprawiło, że mój świat na chwilę stanął w miejscu. Zadałam sobie py...

"Zwyczajna opowieść o miłości" - mój wakacyjny faworyt?

„Nie ma znaczenia, dokąd idziesz, co robisz i gdzie w końcu lądujesz. I tak nie zmienisz tego, skąd pochodzisz”. Myślę, że ta książka była u mnie już jakoś od grudnia. I prawdopodobnie był to prezent świąteczny, który zresztą sama wybierałam. :P A jest lipiec. W zasadzie to końcówka lipca.  Uznałam, że na każdą książkę przypada jeden dobry moment i albo się przyjmie, albo nie. Wiem, że coś mnie tu odpychało... może tytuł, może opis... A może bałam się że ta powieść NAPRAWDĘ ma coś wspólnego z Wojnami Galaktycznymi o których zupełnie nic nie wiem.  Jednak jej moment nadszedł.  I przez chwilę po mojej głowie krążyło pytanie: czego oczekuję od książek tego typu? Czego oczekuję od tej książki?  Młodzieżówki w tym momencie mojego życia są mi szczególnie bliskie, dlatego to ważne, bym zaznajamiała się ze światem, w którym przecież żyję i bohaterami, których prawdopodobnie spotykam. Tylk...

"Sześć serc" - magiczna powieść L.H. Cosway

On nie zna granic. On je wyznacza. Muszę tylko powiedzieć, że ta książka to nie mój wybór. Wiem, że jest z jakiejś wyprzedaży z Biedronki, nie to że wybrzydzam, naprawdę warto na nią zajrzeć! :) Czasami trafi się perełka po okazyjnej cenie, poważnie, wiem co mówię. No a o tym, czy "Sześć serc" taką perełką się okazało, to później. Wolałabym najpierw zacząć od tego, jakie ja w ogóle miałam do tego podejście... Więc siedzę sobie i widzę przed sobą te książki co wyznaczyłam dla siebie na lipiec i dochodzę do wniosku, że to w sumie sam "Więzień Labiryntu". Wiecie, cała seria, od jeden do pięć. I myślę sobie, że dosięgnie mnie szlag - no bo ile można? Ja wiem, w tym idzie się zakochać, ale ja z "Więźniem..." mam już pod górkę - dlaczego? O tym w poprzednich postach o tym 'dziele' Dashnera. I nie chodzi o to, że ja tego nie chciałam czytać, ale jakoś tak nie miałam weny żeby wszystko pod rząd. Ci sami bohaterowie, te...

"Więzień Labiryntu. Lek na śmierć" (tom 3) - James Dashner

Tak. Naprawdę skończyłam. A przynajmniej próbowałam. Ja wiem, trwało to długo, ale nie bez powodu! Już na początku muszę przyznać, iż z każdą kolejną częścią narastała lista rzeczy, których się obawiałam w kontynuacji. To właśnie przez te obawy odkładałam recenzję. Wiedziałam co się stanie bo obejrzałam film, ale gdzieś we mnie jeszcze płonęła nadzieja na inny koniec. Na taki co nie złamie mi serca. Musiałam skończyć, bo już od dawna hamuję te powieści, które czekają już i tak zbyt długo. No i zachorowałam, więc dobrze się (dla Dashnera) złożyło. Przebrnęłam. No i teraz wypada odpowiedzieć na pytanie: jak długo czytałam? Nie jestem pewna kiedy pojawiła się recenzja "Prób Ognia", ale podejrzewam, że to jakieś maks trzy tygodnie. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak długo czytałam jakąkolwiek książkę. Ale pomarudzę potem :). Teraz trochę o "Leku na śmierć"... "Thomas wie, że DRESZCZowi nie można ufać, ale oni twierd...

Więzień Labiryntu. Próby Ognia (tom 2) - koniec walki z DRESZCZem?

Labirynt był dopiero początkiem...  Więc za mną już drugi tom. Muszę powiedzieć, że zajął mi dużo więcej czasu niż zakładałam, ale nie przez to, że był gorszy od poprzedniej części. Myślę że z czytaniem u mnie gorzej. Wiecie, wakacje, lenistwo... :) Ale udało się. Po niecałym tygodniu zmuszania się do kontynuacji, wreszcie ją skończyłam. A to oznacza tylko jedno - jestem już coraz bliżej tego dramatycznego końca. "Leku na śmierć".  Już w pierwszej części nakreśliłam sobie w głowie notatki o bohaterach. Bo właśnie w pierwszej części poznajemy Thomasa, Newta, Minho, Teresę i całą resztę. Już po pierwszych zachowaniach, po pierwszych dialogach mogłam stwierdzić o kim najdłużej będę pamiętać po zakończeniu serii.  Bo "Próby Ognia" są właśnie takim momentem, w którym czytelnik już ściślej zawiązuje relacje z tymi osobami. Za każdym z nich kryje się pewna historia, którą poznamy jedynie idąc dalej.  Ciężko zatem ...

"Więzień Labiryntu" (tom 1) - James Dashner

Przyszedł moment, w którym postanowiłam odłożyć na bok swoje zranione przez Dashnera (ten to drań!) uczucia i złamane serce. Cofnęłam się do początku. Do książki. Nie powiem że żałuję że zaczęłam od filmu. Wiecie, dużo lepiej mi z myślą że Thomas to Dylan O'Brien :). Nie no, naprawdę, wybrali akurat jednego z moich najukochańszych aktorów i to zdecydowanie mi odpowiada! Chcę jednak zaznaczyć, że całą serię (włącznie z dodatkami) kupiłam PRZED tym jak wybrałam się na ostatnią część do kina. Na Death Cure (Lek na śmierć). No przyrzekam, że gdybym miała o tym myśleć po tym co tam zobaczyłam, stanowczo bym sobie odmówiła. Ale jestem uparta. Uparta jak diabli. Koniecznie chciałam zapoznać się z tym od drugiej strony. Rozumiecie, pożyteczne z przyjemnym. Zamierzałam wziąć się za "Więźnia..." zaraz po seansie ostatniej części, bo nie sądzę by ekranizowali prequele. Zajęło mi to jednak o wiele dłużej niż sądziłam... Nie potrafiłam wziąć się za czytani...